[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W sprawach spornych powo-łuje się rzeczoznawców, ekspertów i sędziów.Czyżby wyrokowanie o tym, czy coś jestprawdziwe miało zależeć od zrutynizowanych fachowców, a natura Prawdy miała zależeć odich opinii? Nonsens! Albo Prawda istnieje jako taka i nasze opinie o niej są bez znaczenia,albo jej w ogóle nie ma.Takie ujęcie byłoby nawet w pewnej mierze optymistyczne, bo nie-istnienie Prawdy równałoby się nieistnieniu kłamstwa.Skoro nie ma twierdzenia nie możebyć i przeczenia, są jedynie odrębne opinie subiektywne i ważne tylko dla tego, kto je wyraża.Formułka o mówieniu prawdy, samej prawdy i tylko prawdy jest czczą gadaniną, tautolo-gią.Wracając do relacji doktora Moody, to można z niej wyciągnąć jedynie wnioski naturymoralnej, a zagadka nadal pozostaje zagadką.Gdy jednak wspomnieć Jodko Narkiewiczanasuwa się pewien pomysł, który być może pozwoliłby ją rozwiązać.Od niepamiętnych czasów głowią się nad nią filozofowie, metafizycy i spirytyści, a iobecnie eksperymentują psychotronicy dysponujący nowoczesnym sprzętem.Tyle, że sprzętjest do niczego niepotrzebny, a pomysł jest bardzo prosty.Przecież reanimowani opowiadali otym, jak w trakcie umierania ich ciało opuszczała jakaś forma świadomości, zwana potocznieduszą.Opisywali ją całkiem dokładnie: Najpierw wyszedł szerszy koniec, wracał węższy.Mówili, że droga prowadzi przez głowę.Czegóż więcej trzeba?Skojarzmy to z fotografią Jodko Narkiewicza i na chwilę przed zgonem, oczywiście zazgodą umierającego, umieśćmy wokół jego głowy klisze, które będziemy naświetlali w chwiliśmierci.Jeżeli na takich kliszach ukazuje się obraz amputowanych kończyn, których w rze-czywistości od dawna nie ma, to tym bardziej powinno się na nich znalezć odbicie energiiopuszczającej ciało.W ten sposób w pierwszej fazie stwierdzilibyśmy, czy energia taka rze-czywiście istnieje, czy opuszcza ciało i jaki ma kształt.Na kliszy istniałby realny dowód.Druga faza eksperymentu nastręczałaby znacznie więcej trudności.Należałoby zbadać konsy-stencję tego niepojętego i nieuchwytnego, reakcje bioelektryczne itp., a w konsekwencji spró-bować nawiązać z tym czymś kontakt.Trzeba by zaangażować wszelkie dostępne środki,jakimi dysponuje nauka i technika.Przede wszystkim należałoby stworzyć nieprzenikliwymateriał, być może pole elektromagnetyczne, żeby to coś jak najdłużej zatrzymać i zbadaćjego naturę Mógłby ktoś zadać pytanie, czy chcielibyśmy na chwilę uwięzić duszę i czy tachwila nie byłaby dla niej wiecznością, czy nie przeszkodziłaby jej w dalszej wędrówce? Takpostawione pytanie nie byłoby pozbawione racji.Być może przekraczając granice etycznenaruszylibyśmy jakieś nieznane nam bliżej zakazy i istniejącą w sposób naturalny równowa-gę.24Nie próbujmy więc uwięzić duszy i wykorzystajmy inny realny pomysł, który nikomunie wyrządziłby krzywdy, a równocześnie pozwoliłby stwierdzić, czy jest coś takiego jakciało astralne, względnie emanacja świadomości.Istnieje pogląd, że obecności ciała astralnego dowodzą sny o lataniu.W czasie takiego snuwyzwala się, jakoby, ciało astralne i swobodnie szybuje.Chyba coś w tym jest, bo przecieżwiadomo, że każdy chciałby latać i każdy chciałby być bogaty.Mimo to każdemu śniło siękiedyś, że latał, natomiast nie wszyscy śnili, że byli Krezusami.Czy sny o lataniu, a także ospadaniu i uczucie nieważkości dadzą się naukowo wytłumaczyć? Istnieją na ten temat roz-maite poglądy, jedni tłumaczą je przypadkowym usytuowaniem błędnika, co powoduje uczu-cie nieważkości, inni atawizmem z zamierzchłych czasów, gdy jeszcze skakaliśmy z drzewana drzewo.W ogóle sen, to zjawisko zagadkowe, wątpię jednak czy ma coś wspólnego z cia-łem astralnym.Mówiąc o emanacji świadomości miałem na myśli eksperyment rzeczowy, niedo obalenia.Rzecz jasna, w razie gdyby się powiódł.Wyobrazmy sobie, że w dwóch różnych miastach, a jeszcze lepiej na dwóch różnych kon-tynentach, dwaj nieznani sobie hypnotyzerzy usypiają dwa różne media, całkowicie sobieobce.Eksperyment jest nadzorowany i sterowany przez wydzieloną grupę naukowców.Kiedymedia są już w głębokim transie wy daj e się i m polecenie, żeby w określonej chwili ichemanacje spotkały się w określonym miejscu i przeprowadziły ze sobą rozmowę na dowolnytemat, bądz też dokonały jakiegoś eksperymentu.Po przebudzeniu mediów wysłuchujemy ichrelacji ze spotkania i konfrontujemy je.Gdyby taka konfrontacja wypadła pozytywnie byłobyto niezbitym dowodem, że te dwie emanacje istotnie się ze sobą spotkały.Tego rodzaju do-świadczenia można by przecież mnożyć i wytyczać coraz to inne zadania.Mógłby ktoś powiedzieć, że to metafizyka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]