[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na długą chwilę Hardin zatrzymał się przy aluminiowym kole sterowym i napawał oczy szerokimi pokładami z teku i luksusowym oprzyrządowaniem.Wyobrażał sobie rozkosz żeglowania.To był prawdziwie dalekomor­ski jacht, gotów popłynąć wszędzie, gdzie jego pan potrafi go zaprowadzić.Elegancka kabina była naturalnie wrośnięta w wytłoczony lamina­towy kadłub, spasowana z nim jak ostrze z nożem.Drewno było wszędzie tam, gdzie mogło zapewnić wygodę i piękno.Pokłady, knagi szotów i sztormreling były poszarzałe od soli.Kokpit był mały i niski.Hardin podniósł tekowe siedzenia i znalazł bakisty, w tym jedną z nadymaną tratwą ratunkową.Bakisty były wodoszczelne, odizolowane od zęz.Luki odpływowe o kilkucentymet­rowej średnicy zapewniały szybki odpływ, gdyby jacht nabrał morza.Łabędź miał półautomatyczne refowanie i wciągarki ze stali nierdzewnej do szotów i fałów; sztagi, wanty i linki bezpieczeństwa nie wykazywały śladu korozji i lśniły w jaskrawym słońcu.Na tablicy, powyżej pokrywy luku, znajdowały się widoczne z kokpitu czarne tarcze instrumentów do pomiaru szybkości i kierunku wiatru, szybkości jachtu i odległości od dna.- Ma trzy lata - powiedział Culling.Niemal z czułością głaskał linki bezpieczeństwa.- Całkowita długość jedenaście i pół metra, długość wodnicy osiem metrów osiemdziesiąt centymetrów.Finkil.Zanurzenie metr dziewięćdziesiąt.Osiem ton wyporności.Balast - trzy tony dwieście.Był na Wyspach Kanaryjskich, w Rio de Janeiro, w Fort Lauderdale na Florydzie.Wracał przez Azory.- Pan go konserwował?- Ja.Wiele nie potrzebowałem przy nim robić, bo właściciel traktował jacht jak należy.Niech pan zejdzie na dół, to pan zobaczy!Pokrywa luku z przydymionego lucytu odsunęła się tak gładko, jakby była na łożyskach.Hardin przyglądał się z dużą rezerwą tej lucytowej pokrywie, póki nie zobaczył, że jest to ponad półcentymetrowy plastyk osadzony w głębokich prowadnicach, tak że fala nie mogła go wyrwać.Chociaż miał do czynienia z najnowszą technologią i nowoczesnymi tworzywa­mi, to jednak zachował nieufność do takich nowości jak łukowe pokrywy z plastyku.Rozpoczął życie żeglarskie w czasach, kiedy jachty były jeszcze z drzewa, żagle zaś płócienne, a liny z manili.Zszedł do mesy, która okazała się tekowym cackiem, jasnym i przestronnym, z zaokrąglonymi rogami wszystkich mebli i przedmiotów, co dowodziło, że fińscy mistrzowie w pełni zdawali sobie sprawę, że budują statek, a nie dom czy kempingową przyczepę.Z uznaniem oceniał wykonanie wnętrza i robociznę stolarską, ale po chwili zrezygnował z podziwiania tego co piękne, i zabrał się do sprawdzania rzeczy istotnych.Szafki i bakisty były dobrze zagospodarowane, czyste i uporząd­kowane, zawierały narzędzia, części zapasowe i sprzęt, który zazwyczaj znajduje się na zadbanych jachtach.Żagle były dobrze zabezpieczone przed słońcem i odpowiednio przechowywane.Przejrzał wszystkie schowki i worki na żagle.Niczego nie brakowało w bardzo obfitym zestawie.Właściciel musiał być nieco zwariowanym żeglarzem i miał hojną rękę wyposażając jacht.Gdyby Hardin zdecydował się go kupić, to musiałby usunąć część wyposażenia, aby mieć miejsce na zapasy, jakie zamierzał zabrać.Schowki na liny były także dobrze wypełnione, w zęzach było sucho, a pomocniczy diesel w dźwiękochłonnej obudowie lśnił czystością i miał nowe rury wydechowe.- Dwadzieścia koni! - wyjaśnił Culling.- Przełożenie dwa i pół do jednego.Zbiornik na ponad sto litrów paliwa, co daje trzysta mil przy sześciu węzłach.- Śruba prawoskrętna? - spytał Hardin.- Tak, szesnastocalowa.Czyli czterdziestka w centymetrach.- Generator?- Alternator, od diesla.Aby móc zasilić sprzęt, jaki zamierzał zainstalować, Hardin potrzebowałby dość sporego generatora.Alternator nie wystarczał.Zerknął na tablicę rozdzielczą oraz na wyłączniki.Jak wszystko na pokładzie - były dobrze rozmieszczone i czyste.- Okay! - powiedział.- Teraz go wyciągniemy na brzeg.Chcę zobaczyć dno.Culling zapraszającym gestem wskazał wyjście z portu między falezami.- Nie wypróbuje pan najpierw żagli?Hardin potrząsnął przecząco głową.- Najpierw sprawdzę, czy w laminacie nie ma pęcherzy.Culling wyszczerzył zęby.- Odcumuję, a pan niech go wprowa­dzi.- Odwiązał podwójną linkę od pławy.Zadowolony z siebie pokiwał głową, gdy diesel pełen energii zacharczał przy pierwszym dotknięciu guzika startera.Po raz setny Hardin zastanawiał się, czy umknęliby przed Lewiatanem, gdyby wymienił toporny silnik Syreny, przygotowując się do rejsu przez Atlantyk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl