[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmasakrowane pociskami zwłoki niewyglądały najciekawiej. Może sądził, że uda mu się panią zastrzelić, może nie. Spojrzał na Wyszyńską. Myślęjednak, że generalnie nie chciał, żeby jego ludzie i on sam dostali się do niewoli.Musiał coświedzieć o metodach przesłuchań ulubionych przez ekipę inżynierską.Załuski i Sakowicz zrobili miny w rodzaju bez przesady , sama Wyszyńska stała jednaknieruchomo, z twarzą bez wyrazu.Roztrząsała w myślach coś ważnego.Potem powiedziałasucho: Na szczęście tym razem nie zaprzeczy pan, że strzelanina wybuchła w obronie własnej.Tomaszewski nie odpowiedział.Męczyło go zdanie wypowiedziane przez zakonnegomistrza: To my jesteśmy twoimi sojusznikami.Wozom wiozącym piechotę udało się dotrzeć do przewidzianego planem miejsca bezproblemów.Shen rozesłała zwiadowców we wszystkie strony, a sama obserwowałarozładowujące się z taboru koleżanki.Jej uwagę zwróciła liczba wynoszonych skrzynekz amunicją.Bogowie!.Amunicja zawsze stanowiła najmniejszą objętościowo część taskanegoprzez armię zaopatrzenia.No ile razy taki żołnierz zdąży wystrzelić w trakcie bitwy? Jeśli maszczęście i nie zginie na samym początku, to odda raptem kilka strzałów.Oczywiście inaczejwygląda bitwa, jeśli strzela się zza umocnień.Ale wtedy w twierdzy, forcie czy warownymobozie o zapasy dbają kwatermistrzowie.A tu? Każdy żołnierz musiał się sam obładować jakjuczny muł albo wielbłąd.Jakiekolwiek więc przemieszczenia typowe dla klasycznej armii, jakchoćby długie marsze, dla tych tutaj nie miały już zastosowania.Daleko nie ujdą z tym, codzwigają na sobie.To już było wojsko, które na pole bitwy musiało być podwożone.Inaczej nieda rady.A widok skrzynek amunicji, które trzeba było wynieść dla kartaczownic, przechodziłwszelkie wyobrażenie.Powinno się zastosować dla tego wojska nowe określenie: armia juczna.Shen nie dziwiła się zbytnio, że sztab generalny odrzucił pomysł Kadira zastosowaniaszybkostrzelnej broni.Po pierwsze, kto to będzie nosił? Po drugie, mając nowe karabinyi kartaczownice, żołnierze wystrzelają wszystko w try miga i rodzi się pytanie, kto i z czego za tozapłaci? No i jak dostarczać na pole bitwy nowe zapasy amunicji oraz skąd je brać?Ponure rozmyślania dowódcy przerwała Nuk: Zwiadowcy powrócili. I co? Teren czysty.Idziemy idealnie według planu. Nagle Nuk uśmiechnęła się szeroko.Oprócz jednego małego szczegółu. Jakiego? Ten garnizon w pobliżu bazy Lai Ho Park to nie jest zwykła piechota kiblująca nazadupiu.To siły specjalne. O kurwa mać! Shen wypluła zdzbło trawy, które żuła do tej pory. No.Aadnie to ujęłaś. Nuk nie pozostała dłużna i również zaklęła szpetnie. To niegarnizonowe wycieruchy.Same weteranki.A poza tym będziemy strzelać do swoich.Tego Shen nie wytrzymała i podskoczyła do siostry, opierając jej ręce na ramionach. Jakich swoich , siostro? Jakich swoich masz na myśli?Nuk speszyła się wyraznie. Dziewczyny z sił specjalnych.W końcu my też wywodzimy się z tych formacji. To wiedz, że ja w takim razie pierdolę tych swoich.I to równo.Chrzanię ludzi, którzywpierniczyli mnie do więzienia, chrzanię żołnierzy, którzy strzelają do ludzi na ulicach.One jużdawno wybrały, po której są stronie.A ja wybrałam stronę przeciwną. Nie no, ja cię rozumiem.Ale nie przeginaj, że zwykły żołnierz ma coś do powiedzenia,kiedy mu każą strzelać. Do własnych sióstr, braci, mam i tatusiów? dokończyła za siostrę Shen. No właśnie.Ma czy nie ma? Pod Pałacem Audiencji zwykłą piechotę jednak coś ruszyło.Piechota morskanatomiast rozkaz wykonała.Strzelały do tłumu jak do stada kaczek.Nuk wiedziała, że nie ma teraz sensu dyskutować z Shen.Zresztą sama jeszcze nie wybrałaswojej drogi.Nosił ją duch elitarnej jednostki, która wykona każdy rozkaz, ale nęciły ją też niedo końca wytrzepane marzenia z okresu, gdy na ochotnika zaciągała się do wojska.Niezapomniała troski o chorą ojczyznę i tego uczucia, że sama powinna być choć trochęodpowiedzialna.Teraz jednak zaczęła mieć wątpliwości, co jest tą chorobą. Jestem z tobą, siostro powiedziała. Wiesz o tym, prawda? Wiem.Uśmiechnęły się do siebie. A mówiąc o siłach specjalnych, mam na myśli przede wszystkim to, że ich żołnierze toweteranki.Nie pójdą w rozsypkę po kilku salwach. Wiem.Nuk spojrzała na nią zdziwiona. Jakoś cię to specjalnie nie martwi. Ano nie. Shen podniosła głowę.W jej oczach można było zobaczyć pasję okropnegołobuza. Przecież znaleziono już skuteczną taktykę na oddziały sił specjalnych. O czym mówisz? O wojnie w dolinie Sait.Potwory w końcu wymyśliły, jak się za nas zabrać, prawda?Nuk też zaczęło coś świtać w głowie. Każ wszystkim żołnierzom w plutonach odliczyć do dwóch powiedziała Shen. Jedynki w bitwie mają strzelać do oficerów i podoficerów. Dwójki do kogo chcą.Wszyscystrzelają jedynie wtedy, kiedy widzą cel. I wszystko jasne! roześmiała się Nuk. Zobaczymy, czy ich siła żywa zaczniedowodzić się sama. No właśnie. Shen klepnęła siostrę w pośladek, kierując do wykonania rozkazu, a samapodeszła do Kadira skupionego nad mapami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]