[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Lecę ci na pomoc — zawołał do Czarodziejskiej Prządki.Wtem Bogini Zachodu wyciągnęła z włosów szpilkę z drogocennego, zielonego kamienia i nakreśliła nią w powietrzu długą linię.W tej samej chwili szeroka, spieniona, biała rzeka zagrodziła drogę Wolarzowi.Odtąd w każdą pogodną noc ludzie widzą na niebie Mleczną Drogę.Wolarz stanął z dziećmi na jednym brzegu, a Czarodziejska Prządka na drugim.Między nimi płynęła nieprzebyta, mleczna rzeka.Widzimy ich z ziemi, błyszczą nam jak gwiazdy.Jedną z tych gwiazd nazywamy Altair, a drugą — Wega.Poproście uczonych ludzi, to je watn pokażą.Altair to Wolarz, a Wega — jego żona.Kiedy babka znów kazała wnuczce tkać, prządka tak płakała, że łzy zalewały jedwabie i gasiły na nich barwy.Więc Bogini Zachodu powiedziała:— Jeżeli będziesz przędła i tkała tak ładnie, jak dawniej, to raz na rok, siódmego dnia siódmego miesiąca według kalendarza księżycowego, pozwolę ci spotkać się z mężem i dziećmi.Odtąd tego dnia prawie nie widać gołębi na ziemi.Wiecie, dlaczego? Bo wszystkie gołębie już od rana odlatują w daleką drogę.Robią z siebie most nad niebieską rzeką, żeby rodzina Wolarza mogła się spotkać.Jeżeli chcecie wiedzieć, o czym oni szepczą na moście w noc radosnego spotkania, to wyjdźcie do ogrodu, ukryjcie się pod drzewem winorośli i posłuchajcie.ŁUBIANKI Z WRÓBLOWEGO DOMKUW dolinie między górami żyło dwoje staruszków.Mąż chodził codziennie po chrust do lasu, rosnącego na zboczu góry.Kiedyś, gdy wracał do domu, usłyszał, że coś piszczy cichutko w bambusowych zaroślach obok ścieżki.“Co to takiego", pomyślał staruszek.Zbliżył się ostrożnie i zobaczył wróbelka.Podniósł go i przekonał się, że wróbelek ma zranioną nóżkę i dlatego nie może fruwać.Staruszkowi zrobiło się żal ptaszka.Zaniósł go do domu, napoił źródlaną wodą, nakarmił ryżem, a nóżkę opatrzył, jak umiał najlepiej.Wróbel został przy nim.Staruszek i wróbel bardzo się zaprzyjaźnili.Ptaszek był coraz zdrowszy, co dzień ćwierkał swemu opiekunowi wesołą piosenkę: — Gdy od gór przylata powiew, tańcują listki bambusowe i wróble z nimi też pląsają w bambusowym gaju.Dzieci sąsiadów przychodziły słuchać piosenki wróbla.Wszyscy go lubili.Wszyscy — oprócz żony jego opiekuna, bo ta nie cierpiała wróbelka i wciąż myślała nad tym, jak by się go pozbyć.Kiedy staruszek wychodził do lasu po chrust, wróbelek żegnał go czule.Jednakże pewnego ranka zaćwierkał tak żałośnie, że staruszek zasmucił się i przestraszył.— Co się dzieje, ptaszku? — zapytał.— Nie bój się, niedługo wrócę.Wychodząc poprosił żonę:— Uważaj na naszego ptaszka, nie krzywdź go.Daj mu jeść, daj mu pić i pilnuj, żeby mu się co złego nie stało.Staruszek poszedł w góry.Kiedy nadeszła pora obiadu, wróbel czekał i czekał — a tu nic.Stara jeść mu nie dała, pić mu nie dała, tylko pierze i pierze przy studni.Więc poleciał do niej i zaćwierkał:— Tirli, tirli, babuniu, nakarm mnie!Udała, że nie słyszy.Wtem wróbelek zobaczył miskę z krochmalem.Miska stała na ławce.Ryżowy krochmal wyglądał bardzo apetycznie.“Zjem go trochę, nie zrobię tym nikomu krzywdy", pomyślał wróbel i nabrał w dziobek odrobinę krochmalu.Wtem starucha jak nie skoczy, jak nie uderzy go po skrzydełkach !— Ach, ty, ptaszysko niegodziwe — krzyknęła — czy ja na to przygotowałam sobie krochmal do bielizny, żebyś mi go wyjadał? Zbieraj mi się stąd, żebym cię więcej nie widziała, ty smoku!Wróbelek pisnął z bólu i uciekł.Pod wieczór wrócił staruszek z chrustem.Zdziwił się, że wróbelek nie wita go piosenką.Podszedł do klatki, zagląda — klatka pusta.— Żono, gdzie się podział nasz wróbelek? — zapytał.— Wróbel? To wstrętne ptaszysko.Wyjadał mi krochmal, wiec go wypędziłam.— Co takiego? Jak mogłaś go wypędzić? — zmartwił się staruszek.— Biedny, kochany ptaszek, dokąd on poleciał?— A bo ja wiem — burknęła stara — myślisz, że nie mam innej roboty, jak tylko oglądać się za wróblami.Ściemniało się już i było za późno, żeby iść na poszukiwanie.Ale staruszek wciąż myślał o wróblu i nie mógł zasnąć przez całą noc.Skoro tylko się rozwidniło, wstał, zwinął swoją matę cichutko i wyszedł.Nie zbierał chrustu tego dnia, tylko chodził po polach, po górach, po zaroślach i szukał ptaszka.— Wróblu, wróbelku, gdzie mieszkasz? Odezwij się — nawoływał staruszek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]