[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I znalazłem to!…Tu dramatycznym gestem kamerdyner wyjął zza pazuchynieduży tomik, otworzył go w założonym uprzednio miejscui podał agentowi.Ten patrzył to na książkę, to na lokaja, alenajwyraźniej nie wiedział, o co mu chodziło.Zaciekawiony Zaiftakże podszedł i zajrzał agentowi przez ramię.– Coś wyrwano! – zawołał.Jezierski odwrócił się zaskoczony.– Ależ mnie pan przestraszył! No faktycznie.Ale co? I co tow ogóle za dzieło?Założył palcem stronę i odwrócił książkę.– To jakiś przewodnik – powiedział i przeczytał na głos –Reise nach Kalisch44.– „Podróż do Kalisza” – przetłumaczył na głos Zaif.– Toprzewodnik wydany z okazji tak zwanego zjazdu monarchów,kiedy to car Mikołaj I zaprosił króla pruskiego.Spotkanieodbyło się właśnie w Kaliszu.Ale to stare dzieje, sprzedpółwiecza.– A co zostało wyrwane?– Nie mam pojęcia – odparł Zaif.Kamerdyner takżepotrząsnął przecząco głową.44 Przewodnik przygotowało berlińskie wydawnictwo B.Gropiusa nazjazd władców, który miał miejsce w 1835 r.w Kaliszu.Przybył wówczas carMikołaj I, który podejmował „u siebie” króla pruskiego Fryderyka WilhelmaIII.Za: Anna Tabaka, Maciej Błachowicz, Do Kalisza wojaże romantyczne,„Życie Kalisza’’; http://www.zyciekalisza.pl/index.php?str=82&id=205– Jak to szybko sprawdzić? – zastanowił się głośno agent, trącpodbródek.– Może jego ekscelencja gubernator będzie miał taki samw swojej bibliotece.Jego poprzednicy prawdopodobnie niewszystko ze sobą zabrali45.– Zaraz sprawdzę.Czy coś jeszcze zginęło z domu paniRadziejowskiej?– Nie.Tylko pan radca Garszyński zabrał ten kuferz książkami, co go nieboszczka chciała sprzedać.I kilka książekz biblioteki pana.– Album kaliskie też zabrał?– Chyba tak.Nie jestem pewien, ale pan radca skrupulatniewszystko zapisał.Co było, co wziął, co zostało.– To dobrze.W razie czego jego spytamy o szczegóły.Tymczasem na jakiś czas zatrzymam tę książkę.Chceciepokwitowanie? Nie? W takim razie dziękuję wam za cennąpomoc.– Naprawdę na coś się przydałem? – ucieszył się kamerdyner,zbierając się do wyjścia.– Oczywiście.Jestem wam wdzięczny w imieniu własnymi jego ekscelencji gubernatora Daragana.Jacenty! Odprowadźnaszego gościa!Gdy zostali sami, Jezierski wstał i ruszył w stronępomieszczenia, w którym miał telefon.– A teraz skorzystamy z naszego wynalazku! – zatarłz zadowoleniem ręce.– Przyznam się, że zawsze sprawia mi touciechę.– Zadzwoni pan do gubernatora? – zdziwił się Zaif.– Będziemu pan zawracał głowę starym przewodnikiem?– Po pierwsze to może być ważny ślad w naszym śledztwie –odparł agent z szelmowskim uśmiechem.– A po drugiezamierzam fatygować nie jego ekscelencję, lecz Annę, którachętnie tu przyjdzie, zapewniam pana!45 Aluzja do gubernatora warszawskiego, gen.Josifa Hurki, który zanimodszedł ze stanowiska, podobno posunął się do kradzieży kosztownychposadzek w Zamku Królewskim w Warszawie.Fakt miał miejsce później,gdyż Hurko był gubernatorem Warszawy do 1894 r.(od roku 1883).Zaif spłonął rumieńcem i coś niezrozumiale wymamrotał,czym jeszcze bardziej rozbawił agenta.Wciąż się uśmiechając,wykonał szereg skomplikowanych czynności, których wymagałaobsługa nowego wynalazku.Po chwili jął krzyczeć do tubkiz mikrofonem.– Masza?! Jest tam Anna?! Daj ją do telefonu! Anna?! Czyw bibliotece jest książka Reise nach Kalisch? Przewodnik! Tak!Niemiecki! Przyniesiesz?! Tylko zaraz! Co mówisz? Jest! Niewiem! To czekam!– Anna mnie pytała, czy pan jest i czy wziął pan ze sobą swojąkolekcję odcisków palców – wyjaśnił agent.– Powiedziałem, żenie wiem.Zaif przez chwilę zmagał się z silnym wzruszeniem, które goopanowało na wieść, że zaraz ujrzy najpiękniejszą istotę naziemi.W końcu zdołał nieco się opanować i rozluźnić ściśniętegardło, przynajmniej na tyle, by wychrypieć jedno słowo:– Mam.– To świetnie.Zajmiemy się tym za chwilę.Wrócili do gabinetu akurat w momencie, gdy do pokoju cichowsunęła się wiotka postać Anny w błękitnej sukni, jak zwykleuszytej z jakiejś zwiewnej materii.Zaif kompletnie nie znał sięna modzie, a damskiej w szczególności, ani w ogóle natekstyliach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]