[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili rzęsiste łzy zaczęły spływać po policzkach kobiety.Nagle uderzył ichsilny podmuch wiatru z zimnym deszczem, a huk gromu przyprawił o dreszcze.Zaczęła siętrząść. Wejdz powiedziała.Joan znalazł się w obszernej izbie z kominkiem na końcu.Na ogniu grzał się kociołek,z którego wydobywała się para.Z daleka napływały wonne, ostre opary.U sufitu wisiały rozma-ite zioła, a na półkach stojących przy ścianach piętrzyły się słoje i dzbany.Na środku stał stół.Wskazując taboret, kobieta powiedziała, żeby usiadł. Czego ode mnie chcesz? zapytała, wlepiając w niego zbyt szeroko otwarte oczy. Powiadają, że wy, czarownice, czcicie demona zamiast Boga.%7łe macie z nim pakt. Ja nie jestem czarownicą. W różnych księgach czytałem, że diabeł nie jest wcale upadłym aniołem, tylko innymbogiem ciągnął chłopiec. Jest tak potężny jak Bóg z Biblii.Zaśmiała się, rozwierając szeroko usta, w których brakowało wielu zębów.Potem odpo-wiedziała kpiąco: Nie wiem, o czym do mnie mówisz.Nie umiem czytać. Bóg z Kościoła jest niesprawiedliwy i nie warto się do niego modlić kontynuowałJoan, nie zwracając uwagi na wtręty wiedzmy. Staram się postępować zgodnie z Jego przykaza-niami, ale karze mnie bez powodu i krzywdzi dobrych ludzi, których kocham.Pragnę siły twegoboga, by odzyskać rodzinę, zdobyć ukochaną i zemścić się na pewnych nędznikach. Ludzie przybywają tu prosić mnie o lekarstwa na kaszel, na bóle, w najgorszym wypad-ku o eliksir miłosny& odparła z zamyśleniem.Na jej ustach błądził uśmiech. Twoje pragnie-nie wykracza poza to, czym zwykle się zajmuję& Pomóżcie mi! krzyknął Joan.Czarownica nic nie odpowiedziała, tylko utkwiła w nim wzrok.Mimo swego zdecydowa-nia Joan poczuł strach.Gdyby gniew i rozpacz nie wypełniały do tego stopnia jego serca, biegiemuciekłby z tego miejsca.W tej chwili rozległ się następny grzmot, tak silny, jakby piorun strzeliłtuż obok.Gęsty deszcz zaczął bębnić w dach chatki.Chłopak podskoczył ze strachu, ale wiedzmaani drgnęła, tylko wpatrywała się w niego niczym wąż w swoją zdobycz.Chłopiec przeląkł sięjeszcze bardziej.Chciał wytrzymać jej spojrzenie, ale nie był w stanie.Raz po raz spuszczałwzrok, a gdy na nią spoglądał, jej twarz się zmieniała.W jednej z przemian chłopiec zobaczyłw niej jednookiego zabójcę.Wyrwał mu się krzyk.Wiedzma przebudziła się ze snu, w którymzdawała się trwać z otwartymi oczami.Popatrzyła na niego dziwnie i w końcu rzekła: Opowiedz mi. Co? Opowiedz mi wszystko od początku.Chcę wiedzieć, co doprowadziło cię do wyrzecze-nia się Boga.Te słowa wzbudziły w Joanie trwogę jeszcze innego rodzaju.Czy rzeczywiście wyrzekłsię Boga? Nie określił tego w tak ostrych słowach, ale być może kobieta miała rację.Pomyślał,że w ten sposób znalazł się po tej samej stronie co wiedzma.Otworzył usta, żeby odpowiedzieć,gdy powstrzymała go ruchem ręki.Deszcz się wzmagał i wydawało się, że sufit zaraz się zawali.Było w nim wiele dziur i kobieta poustawiała garnki pod największymi.Krople z każdej dziurywydawały inny dzwięk, wpadając do garnków, i deszcz grał koncert w przyspieszonym rytmiew domu i na zewnątrz.Wpadające przez otwory okienne światło rozpraszało się chwilami, a opa-ry z kociołka tworzyły mgłę.Prawie nic nie było widać.Kobieta zmieniła parę garnków na inne,opróżniła pełne, dorzuciła drew do ognia i wróciła do stołu z zapaloną świecą.Padające od dołuświatło rzucało na jej twarz zniekształcone cienie i Joan był przeświadczony, że obcuje z diabel-skim potworem.Postawiła świeczkę na stole i niemym gestem zachęciła do mówienia.Chłopakopowiedział jej o swych perypetiach od czasu utraty raju w Llafranc do inkwizycji i wyjazdu ro-dziny Roigów.Ich ucieczka sprawiła, że utracił miłość, a ponadto nie może dowieść swojej nie-winności. Na nic się nie zdały błagania Boga po tysiąc razy mówił ze łzami w oczach. Na nicprzestrzeganie jego zasad. Zamknij się już! wrzasnęła wiedzma, ukazując ubytki w swoim uzębieniu.Joan spojrzał zatrwożony i ujrzał grymas na jej twarzy.Kobieta miała bardzo jasnąi gładką cerę, naznaczoną tylko niewielkimi kreseczkami koło oczu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]