[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Należał do załogi okrętu “Cing Ports” z eskadry sławnego podróżnika i korsarza Williama Dampiera[83].Jesienią tysiąc siedemset czwartego roku statek ten zarzucił kotwicę w zatoce wyspy Mas a Tierra w grupie Juan Fernandez.Obecnie zatoka ta zwie się Cumberland.Na wyspie znaleziono dwóch marynarzy przypadkowo pozostawionych przez statek handlowy.Po zabraniu ich na pokład opowiedzieli, że podczas kilkumiesięcznego pobytu na bezludnej wyspie bez trudu żywili się owocami leśnymi oraz mlekiem i mięsem dzikich kóz.Selkirk posprzeczał się o coś z kapitanem okrętu.Postanowił natychmiast porzucić służbę i samotnie pozostać na bezludnej wyspie.Opuścił statek zabierając parę książek, kilka naczyń, trochę tytoniu, nóż, siekierę, strzelbę i funt prochu.Skromne zapasy, zwłaszcza prochu, wkrótce się wyczerpały i Selkirk musiał polować w sposób opisany potem przez Defoe.Doszedł do niezwykłej wprawy, doganiał dzikie kozice i zabijał je nożem.Podczas czteroletniego samotnego pobytu na wyspie dwukrotnie widział przepływające w pobliżu okręty hiszpańskie, lecz nie wzywał pomocy, ponieważ Anglia i Hiszpania prowadziły wojnę.Obawiał się, że może spotkać go niewola lub śmierć.Dopiero po czterech latach do wyspy zawinął angielski okręt “Duke” i zabrał Selkirka z dobrowolnego zesłania.- A więc to tak było! - zdumiała się Natasza.- Właśnie tak! - przytaknął Tomek.- Nie powieściowe Karaiby, lecz wyspa Mas a Tierra na Pacyfiku, odległa o trzysta sześćdziesiąt pięć mil na zachód od Valparaiso w Chile.Nie rozbitek, tylko samowolne pozostanie na bezludnej wyspie.Nie było Piętaszka ani ludożerców karaibskich.Selkirk posiadał trochę koniecznych sprzętów i broń, podczas gdy powieściowy rozbitek miał tylko nóż.Wreszcie Selkirk nie miał psa.- Wujku, czy wiesz także, co się potem stało z Selkirkiem? - interesował się Zbyszek.- Gdy przywieziono go na statek, był całkowicie zarośnięty i okryty prymitywnie wyprawionymi kozimi skórami, mówił też z wielką trudnością.Nie był to jeszcze koniec jego awanturniczych przygód.Dzięki protekcji Dampiera, który dobrze go pamiętał, wkrótce został sternikiem na okręcie “Duke”.Potem dowodził okrętem korsarskim “Increase” i napadał na posiadłości hiszpańskie.Zmarł w wieku czterdziestu siedmiu lat na okręcie “Weymouth” i został pochowany w morzu zgodnie z własnym życzeniem.- Wujku, Tomek wspominał, że byłeś na Mas a Tierra, jak wygląda ta wyspa? - dopytywała się Natasza.- Kilka lat temu ze Smugą łowiliśmy zwierzęta w Ameryce Południowej.Przy okazji udało nam się odwiedzić w Santiago potomków naszego sławnego Ignacego Domeyki[84].Z prawdziwym wzruszeniem oglądałem jego gabinet.Wokół ścian szafy biblioteczne, zbiory geologiczne, biurko, przy którym pracował rano i wieczorem, na biurku fotografie dzieci, a na ścianie duży, owalny portret pięknej brunetki, pani Sotomayer, żony Domeyki, z którą przeżył dwadzieścia lat.Przy kominku fotel na biegunach, nad kominkiem duże lustro w masywnej ramie.W słotne dni państwo Domeykowie siadali przy tym kominku.Wizyta w ich domu była dla mnie prawdziwą ucztą duchową.Właśnie w tym gabinecie, budzącym wspomnienia i dziwne tęsknoty, Smuga zaproponował wycieczkę na Mas a Tierra.Grupę Juan Fernandez tworzą trzy wyspy: Mas Afuera, Mas a Tierra i Santa Clara, zwana również Goat Island.Mas a Tierra jest największa.Ma kształt półksiężyca z rogami zwróconymi na południe.Wzniesienia na wschodniej stronie wyspy są strome, porwane, pocięte wąwozami.Widzieliśmy kamienną tablicę z pamiątkowym napisem, którą oficerowie angielscy umieścili na wyspie w tysiąc osiemset sześćdziesiątym ósmym roku.Historia wysp Juan Fernandez tchnie awanturniczą romantyką, gdyż w dawnych czasach były one matecznikiem piratów i korsarzy, którzy łupili hiszpańskie posiadłości.Wilmowski nabił i zapalił fajkę.- Nareszcie dowiedziałam się, jak to było naprawdę z tym Robinsonem Cruzoe, którego niezwykłe przygody intrygowały mnie przez tak długi czas - odezwała się Natasza.- Dziękuję wujku, była to pasjonująca opowieść!- Wszyscy dziękujemy, tatusiu - wtrąciła Sally.- Słuchając ciekawej opowieści nawet nie zauważyłam, że zrobiło się już tak późno.- No, moje dzieci! Czas do łóżek - zakończył Wilmowski.- O świcie będziemy w Mollendo, a pojutrze lądujemy w Arice.Przez KordylieryNiebo zaróżowiło się na wschodzie nad szarymi zarysami skalistych Andów.Jako zwiastuny nastającego świtu rozległy się posępnie brzmiące krzyki ptaków morskich.Statek opływał właśnie małą fortecę zbudowaną na samotnej rafie przed wejściem do zatoki, w której było zakotwiczonych kilka parowców.Tomek i Zbyszek wybiegli na pokład, przystanęli przy burcie.- Co to za ponury krajobraz! - zawołał Zbyszek spoglądając ku wybrzeżu.- Jesteśmy przecież w przedsionku pustyni Atakama[85] oddzielającej Peru od Chile - zauważył Tomek.Pustynna, piaszczysta równina nadmorska wdzierała się tutaj klinem pomiędzy nagie pasma górskie.Na północnej stronie zatoki o niskich brzegach biały piasek dochodził prawie do samych szczytów gór, na południowej natomia’st wznosiła się pojedyncza wysoka skała poorana bruzdami i głębokimi jamami.Wśród gołych piasków i półksiężycowatych wydm jedynie wąska dolina rzeki Azapa, spływającej z gór do oceanu, tworzyła jakby oazę zieleni w monotonnym, pustynnym krajobrazie.Wśród pól uprawnych rosły tam drzewa akacjowe, palmowe i bananowce, które gdzie indziej w tej pustynnej strefie uchodziły za roślinność egzotyczną[86].Statek z chrzęstem łańcuchów kotwicznych stanął w zatoce.Tomek i Zbyszek ciekawie spoglądali na kilkunastotysięczne miasteczko leżące na wybrzeżu.Była to Arica[87], najdalej na północ wysunięty port chilijski.Wilson pojawił się na pokładzie, podszedł do Tomka rozmawiającego ze Zbyszkiem i zagadnął:- No, jesteśmy w Arice! Za dwie godziny będziemy na lądzie.Chodźcie, panowie, na ostatnie na statku śniadanie.Pracowity dzień przed nami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]