[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— No właśnie.To teraz skoczcie po wodę i.— Nam nawet rozmawiać z nikim nie wolno.— Dziewczyny odwróciły się i, klnąc w duchu, ruszyły w dalszy obchód.— Dobra — szepnęła Achaja.— Niech ona się dalej żołądkuje, a my skombinujmy jakieś wiadra, to się przynajmniej polejemy.— Spokojnie.— Lanni mrugnęła do koleżanek.— Załatwię nam prawdziwą kąpiel.— Uśmiechnęła się złośliwie.— Bo wiem jak.W przeciwieństwie do niej.Harmeen roześmiała się cicho.— Zwiad jest najlepszy w całej armii!— Pewnie — mruknęła Achaja.— Rozśrodkowujemy się, dziewczyny, żeby nas nie wyśledziła.Zbiórka za trzy modlitwy przy balii.— Rozkaz! — Lanni i Harmeen zasalutowały ukradkiem.Rozeszły się nagle, każda w swoją stronę.Achaja poszła do wielkiego namiotu zajmowanego przez pluton.W wejściu o mało nie została stratowana przez malutką Sharkhe, która właśnie skądś wracała.— O, kurde! — krzyknęła.— Spotkałam dwie dziewczyny z mojego miasteczka! Z tej samej ulicy! Szlag.Zawsze ze mnie kpiły, że jestem taka niska.Poszły do woja rok przede mną.Tak się chwaliły, że mi buty spadały.A teraz podeszłam do nich w tym swoim ślicznym mundurze zwiadu.Żołnierz elitarnej jednostki! Z odznaką pułku z prawdziwego srebra.I z trzema baretkami za kampanie, w których brałam udział.Z rozetą za służbę w górskiej dywizji.Aaaaaaaaaach!!! A one w tych zwykłych płóciennych tunikach.Trzeci rok tu kwitną wśród pagórków.Dziewczyny zaczęły się śmiać.— Macie jakąś wódkę? Napiłabym się z nimi.Znalazł się spory bukłak.Achaja przejęła go szybko.— Co? Pić nie wolno?— Wolno.Ale lepiej dobijmy naszą kochaną piechotę.Wyjaśniła swój plan.Sharkhe, śmiejąc się, poszła przodem.Achaja i Shha odczekały chwilę, potem ruszyły jej śladem.Odnalazły ją pod jakimś namiotem siedzącą z koleżankami.— Achaja — zawołała i mrugnęła tak, żeby tamte nie widziały.— Co?Obie piechociarki zerwały się i stanęły na baczność.— Masz coś do picia?— Pewnie.— Rzuciła jej bukłak.Shha wyjęła z torby kawałek wędzonego mięsa zawinięty w szmatę.— Chcesz mieć czymś zagryźć? — Podała jej zawiniątko.— Picie bez zakąski to potem zgaga.— Dzięki.— No — wtrąciła się Achaja.— i uważaj na wszystko wokół.Bo wiesz.Tej piechocie to nie można ufać.Obie dziewczyny z piechoty o mało nie skamieniały z szoku.Ich koleżanka ze zwiadu była.na „ty” ze swoją księżniczką w stopniu majora! A sierżant sam dawał jej zakąskę?! To niemożliwe.To niemożliwe.To niemożliwe.To tylko sen.Maślanym wzrokiem odprowadzały odchodzące major i sierżant, a Sharkhe rosła tak, że była już prawie normalnego wzrostu.— Pani major — Shha klepnęła siostrę w tyłek, kiedy znalazły się poza zasięgiem wzroku tamtych — twój pluton cię kocha.— Zwiad jest najlepszą formacją w tej armii.— Najlepszą na świecie!— Nawet nie wiesz, jak bardzo masz rację.Nic nie mów, chodź ze mną, to się wykąpiesz w prawdziwej gorącej wodzie.— Nie!?— Tak!— Słuchaj, my w takim razie naprawdę jesteśmy najlepsze na świecie.— Masz — Achaja rozłożyła ręce.— A na dodatek powiem Harmeen, żeby skombinowała gorącą kolację.— O, kurde! Niech Bogom będą dzięki za to, że jestem w zwiadzie.— Ty Bogów lepiej nie wzywaj.— Dobrze zapamiętała naukę Mistrza Anai, Krótkiego, Hekkego, Viriona i innych.— Bo jak przyjdą naprawdę, to cię zaraz załatwią, nie wiesz, co to za banda.Shha wzruszyła ramionami i znowu strzeliła siostrze klapsa.— Ty się tak nie przejmuj, mała — roześmiała się.— Jak mówią: nie łam się, bo cię życie szybciej złamie.— Słuszna racja, siostrzyczko.Przy balii już napełnionej ciepłą wodą czekała na nie porucznik zwiadu, tak zakurzona, że ledwie mogły rozpoznać rysy twarzy.— Pani major Achaja, księżniczka moja?— To ja.— Mam dla pani pisma i rozkazy.— Podała jej skórzaną teczkę.— Od kogo?— Nie wiem.— Porucznik wzruszyła ramionami.— Ze stolicy jadę, zmieniając konie — Nie mogła się oprzeć, żeby nie zerknąć na olbrzymią, pełną balię.— Przepraszam, ale.Nie zostawiłybyście mi, panie, trochę wody?— Wskakuj z nami.Zmieścimy się.— Nie mogę.— Dziewczyna zmrużyła zmęczone oczy.— Muszę przekazać rozkazy dowództwu obozu.Ale dzięki.— Nie bój się.Zostawimy coś.— Dziękuję, pani major! — Dziewczyna zasalutowała sprężyście.Harmeen siedziała już w środku.— Chodźcie, dziewczyny.Szybko stygnie.Lanni rozbierała się błyskawicznie.Achaja i Shha poszły w jej ślady
[ Pobierz całość w formacie PDF ]