[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kłopoty - powiedział sierżant Cobbo, witając go.Everwin obok niego uśmiechnął się nerwowo.-Kapitan jest wewnątrz ze szlachetnymi paniami.- Jakie to mogą być szlachetnie panie? Nie moja siostra? - Miał wizje Sapientii usiłującej posiekaćEkkeharda swym pałaszem, ale mimo swej młodości Ekkehard był wyższy i silniejszy od starszej siostry,odziedziczywszy wzrost Henryka, choć nie jego szerokość ramion.- Istotnie, twoja siostra.I córka margrabiny Judith, Wasza Wysokość.Obie rozgniewane.Zaśmiał się krótko, myśląc o kuszącym ciele Marcovefy.- A ja jestem piekielnie spragniony.Od dawna nie piłem.Zobaczymy, kto jest w gorszym humorze.Cobbo otworzył przed nim drzwi.Wszedł i zastał lady Berthę z czterema gburowatymi żołnierzami uboku i Ekkeharda zapędzonego między kominek a stół przez szalejącą Sapientię.- To twoja wina! - wrzeszczała.- Bayan by nie zginął, gdyby nie twoja zdrada! - Rzuciła się naEkkeharda, który podniósł ręce, by się chronić przed jej furią.Trzej towarzysze Ekkeharda byli trzymani siłą z tyłu przez żołnierzy Sanglanta, jakby próbowali przyjśćmu na pomoc.Jeden miał owiązaną płótnem ranę na głowie, drugi rękę na temblaku.Ich martwytowarzysz leżał nakryty derką na jedynym łóżku w komnacie.Nawet Sanglant nie śmiał proponować,żeby złożyć biedaka w kaplicy obok Bayana i innych dostojnych zmarłych.- Panie mój, książę! - Z wyrazu twarzy kapitana Fulka widać było, że mu ulżyło na widok Sanglanta.- Sapientio.- Sanglant chwycił siostrę za ramiona i odciągnął ją od Ekkeharda.- Nie pozwól, by twójżal po Bayanie pchnął cię do czegoś nierozważnego.Bóg i nasz ojciec dopilnują, żeby został ukarany zaswe zbrodnie.- Dopilnuję, żeby wisiał! - krzyknęła, ale zaraz potem znowu się rozpłakała.Sanglant skinął na jejdwórki, które po chwili ją wyprowadziły.%7łołnierze Berthy odsunęli się, by je przepuścić.Gdy tylko Sapientia wyszła z komnaty, wystąpiłaBertha.- Jak sądzisz, co zamierza zrobić król Henryk z synem skazanym za zdradę?- Ja z pewnością stanę po stronie mego brata Ekkeharda.To, co zrobił, było złe, ale jest młody i możnamu raz wybaczyć, bo został wprowadzony w błąd.- Bracie! - Ekkehard rzucił się na Sanglanta.Wciąż był młodzieńczo szczupły i nic dziwnego, bodopiero skończył szesnaście lat, ale gdy wziął Sanglanta w ramiona, jego uścisk był niezwykle mocny.Bertha uśmiechnęła się.Miała wygląd swojej matki, przebiegłej, ostrej i silnej, i nic ze sławnej urodyHugona.- Ty i twój legion dobrze walczyliście w bitwie - dodał Sanglant.- I straciliśmy niemało moich dzielnych kresowiaków - odpowiedziała cierpko.- Obiecałam mojejsiostrze Gerberdze, że jej przywiozę nagrodę za ofiary, jakie ponieśliśmy my z Austry i nasi kuzyni zOlsatii, żeby uwolnić Wendar od plagi Qumanów.Ona straciła męża podczas napadu Qumanów zeszłejzimy.I na pewno wiesz, że podobno sam Bulkezu zabił naszą matkę.Nawet człowiek tak nienawykły do intryg jak Sanglant widział, dokąd to prowadzi.- Ona chce dostać królewicza jako nagrodę.- Jest młody - zauważyła Bertha, oglądając Ekkeharda z taką samą chłodną uwagą, jaką mogłabyzachować wybierając nowego konia.- Nie w moim typie, ale jestem pewna, że Gerberga uzna, że jejlojalność wobec króla Henryka została hojnie nagrodzona, jeśli dostanie jego najmłodszego jako nowegomęża.- Hojna nagroda, rzeczywiście.Niestety, Ekkehard jest opatem świętej Perpetuy w Gencie.Bertha roześmiała się.- A mój brat bękart Hugo jest, jak powiadają, prezbiterem w Darre, zaufanym Zwiątobliwej Matki.Zluby złożone Bogu mogą być bez kłopotu zdjęte, jeżeli wymagają tego sprawy ziemskie.Twoja siostraSapientia zamierza powiesić tego chłopca jako zdrajcę, bo chce pomścić śmierć księcia Bayana.Ta twarda kobieta zmiękła na chwilę, dotykając policzka, jakby odpędzała muchę.- Był dobrym człowiekiem.Jeżeli jesteś mądry, książę, przekonasz siostrę do czegoś innego.Wendarcierpi, kiedy krewny zabija krewnego, co ten chłopiec powinien wiedzieć.Myślę, że moja propozycjaposłuży nam wszystkim najlepiej.- Pomówimy o tym pózniej.Ekkehard może być tymczasem wysłany do Quedlinhame pod opiekęnaszej ciotki, Matki Scholastyki.O świcie prowadzę armię, aby ścigać resztki Qumanów.Bertha nie marnowała słów.Rozumiała korzyści szybkiej akcji podczas kampanii.- Pomówimy o tym pózniej - zgodziła się.Rzuciwszy okiem na Ekkeharda, wyszła ze swymi ludzmi.- Ja.ja nie chcę być powieszony - wyszeptał Ekkehard, wciąż uczepiony ramienia Sanglanta.- Powinieneś pomyśleć o tym, zanim przeszedłeś do Qumanów.- Na pewno nie pozwolisz im zabić mnie w tak niehonorowy sposób.Nie miałem wyboru, kiedyBulkezu wziął mnie do niewoli.- Oszczędz mi swoich usprawiedliwień, Ekkehardzie.Byłeś głupcem, a teraz ponosisz konsekwencje.-Spojrzał na łóżko, gdzie leżała zasłonięta postać.- Boże, jak się nazywa ten zabity?- Welf.- Ekkehard najwyrazniej przedtem płakał, a teraz znowu zaczął.- Zasłonił mnie sobą.Ocalił miżycie.- Chyba sam chciał zostać zabitym - mruknął jeden z jego towarzyszy.- I to mu się udało - zauważył Sanglant.- Taka właśnie jest wojna.Mam dla ciebie nowinę,Ekkehardzie.Jeden z twoich towarzyszy, Thiemo, nadal żyje.- Thiemo żyje! Gdzie on jest?- Służy teraz innemu księciu.Przekazałem mu, że żyjesz, ale nie jest już pod twoją komendą.Wy trzej.- Wyjąkali swe imiona: Benedykt, Frithuric i Manegold.- Możecie wracać do klasztoru albo wybrać takilos, jaki spotka księcia Ekkeharda.Jak więc będzie?Mimo swej młodości, mimo całej głupoty i wszystkich swych zbrodni przeciw Henrykowi iWendarowi, przyklękli wdzięcznie i obwieścili swoją dozgonną wierność Ekkehardowi.Pójdą z nimnawet na śmierć.- Niech tak będzie.- Sanglant był rad, że są honorowi.Zostawił ich nad potrawką i nad zmartwieniami, iwrócił do wyznaczonej mu komnaty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]