[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko, że ja jeden ją uprawiam.Spirytualiści to zupełnie co innego.- Z pewnością! To zgraja szalbierzy, No, dobrze, w czym mogę ci pomóc, Harry? Przypuszczam, że masz jakiś powód, że mi przeszkadzasz.Rozsądny powód, czy tak?- Najbardziej rozsądny na świecie - odrzekł Harry.- Ścigam maniaka, mordercę.Wiem, kto to jest, ale nie wiem jak go oddać w ręce sprawiedliwości.Mam tylko klucz do rozwiązania sprawy, a to ma związek z panem.- Ścigasz mordercę.Masz taki talent, a uganiasz się za zbrodniarzami.Chłopcze, powinieneś porozmawiać z Euklidesem, Arystotelesem, Pitagorasem.Nie, zapomnij o tym ostatnim.Nic się od niego nie dowiesz.Od niego i tajemniczego braterstwa Pitagorejskiego.To cud, że zdołał stworzyć swoją Theorem.No dobrze, a jaki jest twój klucz?Harry ukazał w myślach obraz wstęgi Möbiusa.- To właśnie - powiedział - łączy przyszłość moją i mojego uciekiniera.Matematyk zainteresował się.- Topologia w tym samym wymiarze? Stąd płynie wiele interesujących pytań.Mówisz o swojej prawdopodobnej przyszłości czy o właściwej przyszłości? Rozmawiałeś z Gaussem? On jest mistrzem prawdopodobieństwa i topologu.Gauss był wielki, kiedy ja byłem tylko jego zwykłym studentem, aczkolwiek błyskotliwym.- O właściwej przyszłości - dodał Harry.- Trzeba wstępnie założyć, że już coś wiesz o przyszłości.Jasnowidztwo to także twój talent, chłopcze?- Nie, ale mam przyjaciół, którzy tak pewnie wychwytują przebłyski przyszłości jak ja.- Puste słowa - uciął Möbius.- Zollneryści.Czcza gadanina.-.rozmawiam z umarłymi - Harry dokończył z rozpędu.Naukowiec milczał przez chwilę.- Może zgłupiałem.ale wierzę ci.To znaczy, wierzę, że ty wierzysz.Oszukano cię, ale nie rozumiem zupełnie jak moja wiara w ciebie może ci pomóc w poszukiwaniach.- Też nie wiem - powiedział strapiony Harry.- Chyba, że.wstęga Möbiusa.To jedyny punkt zaczepienia.Możesz mi wyjaśnić, kto może wiedzieć więcej na ten temat od ciebie? Przecież odkryłeś wstęgę!- Nie, przypisali jej tylko moje nazwisko.Odkryłem? Śmieszne! Zauważyłem, to wszystko.Jak tu wyjaśnić.kiedyś nadejdzie czas, gdy to będzie najprostsza rzecz, teraz jednak.Keogh czekał.- Który mamy rok?Nagła zmiana tematu zdziwiła Harry’ego.- Tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty siódmy - odpowiedział.- Naprawdę? Tak późno? Tak, tak! Zobaczysz sam, Harry, jestem w ziemi już od ponad stu lat.Myślisz, że leniuchowałem? Ani trochę! Liczby, mój chłopcze, ostateczna odpowiedź na zagadki wszechświata! Przestrzeń, jej krzywizna, jej własności i cechy są niewyobrażalne dla świata żywych, tak myślę.Wcale nie muszę myśleć, bo wiem.Ale wyjaśnić? Jesteś matematykiem?- Trochę się znam?- Astronomia?Harry zaprzeczył głową.- Jak pojmujesz naukę, to znaczy, jak rozumiesz fizyczny, materialny, zakrzywiony wszechświat?Harry ponownie zaprzeczył ruchem głowy.- Rozumiesz coś.z tego? - Potok symboli, równań, obliczeń zabłysnął na ekranie jaźni Keogha.Część rozpoznał z rozmów z J.G.Hannantem, trochę wyczuwał intuicyjnie, ale większość wyglądała zupełnie obco.- To wszystko jest.całkiem trudne - powiedział.- Hmm? Ale z drugiej strony.naprawdę masz intuicję.Tak, silną intuicję.Myślę, że mógłbyś zostać moim uczniem, Harry.- Uczniem? Matematyka? Pracowałeś nad tym całe życie i sto lat od chwili jego zakończenia.Kto tu rzuca puste słowa? Zajęłoby mi to przynajmniej tyle czasu, co tobie.I kto tu jest zollnerystą?- J.K.F.Zollner był matematykiem i astronomem, przeżył mnie.Był także spirytualistą, trochę stukniętym.Dla niego liczby były magiczne.Nazwałem ciebie zollnerystą? Przepraszam, musisz mi wybaczyć.Tak naprawdę, to nie mylił się wiele, jego topologia była błędna, to wszystko.Próbował naciągnąć niefizyczny czy duchowy świat do fizycznego.To nie przechodzi, czasoprzestrzeń jest stała, trwała, niezmienna jak pi.- Nie ma tu miejsca dla metafizyki? - zapytał Harry prawie już pewny, że źle trafił.- Zupełnie nie ma.- Dla telepatii?- Bzdura!- A teraz? Rozmawiam przecież z tobą.Möbius był zaskoczony.- Nekroskopia, zaczynam wierzyć.- To punkty łącznikowe - powiedział Harry.- Podobnie jasnowidztwo, dalekowidzenie - zdolność oglądania zdarzeń na odległość tylko przy pomocy umysłu.- W fizycznym świecie - niemożliwe.Powtórzysz błędy Zollnera.- Ale wiem, że to możliwe - zaprzeczył Harry.- Wiem, że są ludzie, którzy to potrafią.To jest nowa nauka - wymaga intuicji.- Kusi mnie, aby ci uwierzyć.W jakim celu miałbyś kłamać? Ludzka wiedza, pojmowanie świata, rośnie cały czas.Ja też potrafię, ale nie jestem z fizycznego świata, już nie.W głowie Harry’ego zawirowało.- Potrafisz? Powiadasz, że widzisz odległe zjawiska?- Tak, widzę - mówił Möbius - ale nie w kryształowej kuli.Nie są odległe, odległość jest względna.Idę tam, gdzie mają zdarzyć się rzeczy, które pragnę zobaczyć.- Ale.dokąd? Jak?- „Jak” - to trudno powiedzieć, „dokąd” - o wiele łatwiej.Nie byłem tylko matematykiem, ale także astronomem.Kiedy umarłem, została mi tylko oczywiście matematyka.Astronomia była we mnie, była częścią mnie.Wszystko przychodzi po pewnym czasie oczekiwania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]