[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Padał deszcz ze śniegiem.Przygnębienie Steve'a znakomicie pasowało do szarej pogody na dworze.Jego wspólnik, Wally Kubilius, podszedł do niego.- Steve, ktoś chce się z tobą zobaczyć - oświadczył i gestem wskazał drzwi biura.Moreau uniósł wzrok i ujrzał stojącą w nich kobietę.Nie rozpoznał jej.- Kto to?- Twierdzi, że jest twoją starą znajomą - odparł Kubilius i odszedł.Moreau marszcząc brwi wstał i podszedł do kobiety.Była młoda, uderzająco piękna, miała pełną figurę i sięgające ramion czarne włosy.Nadal jednak jej nie poznawał.- Czym mogę służyć, panno.?- To ja, Steve.Mary.- Przykro mi, ale obawiam się, że nie znam cię.Mary.Chyba trafiłaś nie tam, gdzie trzeba.- Steve, to ja! Twoja Mary.Poznaliśmy się w Czyśćcu, zakochaliśmy w Paryżu.Zaczął się złościć.- Posłuchaj, kimkolwiek jesteś, to nie jest zabawne.Kto cię do tego namówił? Ktoś mnie podpuszcza? - Rozejrzał się w poszukiwaniu mikrokamer, nie dostrzegł jednak ani jednej.- To naprawdę ja, Steve! - odparła.- I mogę to udowodnić.Pamiętasz, co robiliśmy razem w łóżku? Pamiętasz, o co zawsze mnie prosiłeś?Uniósł rękę.- Przestań! - krzyknął.Zerknął wokoło.Wszyscy w biurze przyglądali się im.Ujął kobietę pod ramię i zaciągnął ją na zewnątrz, do holu.- Posłuchaj, nie mam pojęcia, kim jesteś - syknął ostro - ale wiem, że nie jesteś Mary.Mary już nie istnieje.Najpierw przemieniła się z powrotem w Jostera Racka, a potem Rack dał się zabić.OK, on nadal żyje, w pewnym sensie, gdzieś w sieci, ale nie Mary.Chryste! Nawet jej nie przypominasz! Kim więc, do diabła, jesteś i dlaczego mi to robisz?- Mówię prawdę, Steve.Naprawdę jestem Mary.Rozdzieliliśmy się, Rack i ja.Nie pytaj, jak to się stało, ale nasze osobowości rozłączyły się w tym samym ciele.Kiedy zaś Rack wtargnął do umysłu Obcego, a potem do sieci, ja także mu towarzyszyłam.Potem jednak zapragnęłam się wydostać.Rack jest szczęśliwy bawiąc się w Boga i kierując całym tym przeklętym Układem, ale ja znowu chciałam być człowiekiem.Kobietą.I Rack to załatwił.Ucieszył się, że mógł się mnie pozbyć.Moreau nie spuszczał z niej wzroku.W oczach dziewczyny dostrzegł coś znajomego.To samo, co przy spotkaniu z Josterem Rackiem.Ale.- Nie wyglądasz jak Mary - stwierdził powątpiewająco.- Hej, zrobiłam to dla ciebie - odparła przesuwając dłońmi po bokach.- Postanowiłam tym razem poszaleć nieco w dziale urody.Myślałam, że ci się spodobam.Ale jeśli chcesz, mogę wrócić do dawnego wyglądu.Popatrzył jej prosto w oczy.- No to o co cię prosiłem, kiedy byliśmy razem w łóżku?Odpowiedziała mu.- Naprawdę jesteś Mary! - krzyknął.- Od początku ci to powtarzam, idioto! - Kiedy już uścisnęli się, szepnęła mu do ucha: - Uwielbiam szczęśliwe zakończenia.- Ja także.- A teraz co do dziecka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]