[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ach.Pózniej.Nie warto się tym teraz zajmować, pózniej się nad tymzastanowię.2 Inkrustowana Czaszka Zwraca siędo ciebie, Więzniu, który jesteś niżejod niego.Słuchaj uważnie.Znowu ten tenor.Uniosłem głowę i skupiłem wzrok na czerwie-ni otoczenia.Znajdowałem się w wysokiej komnacie, może piętnaście ramionod muru.Wszystkie ściany zdawały się lśnić purpurą, a raczej barwą,którą Jed określiłby jako purpura.Dla mnie teraz wyglądała mniejwięcej jak rozwodniony błękitno-czerwony blask.Po prawej i po le-wej stronie ściany się nachylały o jakieś trzydzieści stopni i tworzyłyostre sklepienie o przekroju trójkąta równoramiennego z wierzchoł-kiem około trzydziestu ramion nad podłogą.W pomieszczeniu niebyło drzwi poza tymi, którymi wszedłem - te znajdowały siędokładnie za moimi plecami.Kiedy w głowie mi się trochęprzejaśniło, zo-rientowałem się, że ściany wcale nie są podświetlone od tyłu, jak misię wydawało, lecz przesłonięte gobelinami lub parawanami utkany-mi z puchu trogona rdzawego na trzcinowej kanwie, które przepusz-czały i odbijały promienie zachodzącego słońca padające z wąskiegotrapezowego wejścia.W komnacie znajdowało się sześć osób.Z trzech wartowników,którzy mnie tutaj przyprowadzili, dwaj kucali obok mnie po obu stro-nach, a trzeciego wyczuwałem za sobą.Każdy dzierżył w gotowościpałkę czy raczej małą maczugę - nietrudno się było domyślić, że spra-wują nade mną kontrolę nie tylko dzięki przewadze liczebnej.Jednaz tych pałek znajdowała się blisko mojej twarzy, więc mogłem się przyj-rzeć.Jej końcówki nie wykonano z kamienia, lecz z drewna, do któregowbito mnóstwo kolców.W odległości trzech ramion przede mną po le-wej natomiast znajdował się mężczyzna, przysadzisty, ale normalnegowzrostu i postury, poza wielką łysą głową pomalowaną w niebieskiekoślawe paski i ozdobioną stożkową czapką, która upodobniała go doary błękitnej.To mogło wydawać się głupie i zabawne, ale mnie wcalenie było do śmiechu.W mojej nowej, update'owanej niedawnoświadomości wszystko to wyglądało śmiertelnie poważnie.Na wprost mnie, nie dalej niż cztery ramiona, w półmroku naszerokiej ławie wykończonej głowami jaguara, skrzyżowawszy nogi,siedział 2 Inkrustowana Czaszka i palił długie zielone cygaro.Byłodwrócony ode mnie o czterdzieści pięć stopni i spoglądał na usta-wione u swoich stóp drewniane misy wielkości może bochenka chle-ba, każda była wypełniona zielono-białymi kamykami oznaczonymiglifem awal, czyli wróg.Mężczyzna odziany był w rodzaj spódnicylub kiltu przewiązanego szeroką, sięgającą przyrodzenia przepaską.Dostrzegłem profil perdu zmumifikowanej i zmniejszonej głowy,przyszytej za włosy do tkaniny z tyłu, by mogła strzec pleców 2 In-krustowanej Czaszki.Widziałem grymas na tej małej twarzy.Strojudopełniały jadeitowe bransolety na kostkach i nadgarstkach, sandałyz niewyprawionej skóry oraz skomplikowane nakrycie głowy, jakbyturban ze sztucznymi kwiatami wanilii i orchidei oraz piórem bieli-ka nad czołem.Koliber z zielonym podgardlem - prawdziwy, dobrze wyprawiony,z niemal żywymi lśniącymi oczyma - znajdował się na prawie niewi-docznym mocowaniu tuż przy orchidei i wyglądał, jakby zaraz miałzanurzyć dziób w kwiatach, by napić się nektaru.Trochę mnie tenwidok zaskoczył, pewnie dlatego, że byłem nastawiony, że znajdę sięw umyśle 9 Szponiastego Kolibra - ahau rodu panującego, Ocelotów,i k'alomte'.Jednak sytuacja nie wydawała mi się już tak prosta i oczy-wista, jak w dwudziestym pierwszym stuleciu.9 Szponiasty Koliberto tylko imię - jedno z niewielu znanych, a przecież imiona k'alomte'nie zawsze ujawniano lub uwieczniano w kamieniu.Imię nie miałonic wspólnego z totemem czy uay, nic nie oznaczało - tak samo, jakbyktoś miał na imię Ryba, a na nazwisko Kwietniowa, nie oznaczałoby to,że musiał się urodzić w kwietniu ani że jest rybą.Koliber na kapeluszu2 Inkrustowanej Czaszki nie wskazywał na żadne konkretne związkiz tym ptakiem, choć w przenośni mógł sugerować, że ludzie lubią wa-nilię.Przypomniałem sobie raptem, że nasiona wanilii były ważne dlarodu Orłów - może stanowiły główne zródło ich nouveau richesse.Spod sztucznych kwiatów na czoło 2 Inkrustowanej Czaszki zwie-szała się niewielka listewka przesłaniająca brwi i podkreślająca sępiąkrzywiznę nosa.Od kącików ust do przyczernionych powiek ciąg-nęły się wytatuowane niebieskie spiralki.Pomimo pomarszczonej,osmaganej słońcem i wiatrem skóry nie wydawał się stary, ale dzię-ki wspomnieniom Szakala wiedziałem, że 2 Inkrustowana Czaszkanaprawdę jest w sędziwym wieku, przekroczył już drugie urodziny,czyli musiał skończyć przynajmniej pięćdziesiąt dwa lata, a podświa-domie miałem pewność, że był jeszcze starszy.Mężczyzna nareszcie uniósł na mnie wzrok.Podobno w oczachtych, którzy zabili wielu ludzi, czai się pustka.Nie sądzę, aby to byłaprawda.Niektórzy z najbardziej krwawych psychopatów na świeciemieli nieprawdopodobnie wyraziste spojrzenie.W oczach 2 Inkrusto-wanej Czaszki wyczułem jednak chłód i odruchową niechęć, zapew-ne podobną do tej, jaką widzą świnie w oczach rzezników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]