[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Poznałbyś go? Nie wiem.Trudno mi powiedzieć. I wsiadł do sądeckiego o 22.00? Już ci mówiłem.Niczego więcej Kozoń nie mógł się dowiedzieć.Pogadałjeszcze trochę z Kobuszem o tym i o owym, i poszedł do staregoKarłowicza.Karłowicz nie przypominał sobie mężczyzny w czarnympłaszczu.Nie widział, nie pamiętał, nie zauważył.Jedno byłopewne, od rodziny z Sącza wrócił 14 stycznia.To już coś pomyślał Kozoń i rozpoczął długą wędrówkę wposzukiwaniu pozostałych czterech osób, które tego dniaprzyjechały do Zarytego.Nikt nie zwrócił uwagi na obcego.Michalina, ciotka Jolki Paraś, całą drogę przegadała z Kozłowąz Rabki.Właściwie nie całą.drogę, bo jechała z Sącza, aKozłowa wsiadła dopiero w Mszanie Dolnej.Kozoń wrócił do Rabki pózno w nocy, zmęczony i zmarznięty,bo jak sobie obiecał, szedł piechotą z Zarytego.Na drugi dzień rano złożył wizytę Kozłowej.Wiedział, żeKozłowa zaraz po jego wyjściu pobiegnie do sąsiadek i że wciągu godziny cała Rabka będzie wiedziała o jegoposzukiwaniach.Ale trudno.No i poszczęściło się.Kozłowa widziała mężczyznę wciemnym płaszczu i futrzanej czapce, jak wsiadał do pociągu wMszanie Dolnej.Kupował przed nią bilet.W Zarytem wyjrzałaprzez okno, żeby jeszcze coś powiedzieć Michalinie, i widziałatego samego mężczyznę, jak szedł peronem w stronęmagazynów.Kozoń czuł przyjemny dreszcz podniecenia.Najchętniejpojechałby do Mszany Dolnej.Chciał koniecznie samdowiedzieć się wszystkiego, ale z drugiej stron}.Kto wie,może lepiej niech się tym zajmie Derko.On zrobił swoje.Gdybysię okazało, że to niewypał, niech się martwi Kraków.No tak,, tak, ale w ten sposób podaję im tego cholernegoducha jak na patelni.Tylko zjeść z frytkami i popić piwkiem.Zdrugiej strony nie wiadomo, czy to piwko nie skwaśniało.Takczy inaczej decyzja należy do Derki.Gotów potem powiedzieć,że coś spaskudziłem.Dorota Domańska wyprowadziła się z hotelu.%7łeby do resztyprzebłagać Andrzeja, zamieszkała na Wiśniowej, ku dużemuzadowoleniu jego mamy.Andrzej koniecznie chciałporozmawiać z Gębickim, chociaż Derko stanowczo mu tegozabronił.Ale nie miał okazji.Od kilku dni docent niepokazywał się w instytucie.Nawet wszechwiedząca pani Teresanie potrafiła powiedzieć, dlaczego. Podobno jest chory mówiła z dużym niezadowoleniem ale kto może wiedzieć? Od pewnego czasu zbyt dużo ludzi u naschoruje.Oczywiście wszyscy już wiedzieli o aresztowaniu MirkiPelskiej.Profesor Rogalski gdzieś wyjechał.Pani Teresa mogłabyć niezadowolona, ponieważ główne postacie dramatuumknęły z zasięgu jej wzroku.Andrzej Drawski znowu dostał wezwanie do komendywojewódzkiej MO.I wszystko zaczęło się jakby od początku.Kapitan Derko wrócił do dnia 14 stycznia. Właściwie jak to było z tą wycieczką do Chochołowa? Panie kapitanie przerwał Drawski proszę mipowiedzieć, o co chodzi? Wydawało mi się, że wszystko jużzostało wyjaśnione? No, niezupełnie, niezupełnie.Potem poproszono Andrzeja do drugiego pokoju, gdzieustawiono go w jednym rzędzie z dziesięcioma innymimężczyznami, mniej więcej tego samego wzrostu co on.Weszłanajpierw gruba jejmość i bez słowa przeszła wzdłuż szeregu,przyglądając się z uwagą każdej twarzy.Potem wprowadzonostarszego mężczyznę w mundurze kolejarza. Panie Kobusz zwrócił się do niego Derko niech pan sięnie spieszy.Proszę dobrze się przyjrzeć.Kiedy Andrzej znalazł się z powrotem w gabinecie Derki,powiedział z przekąsem: No i co, kapitanie? Konfrontacja niezbyt się panu udała?Derko był nieco speszony. Wypada mi znowu pana przeprosić oświadczyłniechętnie. Musi mnie pan jednak zrozumieć.niespotykamy się tu w celach towarzyskich. Oczywiście.Ale wnioskuję z pańskich zabiegów , że nadalpan kogoś poszukuje.Sądziłem, że po aresztowaniu MirkiPelskiej uzyskał pan już odpowiedz na zasadnicze pytanie: ktozabił? Tak.tak.Wyłoniły się jednak pewne komplikacje.Możenie tak istotne, ale jednak wymagające dokładnego spraw-dzenia.Czternastego stycznia widziano nieznanego osobnika,który wysiadł w Zarytem z pociągu sądeckiego.Ten mężczyznaposzedł piechotą wzdłuż rzeki do Rabki.Wróciłprawdopodobnie tą samą drogą i wsiadł do pociąguodjeżdżającego z Zarytego o 22.10. Ach tak. powiedział z namysłem Andrzej. To dlategowypytywał mnie pan, czy dobrze znam okolice Rabki? Ale wjaki sposób mogłem odbyć taką skomplikowaną drogę Sącz-Zaryte-Rabka i znowu Sącz, a rano zdążyć do autobusu zBukowiny do Rabki? Przecież to nie mogłem być ja. Kie musiałby pan jechać aż do Sącza.Na przykład co bypan powiedział o Mszanie Dolnej? Po dokładnymprzestudiowaniu rozkładu jazdy autobusów i pociągów nabierato pewnych cech prawdopodobieństwa.Wspomniał pan owycieczce do Chochołowa.Z Chochołowa- ma pan bardzodobry autobus, który wyjeżdża na szosę krakowską w Zaborni,powyżej Rabki.Potem można pojechać jeszcze kawałek naLubień i tam przesiąść się do autobusu jadącego przez KasinkęMałą do Mszany Dolnej.W ten sposób, omijając niewielkimłukiem Chabówkę i Rabkę, można dostać się z Chochołowa doMszany Dolnej. Ale po co? %7łeby nie wysiadać z pociągu czy też z autobusu w samymśrodku Rabki, gdzie ktoś mógłby pana zobaczyć i pózniejrozpoznać. Ale ja przyjechałem autobusem z Bukowiny i wysiadłem wsamym środku Rabki. Niestety, nie mamy na to żadnego dowodu.Poza tym mógłpan wyjechać z Mszany Dolnej w niedzielę pierwszymautobusem o szóstej rano, dojechać do szosy zakopiańskiej itam poczekać na autobus z Bukowiny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]