[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obudź się!Odpowiedź była wyraźniejsza, o wzorze czujnym i zdecydowanym, który Faree skojarzył z lady Maelen.Przebudziła się już całkowicie i domagała informacji tak bardzo jak lord Krip.Właśnie on udzielił jej pierwszych odpowiedzi.Wtedy zwróciła się do Faree:- Sztaba… jak jest przymocowana?Chłopiec przykucnął z ogłuszaczem w ręku, by przyjrzeć się barierze blokującej drzwi i przedstawić ten obraz.Tak… tak… i tak…- Blokada osobista! - Poczuł odpowiedź, gdy skończył.- Teraz…Jednak to, co chciała przekazać, przerwał sygnał od smaksa.Toggor wyszedł już ze sterowni i schodził na dół po poręczy z lin.Ci dwaj przemieszczali się, chyba schodzili na niższe piętro.Chłopiec zsunął się po drabinie w dół i ukrył za drzwiami swojej kabiny.Gdyby doszli aż tu, mógłby schować się wewnątrz.Zapach gazu usypiającego nie był już wyczuwalny na poziomie więzienia lady Maelen.Może mieli jakąś metodę odfiltrowania go z powietrza.- Idziemy.- Dotarła do chłopca wspólna myśl Bojora i Yazza.Szybko zareagował na ich propozycję.Żadne zwierzę nie mogłoby łatwo i szybko zejść po drabinie, a oni obaj byliby wyjątkowo łatwym łupem mężczyzn, wyposażonych w ogłuszacze i przeklęte pistolety laserowe.Faree nasłuchiwał zarówno uszami, jak i całym umysłem.Toggor jeszcze nie dotarł na tę kondygnację.Jego oczy na szypułkach obserwowały drabinę przy zamkniętych drzwiach, które mogły oznaczać kabinę lorda Kripa.Czyżby piloci wierzyli, że to Krip jest tym, który posiada potrzebne im informacje?- Uwaga… - Padło jedno słowo od uwięzionego mężczyzny.Faree przez sekundę miał wrażenie, że lord podejrzewa, iż ci dwaj w jakiś sposób potrafią oceniać czy podsłuchiwać komunikację myślowa.Szybko więc chłopiec porzucił ten tok myślowy, lecz utrzymał więź z Toggorem.Równie dobrze mogłoby być tak, że potrafią wyczuwać wymianę ludzkich myśli, lecz nie podejrzewają jej między swymi więźniami a zwierzętami.Słychać było wibracje ścian statku.Był to jednostajny szmer, metaliczne rzężenie.Potem wzdłuż szybu z drabiną napłynęły głosy.- Nie próbuj niczego, Thassa.Mamy pola ochronne.Mamy też to.Te twoje dłonie… jak podobałby ci się przypieczony paluszek? Albo odcięte ucho… to by wystarczyło, żeby poznać twoje myśli, co? Wyłaź i chodź na górę do sterowni.Chcemy otworzyć kieszeń z taśmą, i to natychmiast!- Blokada osobista - odezwał się Quanhi.- Sprytne, no nie? Ale to, co zmontowano, można równie szybko rozmontować.Ruszaj się!Prowadzili za sobą lorda.Po chwili dał się słyszeć trzask magnetycznych butów na drabinie.Przecież to lady Maelen ustawiła blokadę! Co się stanie, kiedy się o tym dowiedzą i wrócą po nią? Może zostawią lorda okaleczonego, jak to sugerował jeden z nich.Gniew Faree wezbrał, jak wzbierał już nieraz w jego krótkim życiu.Przedtem musiał go w sobie dusić, był bezsilny wobec tych, którzy wywoływali złość.Teraz… teraz z pewnością da się coś zrobić! Ma broń w dłoni i Toggora do pomocy.- I nas.I nas…To szybkie zapewnienie nadeszło z dołu, zaskakując go tym, ze Bojor i Yazz też kierowali się nagłym gniewem.Bartel… czy ten olbrzym mógłby pokonać rygiel na drzwiach lady i ją wyzwolić?- Idę.- Tylko na wpół wyczuwalna wiadomość od Bojora wyrażała niemal taką złość jak warczenie pyskiem.- Jeszcze nie.- Wielkość zwierzęcia i jego niezdarność na drabinie mogły spowodować zbyt duże opóźnienie.Faree oparł ogłuszacz o stopień ponad swoją kryjówką i usiłował zebrać myśli.Jeszcze raz wrócił na ten poziom, na którym znajdowała się zaryglowana kabina lady Maelen.Z ogłuszaczem w dłoni, bacznie obserwując to drabinę, to drzwi, przesuwał dłonią po ich powierzchni na wysokości swojego podbródka.Łatwo było wyczuć wgłębienie na kciuk, będące oznaką zabezpieczenia osobistego, które odpowiadało tylko jednemu członkowi załogi.Zablokował swój umysł, nie próbował nawet komunikować się z lady, żeby ci inni nie mogli go podsłuchać.Stanął w pobliżu drabiny i skupił uwagę na wszystkim, co działo się na górze.Dopiero wtedy odważył się dać sygnał niespokojnej dwójce czekającej na dole.Potężnie zbudowany bartel miał kłopoty z przejściem.Pomagał sobie licznymi pomrukami i dławionym warczeniem.Najpierw pojawiły się ciężkie ramiona i głowa z kępką włosów, a po chwili Faree musiał posunąć się o jeden stopień do góry, by pozostawić cały ten poziom Bojerowi.Wokół sztaby owinęły się obnażone długie pazury.Bartel tak napiął mięśnie ramion, że aż grube włosy stanęły na sztorc.Faree widział, że zwierzę wykorzystuje całą swoją siłę.W tej samej chwili z góry nadeszło ostrzeżenie od smaksa:- Ktoś idzie!Może przeciwnicy już się dowiedzieli, że tylko lady może rozwiązać ich problem, i chcą ją wyciągnąć do przetestowania swoich metod perswazji.Faree przywar! do drabiny w jej środkowej części, gdzie stopnie były najszersze.Obiema rękami trzymał gotowy do użycia ogłuszacz i czekał.Pojawiły się nogi w szarym kosmicznym kombinezonie, a potem reszta Pitora Dune’a.Zupełnie nie przypominał tego zdegenerowanego bywalca Obrzeży, jakim był niedawno.Poruszał się pewnie, jakby był panem tego statku.Faree wystrzelił.Mężczyzna zgiął się w pół i runął w przód.Garbus nawet nie zdążył usunąć się z drogi.Usłyszał krzyk, który na wpół sparaliżowany mężczyzna wydał, spadając na garbatą postać, po czym oboje wylądowali na futrzastym bartlu, który warczał i obnażał kły.Chłopiec wygramolił się spod ciała mężczyzny i odepchnął je w stronę Bojora, który używał teraz zarówno zębów, jak i pazurów do walki z upartym uściskiem sztaby.Wytaczając się spod mężczyzny obrzucającego go obelgami, Faree doznał nagle olśnienia.Zwrócił się do umysłu bartla z prośbą o odsunięcie się na chwilę.Potem popchnął i postawił bezwładnego, lecz klnącego mężczyznę przed drzwiami i wcisnął jego kciuk we wgłębienie.Istniało pięćdziesiąt procent szans na to, że to on zatrzasnął rygiel.Zamek jednak nie drgnął i Bojor poirytowany tym, że przeszkodzono mu w działaniu, silnym pchnięciem odsunął Faree wraz z przytrzymywanym pilotem.Bezwładny więzień ześlizgnął się w głąb szybu i zniknął, zanim garbus zdążył go zatrzymać.Z góry dobiegł krzyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]