[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widziałaswojej łydki.I nie czuła jej.Nie była w swoim pokoju, tylko na samochodzie przywjezdzie do Clifftop.Na samochodzie.Obie jej nogi znajdowały się w jegownętrzu, ale reszta ciała na zakurzonym dachu lexusa.Zmaterializowała się z nogami przenikającymi przezdach.Zawyła z bólu i strachu.Miotała się tak gwałtownie, że się przewróciła kikuty jej nóg nie były w stanie utrzymać jej w pionowejpozycji.Poturlała się i spadła na ziemię z wysokościponad metra.Wylądowała na brzuchu.Trzęsąc się ze strachu, sięgnęła klamki i podciągnęłasię na niej, żeby usiąść.Jej nogi kończyły się tuż ponadkolanami.Nie ciekła z nich krew.Ale tak bardzo bolały.Taylor krzyknęła, przewróciła się na plecy i straciłaprzytomność.Widok ciężarnej Diany wydał się Astrid niepokojący.Piętnastoletnia dziewczyna w ciąży wyglądałabydziwnie w każdych okolicznościach, do ETAP-u jednaknie pasowała zupełnie.ETAP był pułapką, więzieniem,być może swego rodzaju czyśćcem.Ale żłobkiem?W każdym kolejnym tygodniu w ETAP-ie było corazmniej dzieci.Mniej, nigdy więcej.ETAP był miejscemnagłych, niespodziewanych śmierci.Nigdy narodzin.I kto to zmienił? Okrutna, złośliwa dziewczyna ichłopak, który był wcielonym złem.Astrid odebrała życie.Diana miała sprowadzić na tenświat nowe.Astrid siedziała na klejących się, plastikowychpoduszkach ułożonych wokół małego stolika na barce.Oparła łokcie na blacie i ukryła twarz w dłoniach.Edilio wszedł, skinął głową Astrid i wlał sobie wodęz dzbanka stojącego na ladzie.Zachowywał siędyskretnie, nie zadawał pytań, prawdopodobnie nie chciałjej wystraszyć. Lubisz ironię, Edilio?Przez chwilę myślała, że zawstydziła go, używającsłowa, którego nie zrozumiał.Po chwili zastanowieniajednak Edilio odpowiedział: Masz na myśli ironię losu, która doprowadziłanielegalnego imigranta z Hondurasu aż tutaj? Tak, coś w tym stylu uśmiechnęła się Astrid. Albo to, że Diana będzie miała dziecko? Spojrzałna nią przenikliwie.Astrid roześmiała się i pokręciła smutno głową. Jesteś najbardziej niedocenianą osobą w ETAP-ie. Oto moja moc odpowiedział sucho Edilio.Astrid poprosiła, żeby usiadł.Ostrożnie odłożył swójpistolet i usiadł na krześle naprzeciwko niej. Jak myślisz, Edilio, kto jest najpotężniejszy wETAP-ie? Pytasz serio? Tak. Numerem jeden jest Albert powiedział Edilio. A potem Caine.Sam.Lana. Zastanawiał sięjeszcze przez chwilę, a potem dodał: Quinn.NiestetyDrake.Dekka.Ty.Ja.Diana.Astrid splotła ramiona. A Brianna? Albo Orc? Oboje są silni, to prawda.Ale nie mają w sobietakiej mocy, która poruszyłaby innych ludzi.Brianna jestsuper, ale nie należy do osób, które potrafią dowodzić.Tosamo dotyczy Jacka.A tym bardziej Orca. Zauważyłeś, że spośród dziesięciu osób, którewymieniłeś, cztery nie mają żadnych nadprzyrodzonychmocy? Ironia? A Diana nie jest ważna ze względu na swoją moc,tylko ze względu na dziecko.Diana Ladris, matka. Zmieniła się stwierdził Edilio. Ty zresztą też. Fakt, trochę się opaliłam powiedziała Astridwymijająco. Wydaje mi się, że chodzi o coś więcej rzekłEdilio. Dawna Astrid nigdy nie zniknęłaby tak, jak tyzniknęłaś.Nie żyłaby samotnie w lesie. To prawda zgodziła się Astrid. Ja.odbywałampokutę.Edilio uśmiechnął się przyjaznie. Tak w dawnym stylu, co? Jak pustelnik.Albomnich.Zwięci mężowie.kobiety pewnie też.którzywynosili się do lasu, żeby pogodzić się z Bogiem. Nie jestem świętą. Ale się pogodziłaś?Astrid odetchnęła głęboko. Zmieniłam się. Ach.w ten sposób? Jej milczenie byłopotwierdzeniem. Wielu ludzi traci wiarę, gdy spotykaich coś strasznego.Ale pózniej ją odzyskują. Ja nie straciłam wiary, Edilio.Ja ją zabiłam.Spojrzałam pod światło prosto na nią i po raz pierwszy wżyciu nie ukrywałam się za niczym, co czytałam albo cosłyszałam.Nie martwiłam się tym, co ludzie pomyślą.Niemartwiłam się, że wyjdę na idiotkę.Byłam całkiem samai nie musiałam nikomu udowadniać, że mam rację.Tylkosamej sobie.Więc po prostu patrzyłam.A kiedypatrzyłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]