[ Pobierz całość w formacie PDF ]
., masz przesłaćją bezpośrednio do mnie, nie czytając, oczywiście.27Mars na czole Violet się pogłębił.- A któż to jest K.i dlaczego mam przekazywać ci listy od tejosoby?- Bo cię o to proszę.Bo jesteś moją siostrą i mnie kochasz.Więc zrobisz to czy nie?Czy ta osoba była mężczyzną, czy kobietą? Violet nie miała pewności, czy chce wiedzieć.Bała się zapytać.Czyżby Jeannette z kimśsię związała? Z kimś innym niż Adrian? Czy to dlatego postanowiłaodwołać ślub? Och, to zbyt skandaliczne, nawet by o tym myśleć!Chciała odmówić Jeannette, ale czuła, że doprowadziłobyto jedynie do kłopotów.A czyż nie miała dość zmartwień w tejchwili, bez dokładania sobie nowych? Zdecydowała, że jeśli rzeczywiście przyjdą takie listy, zawsze może je wyrzucić.Skinęła głową.- Tak, zgoda.Jeannette sięgnęła po uroczy słomkowy kapelusik, który wykonano na zamówienie do jej podróżnej kreacji z perłoworóżo-wego jedwabiu, teraz należącej do Violet.Strój uzupełniał lekki,zapinany płaszcz z białej bawełnianej kory.Włożywszy modnykapelusik na głowę siostry, Jeannette zawiązała pasiastą wstążkęw zalotną kokardkę, stylowo przesuniętą na bok podbródka.Violet poczekała, aż Jeannette odsunie się o kilka kroków, byocenić swoje dzieło.- Idealnie - stwierdziła siostra.- Szkoda, że sama nie mogłam choć raz włożyć tego stroju.Raeburn z pewnością uzna, żewyglądasz uroczo.- Tak sądzisz?- Och, z całą pewnością.Violet obróciła się, by spojrzeć na swe odbicie w lustrze toaletki; musiała zmrużyć oczy, by cokolwiek dostrzec.- Chciałabym mieć okulary - mruknęła cicho.- Wszystkojest tak irytująco zamazane.- Cóż, lepiej do tego przywyknij.Bóg mi świadkiem, że nigdy bym ich nie założyła, gdybym nie musiała.-Jeannette wska-28zała okulary na swoim nosie.- Trochę o tym myślałam.I przyszło mi do głowy, że Violet" może wkrótce zmienić zdanie na temat noszenia okularów.Prawdę mówiąc, może wkrótce zmienićzdanie na temat bardzo wielu rzeczy.Ta podróż do Włoch będziemieć na nią bardzo pozytywny wpływ.Zaniepokojona Violet chwyciła siostrę za ramię.- Och, Jeannette, nie rób niczego zbyt pochopnie.Jeannette uwolniła rękę z uścisku Violet,- Bez obaw. Violet" będzie się zmieniać stopniowo.Nikt niczego nie zauważy.%7łołądek Violet wykonał niebezpieczne salto, nowa fala niepokoju spadła na dziewczynę niczym rozszalała burza.Poczuła,że ma spocone dłonie.- Może jednak nie powinnyśmy tego robić.Jeszcze jest czas,by wszystko odwrócić.Gdy wypowiedziała te słowa, serce jej się ścisnęło.To byoznaczało, że na zawsze straci szansę bycia z Adrianem.Ale okłamywanie byłoby jeszcze gorsze.Rysy Jeannette stwardniały.- Nie ma mowy o ponownej zamianie.Jesteś teraz księżną Raeburn.Ty wzięłaś ślub, nie ja.Jeśli chcesz być tak głupia,by teraz zdradzić, co zrobiłyśmy proszę bardzo.Ale wiedz, żewszystko odbije się na tobie.Skandal, hańba i kara.Mama i papanajprawdopodobniej cię wydziedziczą.A w najlepszym wypadkuzostaniesz odesłana w jakieś okropne, odludne miejsce, do Szkocji czy Irlandii, i nikt o tobie więcej nie usłyszy.Miała rację.Właśnie tak zareagowaliby rodzice, właśnie tak by postąpili.Jeannette nic by się nie stało; przebiegła i zwinna jak kot, zawsze lądowała na czterech łapach.Nie - to ona, Violet, będzie musiałaponieść całą odpowiedzialność za oszustwo.To ona zostanie uznanaza winną przez sam fakt, że zgodziła się wziąć w tym udział.Kiedy rano włożyła suknię ślubną Jeannette i zaczęła udawaćsiostrę, przypieczętowała swój los.Dokonała wyboru, od któregonie było już odwrotu.I nigdy nie będzie.29- Więc ucisz sumienie i okaż choć trochę hartu ducha - naciskała Jeannette.- Wszystko idzie dobrze i będzie tak szło, dopókinie zaczniesz paplać.A teraz chodz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]