[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To nie jest ślepy tunel, na jaki wygląda! Widzicie ślady na dnie? - Larad i Asgenar zaczęli pchać ściany szukając zamaskowanych drzwi.- Lordowie! - rozległo się wołanie Swacky’ego.- Jesteście potrzebni tu z frontu.My popracujemy dalej nad tunelem.Larad i Asgenar cofnęli się do miejsca, gdzie mogli już stanąć prosto i Swacky zdał pełniejszy raport.- Przywódcy Weyru Benden rozkazali smokom, aby nas odkopały.Doliczyliśmy się wszystkich twarzy z tych rysunków, z wyjątkiem trzech.Jest też trochę takich, co nie zostali narysowani, plus jeden facet, który przysięga, że musi porozmawiać z kimś z dowództwa.Żołnierze badają każdy zakątek w tej warowni.Larad zaklął pod nosem.- Które trzy twarze? - spytał Asgenar.- Kobieta zwana Thellą, mężczyzna o pustej twarzy, o którym ktoś powiedział, że jest bezsmoki, i jeszcze jeden, prawdziwy zbój.- Swacky, ty jesteś za potężny, byś zmieścił się w tym tunelu - powiedział Asgenar, dając Laradowi czas na przetrawienie wieści.- Znajdź kogoś, by wszedł tam i pomógł Jaygemu.Łom i dłuta byłyby przydatne, jeżeli je dasz radę tutaj znaleźć.- Znaleźliśmy mnóstwo rzeczy, Lordzie Asgenarze.Nakradli tyle, że nic im tu nie brakowało.- Dziękuję, Swacky.Weź narzędzia i tylu ludzi, ile będzie potrzeba, aby odkryć to przejście - wziął Larada za ramię i wyprowadził go do głównej izby.Najmniejszy pokój, mający tylko jedno wejście, został wykorzystany jako cela.Jeden z ludzi Larada przywitał obu lordów.- Są tu wszyscy, a także szesnastu innych, Lordzie Larad.- Jacyś ranni po naszej stronie? - spytał Larad, zauważywszy zakrwawione bandaże na kilku głowach.- Złamane kości, kiedy ludzi zaskoczyła lawina.Jeden z więźniów w tym małym pokoju twierdzi, że powinniście z nim pomówić - wskazał ruchem głowy.- A na piecu jest gorący klah.Żyli tu sobie wcale nieźle.Asgenar poprowadził Larada do kominka, a jeden z leśników ruszył, aby im usłużyć.Potem poszli zobaczyć mężczyznę, o którym wspominał strażnik.Kiedy weszli do pokoju, więzień podniósł się z uśmiechem wyrażającym widoczną ulgę.- Uciekli pomimo wszystko? - zapytał.- Ja będę zadawał pytania - rzekł ostro Larad.- Oczywiście, Lordzie Larad - obrócił się, aby skłonić się władcy Lemos: - Lordzie Asgenar.- Kim jesteś? - spytał po dłuższej chwili Larad.Mężczyzna nie okazywał w najmniejszym stopniu ani napięcia, ani zuchwałości.- Na imię mam Perchar, panie, jestem czeladnikiem, który, jak miał nadzieję Mistrz Robinton, zdołał przeniknąć do tej bandy.Rozumiem, że ktoś w końcu doręczył wam szkice, które porzucałem, gdzie mogłem.Przysiągłbym, że Thellą ma oczy z tyłu głowy.Czy uciekła? Proszę, ta niepewność zabija mój żołądek.- Perchar? Czy imię Anema coś dla ciebie znaczy? - spytał Asgenar, ciągnąc Larada za rękaw, zanim tamten zdołał mu przerwać.- Oczywiście! - podłużna twarz Perchara rozciągnęła się w szerokim uśmiechu.- Druga córka Lorda Vincenta.Malowałem jej portret, och; obawiam się, że zbyt wiele Obrotów temu.Teraz powinna już być dorosła, zamężna i mieć własne dzieci, którym należałoby malować portrety.- W porządku; to jest Perchar - zapewnił Larada Asgenar.Kiedy siadał przy stole, zauważył, że Perchar nie próżnował czekając.Szkiców przybyło.- To był jedyny sposób przekazywania informacji.Nie żeby mnie podejrzewali, ale lepiej było nie budzić żadnych wątpliwości.Lady Thellą.- Ta kobieta została pozbawiona Warowni - wtrącił ostro Larad.- Właśnie, to był jej problem - westchnął Perchar.- Uczyniła się Panią Bez Warowni, chociaż to nieprawda, bo warownię miała tutaj.- Kolistym gestem ogarnął pokój, w którym się znajdował.- Była diabelnie bystra.Planowała swoje akcje błyskotliwie, prawie bezbłędnie, więc i ja musiałem być jeszcze sprytniejszy.Czy ona uciekła? - jego oczy zwróciły się na Asgenara.Pan Lemos przytaknął z niesmakiem.- Sądzimy, że tak.Ale dopóki nie spotkamy się z tymi na zewnątrz, nie możemy być pewni.- Zabezpieczyliśmy każdą dziurę w tym miejscu - powiedział Larad krążąc po pokoju.- Słyszałem lawinę - wtrącił Perchar ponuro.- To znaczy, że ktoś się wydostał.Założę się z Bitraninem, że to ona.Chyba, że macie Readisa albo Girona.Tych troje używało pokoi po prawej stronie.- Strażnik powiedział, że mają wszystkich z twoich rysunków z wyjątkiem Thelli, bezsmokiego mężczyzny i takiego mocno zbudowanego - rzekł Asgenar.- To Dushik.Thellą wysłała go ze specjalnym poleceniem, kiedy tylko tu powróciliśmy.Tak więc przynajmniej Readisa macie, jeżeli brakuje trojga.To Giron albo sama Thella spuścili lawinę.Cholernie tu zimno.- Perchar otrząsnął się teatralnie.- Czy zostało trochę klahu w garnku? - zapytał z nadzieją w głosie.Mniej więcej tyle samo czasu zajęło smokom odkopanie ich, co Percharowi, kiedy już wypił klah, odkrycie, że Readisa nie ma między uwięzionymi.A dwa razy tyle czasu zajęło Jaygemu znalezienie ukrytych drzwi.l tu właśnie nie doceniliśmy Thelli - powiedział Asgenar z ponurym uśmiechem, gapiąc się w pionowy tunel, poprzez który uszli uciekinierzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]