[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty-mi s³owy przekona³ owych dziesiêciu mê¿ów i skoro œwit rozes³a³ resztêswoich podw³adnych w ró¿ne strony, aby nie wyda³o siê cokolwiek o spi-sku, a sam ko³o trzeciej godziny pocz¹³ z wie¿y przyzywaæ Rzymian.Tym-czasem jedni z nich po prostu zlekcewa¿yli go, inni nie dowierzali mu,a wiêkszoœæ nie kwapi³a siê, aby cokolwiek czyniæ, skoro i tak mianowkrótce miasto zaj¹æ bez ¿adnego niebezpieczeñstwa.Kiedy jednak Tytuszacz¹³ pod¹¿aæ w stronê muru z oddzia³em ciê¿kozbrojnych, Szymonzmiarkowa³, co siê œwiêci, szybko obsadzi³ wie¿ê, mê¿ów owych pochwy-ci³ i na oczach Rzymian straci³, a cia³a ich zmasakrowane kaza³ rzuciæprzez mur.3.W owym czasie Józef podczas obchodu muru — nie przesta³ bowiemnawo³ywaæ ludu — zosta³ ugodzony kamieniem w g³owê i od razu pad³ nie-przytomny na ziemiê.¯ydzi wypadli ku le¿¹cemu i byliby go powlekli domiasta, gdyby Cezar niezw³ocznie nie wys³a³ ludzi do jego ochrony.Gdy citoczyli walkê, zabrano Józefa, który niewiele wiedzia³ z tego, co siê sta³o.Tymczasem powstañcy wznosili radosne okrzyki przekonani, ¿e zabili mê¿a,którego œmierci tak bardzo pragnêli.Skoro wieœæ o tym rozesz³a siê po mie-œcie, wprawi³a pozosta³¹ przy ¿yciu ludnoœæ w przygnêbienie, gdy¿ mniema-no, ¿e zgin¹³ ten, który dot¹d dodawa³ im odwagi do zbiegostwa.Gdy zaœjego matka pos³ysza³a w wiêzieniu, ¿e syn nie ¿yje, rzek³a do stra¿ników, i¿ju¿ od czasów Jotapaty268 pogodzi³a siê z t¹ myœl¹, bo nawet gdyby ¿y³, i taknie by³by powodem jej radoœci.Bêd¹c zaœ sama ¿ali³a siê do s³u¿ebnych nie-wiast, mówi¹c, ¿e tyle pociechy ma ze swego potomstwa, i¿ nawet nie mo¿epochowaæ syna, po którym mia³a prawo spodziewaæ siê, ¿e j¹ sam¹ z³o¿y dogrobu.Lecz ta fa³szywa wiadomoœæ nie mia³a d³ugo ani jej trapiæ, ani te¿rozbójników radowaæ, bo Józef po tym ciosie wnet przyszed³ do siebie i wy-st¹piwszy przed miastem wo³a³ do wrogów, ¿e rych³o ju¿ zap³ac¹ mu za tozranienie.Mieszkañców zaœ znów nawo³ywa³, aby mu zawierzono269.Widokjego doda³ otuchy ludowi, a powstañców nape³ni³ strachem.4.Niektórzy ze zbiegów, nie widz¹c wyjœcia, od razu rzucili siê z mu-ru, inni udawali, ¿e wybiegaj¹ z kamieniami do walki, a potem uciekaliprosto do Rzymian.Lecz tutaj czeka³ ich los gorszy ni¿ towarzyszy w mie-œcie.Jak siê przekonali, nadmiar ¿ywnoœci u Rzymian jeszcze szybciejwiód³ do zguby ni¿ g³ód sro¿¹cy siê miêdzy murami.Przybywali bowiemtutaj obrzêkli z g³odu, jakby cierpi¹cy na puchlinê wodn¹.Kiedy potem ob-ci¹¿yli ¿o³¹dki obfitym jad³em, pêka³y im wnêtrznoœci270.Ale niektórzy na-uczeni doœwiadczeniem potrafili opanowaæ ³aknienie i po odrobinie strawêspo¿ywaæ, gdy¿ odzwyczajone cia³o nie mog³o jej przyjmowaæ.Na tychjednak, którzy w ten sposób uratowali siê, spada³a z kolei nowa klêska.Mianowicie u Syryjczyków przy³apano pewnego zbiega, jak wybiera³ z³otemonety ze swoich odchodów.Po³ykano je, jak powiedzia³em271, przed ucie-czk¹, poniewa¿ powstañcy wszystkich przeszukiwali, a w mieœcie znajdo-wa³y siê ogromne iloœci z³ota212.Za dwanaœcie drachm attyckich kupowanomonety, za które przedtem p³acono dwadzieœcia piêæ.Gdy podstêp ten wy-kryto w jednym wypadku, zaraz roznios³a siê po obozach wieœæ, ¿e przyby-waj¹cy zbiedzy s¹ napchani z³otem, a ¿o³dactwo arabskie i syryjskie273rozcina³o i przeszukiwa³o ¿o³¹dki b³agalników.Nie wiem, czy coœ gorszegojeszcze spotka³o ¯ydów od tej klêski.Wszak w ci¹gu jednej nocy rozprutobrzuchy dwom tysi¹com ludzi.5.Kiedy Tytus pos³ysza³ o tych zbrodniach, by³by chyba kaza³jeŸdŸcom otoczyæ winowajców i wybiæ oszczepami, gdyby w tê sprawê nieby³a zamieszana tak wielka liczba ludzi, ¿e trzeba by ukaraæ wielekroæ wiê-cej, ni¿ by³o samych zamordowanych.Tedy zwo³awszy dowódców wojskposi³kowych i legionów — kilku bowiem z jego ¿o³nierzy tak¿e o to pos¹-dzono — oœwiadczy³ jednym i drugim, ¿e jest do g³êbi wzburzony, i¿ nie-którzy, stoj¹c pod jego rozkazami, dopuszczaj¹ siê takich czynów gwoliw¹tpliwego zysku, nie czuj¹c wstydu z powodu w³asnego orê¿a sporz¹dzo-nego ze srebra i z³ota274.A co siê tyczy Arabów i Syryjczyków, to gniewago najpierw to, ¿e w obcej dla nich wojnie nie trzymaj¹ na wodzy swoichnamiêtnoœci, a nastêpnie ¿e swoimi okrutnymi mordami i nienawiœci¹ do¯ydów znies³awiaj¹ imiê Rzymian.Wszak ju¿ teraz s¹ i miêdzy jego ¿o³-nierzami tacy, którzy dziel¹ z nimi tê smutn¹ s³awê.Tym obcym wojskomzagrozi³, ¿e jeœli znalaz³by siê miêdzy nimi taki, co by znowu wa¿y³ siê napodobny postêpek, bêdzie ukarany œmierci¹, a dowódcom legionów rozka-za³ przeprowadziæ badanie i podejrzanych przywieœæ przed swoje oblicze.Wszelako ¿¹dza pieniêdzy najwidoczniej nie lêka siê ¿adnej kary, a nie-przeparta chêæ zysku wrodzona jest ludzkiej naturze i ¿adna namiêtnoœæ niepopycha tak do wszelkiego ryzyka jak chciwoœæ.Jednakowo¿ w innychokolicznoœciach po¿¹dliwoœci te maj¹ pewne granice i mo¿na je ukróciæodstraszaj¹cymi œrodkami, lecz tutaj Bóg sam wyda³ wyrok na ca³y ludi ka¿d¹ drogê ratunku obraca³ na jego zgubê.Co tedy Cezar zakaza³ podgroŸb¹ kary, odwa¿ano siê na zbiegach dopuszczaæ potajemnie i zanimuciekinierzy pokazali siê wszystkim na oczy, ju¿ ci barbarzyñcy do nichpodbiegali, zabijali ich, a nastêpnie po rozejrzeniu siê, czy nie podgl¹da ichjakiœ Rzymianin, rozpruwali brzuchy i wyjmowali z wnêtrznoœci ow¹ plu-gaw¹ zdobycz.Ale u nielicznych tylko j¹ znajdowali, a wiêkszoœæ do zgu-by przywodzi³a tylko czcza nadzieja zysku.Zbrodnie te sprawi³y, ¿eniejednemu zbiegowi odechcia³o siê ucieczki.6.Kiedy nie by³o ju¿ co rabowaæ miêdzy ludem, Jan zabra³ siê doograbiania œwi¹tyni.Kaza³ wiêc stopiæ mnóstwo darów wotywnych Przy-bytku jako te¿ moc sprzêtu nieodzownego do pe³nienia s³u¿by Bo¿ej, jakmieszalniki, misy i sto³y275, a nawet nie powstrzyma³ swoich r¹k od dzba-nów do przechowywania czystego wina, przys³anych przez Augusta i jego¿onê.Albowiem cezarowie276 rzymscy zawsze ¿ywili czeœæ dla œwi¹tynii stale j¹ przyozdabiali, gdy tymczasem ów ¯yd211 zrywa³ dary przys³aneprzez obcych.Towarzyszom swoim oœwiadczy³, ¿e mog¹ bez obawy u¿y-waæ rzeczy Bo¿ych w s³u¿bie Bóstwa i ¿yæ z Przybytku, skoro staj¹ w jegoobronie.Dlatego te¿ kaza³ zabraæ œwiête wino i oliwê, które kap³ani prze-chowywali [dla skrapiania278] ofiar ca³opalnych — znajdowa³y siê onew wewnêtrznym okrêgu œwi¹tynnym — i rozdaæ pomiêdzy zgrajê swoichludzi, którzy bez cienia bojaŸni namaszczali siê [zu¿ywaj¹c na to wiêcej ni¿jeden hin] i [z tego wina] pili.Nie mogê siê tutaj powstrzymaæ, aby nie po-wiedzieæ tego, co mi ból dyktuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]