[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usunięcie z projektu owego gruzowatego pagórka wszystkim było na rękę, odpadała sprawa rozbiórki i wywożenia gruzu, chętnie zatem stosowaliśmy się do dyrektyw.Opuściliśmy z dachu obciążony kamieniem sznurek i Ewa mogła wreszcie zacząć kreślić.Z całym dotychczas obmierzonym chłamem pojechaliśmy do Tadeusza.- Od początku była mowa, że tam kawałek należy do sąsiedniej posesji - poparł Tadeusz zdanie ciecia.- Niby się o to kłócili, ale uświadomiłem im korzyść płynącą z ominięcia dodatkowej ruiny i czym prędzej poszli na ugodę.- A pewnie - przyświadczył Gucio.- Kobyła z wozu, babie lżej.Chyba, żeby zrobili sanki z górki.- Sanki z górki to są teraz dla tamtych dzieci - zauważyła Ewa, przyzwyczajona do Gucia na bieżąco.- Gdzie reszta terenu?- Jeszcze nie ma, co cię obchodzi, i tak masz w innej skali.Widziałaś to w ogóle?- Raz.Ale jeszcze pojadę obejrzeć, bo ta ofiara ciągle się do niczego nie nadaje.Zostawić go już można samego, byle nie na długo.Tadeusz nie leżał w łóżku, chodził po mieszkaniu sztywnym krokiem i tylko ze schylaniem się miał duże trudności.Przewidywał, że za tydzień będzie mógł przystąpić do pracy.- Największy problem stanowi ten barak dla dzieci - rzekł w zadumie.- Bardzo was proszę, obmierzcie tę zarazę z zegarmistrzowską dokładnością, bo widzi mi się, że wybuchnie o to batalia i każda śrubka będzie ważna.Wygra pewno spółdzielnia, która ma duże plecy, ale niech im przynajmniej załatwią coś przyzwoitego.Uznałam za słuszne wyjawić mu w pewnym stopniu przyczyny mojej wielkoduszności, szczególnie że mógł być przydatny.- Okolica obiektu nie ciekawi cię wcale? - spytałam ostrożnie.- Po cholerę ma mnie ciekawić okolica obiektu? - zdziwił się Tadeusz.Westchnęłam i powiedziałam o tajemniczym centrum handlu narkotykami, mieszczącym się tuż obok.Wyznałam, że zamierzam się tam wedrzeć pod pozorem uzupełnienia inwentaryzacji.- Nawet już prawie zaczęłam i znam kierunek, ale na razie za mało było czasu na dodatkowe penetracje.- No! - potwierdził Gucio.- Ja w końcu zgadłem, że ona się tam pcha.Ale w przejściu stoi trupowaty manekin, i śmierdzi.- Wchodzi w zakres projektu? - zaniepokoił się Tadeusz.- Nie, stoi za drzwiami - uspokoiłam go.-- Dokładnie w ścianie dylatacyjnej.Ale jak już skończymy, bym chciała symulować dalszy ciąg.Będę udawała, że uzupełniam piwnice i popatrzę, co tam jest dalej.- Symulacja ci nie będzie specjalnie potrzebna, bo jak znam życie, bez uzupełniania się nie obejdzie - zapewniła mnie Ewa.- Towarzystwo w postaci Gucia masz zagwarantowane.- W razie czego macie zaświadczyć, że się tam pętam w ramach uczciwej pracy.Żeby nikomu nie wpadło do łba, że uprawiam jakąś krecią robotę.- W eksplozji wdzięczności zaświadczę wszystko, co zechcesz - zobowiązał się uroczyście Tadeusz.- A można wiedzieć, do czego ci to narkomańskie centrum? Szukasz go przeciwko komuś?- Dariusz jej kazał - podsunęła jadowicie Ewa.- Przeciwnie, kazał mi się odchromolić.A mnie korci i żądam wiedzieć.Zdaje się, że wmieszane jest w to jakieś odgórne bagno.- Jak jej kiedyś nie trzasną, to ja będę Paganini - rzekł proroczo Tadeusz i ostrożnie usiadł przy stole, na którym porozrzucane były szkice.- Zdawało mi się, że kochasz milicję? - zdziwiła się Ewa.- A co tu ma do rzeczy milicja? Ta porządna, prawdziwa, którą kocham, taką melinę z przyjemnością wysadziłaby w powietrze.Na moje oko opiekuje się nią całkiem kto inny.Jest to jakieś kłębowisko, którego składników nie umiem porozgryzać, spodziewam się najgorszego i ciągle okazuje się, że do prawdy umysłowo nie dorosłam.- Daj Boże zdrowie, bo na rozum za późno - wyrwał się znienacka Gucio z wielką życzliwością.Odwróciłam się do niego.- Guciu, ty rozumiesz, że ja tu omawiam straszne tajemnice i pary z pyska puszczać nie należy?- A co ja jestem, sadysta sam na siebie? - obraził się Gucio.- Z byle kim towarzystwa nie utrzymuję.- Ja was proszę, odwalcie ten baraczek, zanim was posadzą na długie lata - przypomniał żałośnie Tadeusz.- Cholernie mi się nie chce robić kosztorysu w dwóch wersjach.To ta Suszko, pani kierowniczko.Mnie się zdaje, że ona wzięła dzieciaka i sama gdzieś zapodziała.Pewno w końcu milicja przyprowadzi.- Nachodzi i nachodzi, wariatkę powinno się zamknąć i tyle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]