[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czeka³em na twój telefon.- Tym ³agodnym wyrzutemchcia³ go dok³adniej wybadaæ.- Op³aca³o siê poczekaæ - skwitowa³ krótko Pilgrim.-Mamy nowego wspó³pracownika.- Jesteœ pewien, ¿e on rozumie nasze potrzeby? Wszystkiepotrzeby?- Tak.Zacz¹³ ju¿ badania nad produktem.Dostarczy nam conajmniej dziesiêciu analogów miesiêcznie.Mo¿emy spokojnieza³o¿yæ, ¿e z ka¿dej serii przynajmniej jeden bêdzie spe³nia³wymagania rynku.- Czy próby s¹ nadal aktualne?- Tak.Mam nadziejê, ¿e jesteœ przygotowany.Raynee wzruszy³ ramionami.- ¯aden problem.A laboratoria? Te¿ siê tym zajmie?- Dostarczy nam formy u¿ytkowe preparatów, wykazniezbêdnego oprzyrz¹dowania, projekt laboratorium i spiskoniecznych materia³ów chemicznych.My zapewnimy lokalizacjê,si³ê robocz¹ i surowce.- No i dealerów - doda³ weso³o Raynee.- Naturalnie.Têcza rozeœmia³ siê.- W takim razie nie ma cudów: musimy wygraæ.- Nie musimy, ale wygramy - poprawi³ go Pilgrim, s¹cz¹c ws³owa charakterystyczn¹ obojêtnoœæ.- Kiedy uruchomimy sieædystrybucyjn¹, nikt nie bêdzie w stanie z nami konkurowaæ.- Zw³aszcza jeœli nie bêd¹ nas mogli znaleŸæ.Mam racjê,bracie?- Podczas pierwszych kilku miesiêcy bezpieczeñstwo jestrzecz¹ najwa¿niejsz¹ - odrzek³ Pilgrim g³osem pozbawionymwszelkich emocji.- Ca³kowite bezpieczeñstwo.- A on? On to wszystko rozumie? To znaczy czy.naprawdêrozumie? - dopytywa³ siê Raynee, targany wewnêtrznym niepokojem.Doskonale wiedzia³, co siê bêdzie dzia³o na ulicach, i nie mia³zamiaru skoñczyæ jak jeden z goñców Locotty: unieruchomiony nadnie oceanu, z szybko wyczerpuj¹cym siê zapasem powietrza wbutlach akwalungu.Albo jak Lester co by³o jeszcze gorsze.-Kieruje nami wspólna chêæ zachowania ca³kowitejdyskrecji i tajemnicy - odrzek³ Pilgrim.- On nie ¿yczy sobie¿adnych kontaktów z nami.Absolutnie ¿adnych.Nie da siê tegounikn¹æ tylko przy transferze funduszów i odbiorze gotowychproduktów.Nie widzê potrzeby ostrzegania go przedniebezpieczeñstwem ze strony konkurencji czy te¿ wprowadzania gow szczegó³y naszej strategii.Jest cz³owiekiem inteligentnym iwkrótce sam na to wpadnie.- A wtedy.- Ma wystarczaj¹co du¿o powodów, ¿eby zaakceptowaæminimalne ryzyko, jakie siê z tym wi¹¿e.Sk³aniaj¹ go do tegobodŸce równie nieodparte jak te, które kieruj¹ tob¹.- Na ten temat nie bêdê siê z tob¹ k³óci³, stary.No wiêcco z t¹ próbk¹?- Jest gotowa.Zostanie wys³ana poczt¹ do skrytki alfapiêæ.Chcê, ¿eby pierwsz¹ przesy³kê odebra³ ktoœ, na kogo mo¿emymachn¹æ rêk¹.Tak na wszelki wypadek.- Pilgrim zamilk³, a pochwili doda³: - To chyba odpowiednia pora na przeprowadzeniepierwszych prób i na rozwi¹zanie problemu, o którym wspomnia³eœ wzesz³ym tygodniu.Dalej coœ podejrzewasz?- To niezbyt dobre okreœlenie.Gdybym nie ufa³ twoimbadaniom rynku, przysi¹g³bym, ¿e lalka jest trefna.Nieprzychodzi mi do g³owy ¿aden inny powód, dla którego mog³aby siêprzypi¹æ do tak ¿a³osnego palanta jak Piszczyk.To kompletnyidiota, wymoczek i frajer.Chyba ¿e lalka prowadzi ostro¿nerozpoznanie terenu i chce wyniuchaæ dojœcie do szefa.- Zapewniono mnie, ¿e policja nie prowadzi ¿adnych akcjispecjalnych i ¿e nie jesteœmy na celowniku - odrzek³ Pilgrim.- Bardziej prawdopodobne, ¿e dziewczyna jest albo zkonkurencji, albo, jak sam sugerowa³eœ, to kolejny ³owca g³ówLocotty.- Wiesz co, jeœli nie masz nic przeciwko temu, zanimcokolwiek rozpoczniemy sprawdzê tê ma³¹ osobiœcie.- Rayneezachichota³.- Na wszelki wypadek, ¿ebyœmy nie pope³nili jakiegoœg³upiego falstartu.Jimmy Pilgrim zastanowi³ siê chwilê i powiedzia³:- Zgoda.Daj mi znaæ, kiedy bêdziesz gotowy.- Przekrêcê do ciebie, jak tylko.- zacz¹³ Raynee inagle zda³ sobie sprawê, ¿e nikt go ju¿ nie s³ucha: Pilgrimprzerwa³ po³¹czenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]