[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Szumiących Topolach panował więc całkowity bałagan.Tylko wieża pozostała oazą spokoju.Hazel Marr często „wpadała” do Ani.Jej rodzice przeprowadzili się do Summerside ostatniej zimy, byli więc przybyszami.Hazel, obdarzona złotobrązowymi włosami i brązowymi oczami, chętnie mówiła o sobie, że jest „październikową blondynką”.Zdaniem Rebeki Dew zadzierała nosa od chwili, gdy odkryła, że jest ładna.Mimo to cieszyła się powodzeniem, zwłaszcza wśród chłopców, których fascynowały jej ciemne oczy i złotawe włosy.Ania lubiła Hazel.Tego dnia wróciła ze szkoły zmęczona po południowych zajęciach i nastrojona nieco pesymistycznie.Teraz czuła się już lepiej — może był to rezultat gadaniny Hazel, a może powiewu majowego wietrzyka, który przynosił do pokoju zapach kwitnących jabłoni.Hazel przypominała Ani jej własne dziewczęce lata, młodzieńcze porywy, idee i romantyczne marzenia.Hazel chwyciła dłoń nauczycielki i porywczo przycisnęła ją do ust.— Nienawidzę wszystkich ludzi, których pani kochała przede mną, panno Shirley.Nienawidzę również tych, których pani kocha obecnie.Pragnę mieć panią tylko dla siebie.— Czy nie jesteś troszkę niesprawiedliwa, kochanie? Przecież lubisz oprócz mnie inne osoby.Chociażby Terry’ego!— O, panno Shirley! Właśnie o tym chciałam z panią mówić.Nie mogę już dłużej milczeć — nie mogę.Muszę o tym komuś powiedzieć.Komuś, kto zrozumie.Przedwczoraj przez całą noc spacerowałam nad stawem.No, przynajmniej do północy.Ach, ileż przecierpiałam!Hazel starała się wyglądać tragicznie, choć okrągłe różowe policzki, ocienione długimi rzęsami oczy i gęstwina kędziorków nie bardzo jej na to pozwalały.— Ależ, Hazel, byłam pewna, że jesteś szczęśliwa z Terrym, że między wami wszystko jest w porządku…Od trzech tygodni Hazel zwierzała się jej ze wszystkiego, co tyczyło Terry’ego Garlanda.Dziewczyna uważała, że nie warto jest mieć wielbiciela, jeśli nie można się nim nikomu pochwalić.— Wszyscy tak uważają — odparła z goryczą.— Och, panno Shirley, życie roi się od strasznych problemów.Czasem pragnę położyć się gdzieś… gdziekolwiek… złożyć ręce i nie myśleć już nigdy.— Ależ, kochanie, czy stało się coś złego?— Nie… i wszystko.Och, panno Shirley, czy mogę pani o tym powiedzieć, czy mogę przed panią otworzyć serce?— Oczywiście, kochanie.— Nie mam przed kim otwierać serca — rzekła Hazel patetycznie.— Oczywiście z wyjątkiem mojego dziennika.Czy będę mogła kiedyś pokazać pani mój dziennik, panno Shirley? Odzwierciedla on stan mojej duszy, ale nie mogę pisać o tym, co mnie najbardziej boli.To… to aż mnie dławi!Hazel dramatycznym ruchem przycisnęła dłoń do szyi.— Chętnie go zobaczę, jeśli zechcesz.Lecz co się zepsuło między tobą i Terrym?— Och, Terry! Panno Shirley, czy pani uwierzy, że Terry wydaje mi się teraz obcy? Obcy! Jak ktoś, kogo po raz pierwszy widzę — Hazel starała się dokładnie objaśnić stan swego serca, żeby nie zrozumiano jej niewłaściwie.— Ależ, Hazel, sądziłam, że go kochasz.Mówiłaś…— Och, wiem.Ja też myślałam, że go kocham.Lecz teraz wiem, że to była okropna pomyłka.O, panno Shirley, nie może pani wiedzieć, jak trudne jest moje życie, jak niemożliwe wydaje się żyć dalej.— Wiem coś o tym — rzekła Ania ze współczuciem, wspominając Roberta Gardnera.— Och, panno Shirley, jestem pewna, że nie kocham go na tyle, żeby wyjść za niego za mąż.Dopiero teraz to sobie uświadomiłam.Teraz, gdy jest za późno.Wyobrażałam sobie, że go kocham.Na pewno zawinił cudowny blask księżyca, przyświecającego nam podczas spacerów.Bo gdyby nie księżyc, poprosiłabym o parę dni czasu’ do przemyślenia tej sprawy.Widzę teraz, że nie byłam panią siebie.Och, ja chyba ucieknę albo zrobię coś strasznego!— Ależ, Hazel, kochanie, jeśli uważasz, że się pomyliłaś, dlaczego mu po prostu nie powiesz…— Och, panno Shirley, nie mogę! To by go zabiło.On mnie uwielbia.Nie mam żadnego wyjścia.A Terry zaczyna mówić o małżeństwie.Niech pani tylko pomyśli.Jestem przecież dzieckiem, mam dopiero osiemnaście lat.Wszyscy przyjaciele, którym w tajemnicy powiedziałam o moich zaręczynach, gratulują mi.To doprawdy żałosna komedia.Uważają, że Terry jest grubą rybą, bo gdy skończy 25 lat, dostanie spadek po babce, wynoszący dziesięć tysięcy dolarów.Jakbym była zdolna od myślenia o czymś tak płaskim jak pieniądze! Och, panno Shirley, dlaczego świat jest tak małostkowy? Dlaczego?— Sądzę, że pod pewnymi względami jest małostkowy, ale nie zawsze, Hazel.A jeśli tak myślisz o Terrym… Wszyscy popełniamy błędy.Czasem jest bardzo trudno rozeznać się we własnych uczuciach.— Prawda? Wiedziałam, że pani to zrozumie.Naprawdę myślałam, że on mnie obchodzi, panno Shirley.Gdy go pierwszy raz zobaczyłam, usiadłam i wpatrywałam się w niego cały wieczór.Dreszcz mnie przenikał, gdy napotkałam jego wzrok.Był tak przystojny, chociaż już wtedy pomyślałam, że ma za jasne rzęsy i zanadto skręcone włosy.To powinno było mnie ostrzec.Ale pani wie, że zawsze oddaję się wszystkiemu całą duszą.Jestem taka uczuciowa! Gdy przechodził obok mnie, drżałam z przejęcia.A teraz nic nie czuję.Nic! Och, postarzałam się znacznie przez ostatnie tygodnie, panno Shirley.Od dnia zaręczyn prawie nie mogłam jeść.Mama może potwierdzić, że tak było.Jestem pewna, że nie kocham go wystarczająco.Mogę we wszystko wątpić, ale nie w to.— Więc powinnaś…— Nawet kiedy mi się oświadczył w tę księżycową noc, rozmyślałam, jaką suknię włożyć na kostiumową zabawę, która miała się odbyć u Janki Pringle.Chętnie bym wystąpiła jako królowa „Maj”, w bladozielonej sukience przepasanej ciemnozieloną szarfą i z czerwonymi różami we włosach.W dłoni trzymałabym pałeczkę oplecioną różami i różowo–zielonymi wstążeczkami.Prawda, że byłby to porywający strój? Lecz wuj Janki umarł i z zabawy nic nie wyszło.Całe moje rozmyślanie było zbędne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]