[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mavra była szczerze poruszona tą wiadomością. A więc jedyne co musimy teraz zrobić, to dowiedzieć się, gdzie nastąpikolejne lądowanie tego frachtowca i po prostu zaczekać. Na to by wyglądało zgodził się Obie. Jest tylko jeden problem.Pozamianie miejsc Korf przeniósł się w zupełnie inne strony.Jak sądzę po to, byzmniejszyć szansę na spotkanie kogoś, kto dobrze znał prawdziwego Korfa.Cały128kłopot w tym, że on jest niezależny.Mogą upłynąć lata zanim dokumentacja o nie-zależnych dotrze na górę.Sprawdziłem wszystko, co tylko mogłem, lecz sześć lattemu ślad się urywa.Wygląda na to, że Jerusalem nie zawarł od tego czasu żadne-go kontraktu ani nie przewiózł towarów nigdzie w naszym zakątku wszechświata.Najwidoczniej Brazil nie zniknął sam tym razem zabrał ze sobą statek.Według danych wydziału do spraw licencji, rabin Korf odnowił swoją licencjęprzed rokiem.Było to jeszcze bardziej zaskakujące, niż jego całkowite zniknięcie.Zwiadczyło bowiem, iż zarówno Korf, jak i Jerusalem wciąż latali i potrzebne imbyły dokumenty.Lecz gdzie? I dla kogo? Nie było o tym nigdzie ani słowa. Może w ściśle prywatnych sprawach? Może coś nielegalnego? podsu-nęła Mavra.Marquoz, który stał na samym przodzie o krok przed resztą towarzystwa, byłwyraznie sceptycznie nastawiony do tego domniemania. Po cóż w ogóle zawracać sobie głowę dokumentami, jeśli interes jest lewy.Jeśli zaś działa w majestacie prawa, potrzebuje papierów, więc licencji.Osobiścieuważam, że ciągle przewozi towary między Zwiatami Konfederacji w najzupełniejjawny i legalny sposób. To niemożliwe odparł Obie. Ludzie ze Zgromadzenia mogą potwier-dzić, że obstawiamy wszystkie planety.Marquoz przekrzywił swą wielką gadzią głowę, a na jego ustach zagościł prze-biegły uśmiech. Nie, wcale nie wszystkie.Bynajmniej.Zgromadzenie obstawia jedynieludzkie światy.W innych stronach Akolici nie cieszą się zbytnią popularnościąi tam właśnie, jak sądzę, znajduje się wymarzona kryjówka dla kogoś, kto pragnieuniknąć spotkania z nimi.Obie milczał przez chwilę.Potem rzekł: Kosztowałem majątek, moim twórcą był prawdopodobnie największy ge-niusz, jakiego wydała ludzkość.Jestem w stanie przeprowadzać dowolne oblicze-nia w czasie niemożliwym do uchwycenia przez organiczny mózg.Wyjaśnij miwięc, dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałem? To proste odrzekła sucho Mavra. Problem polega na tym, że myśliszjak człowiek, tylko szybciej. Niech będzie uciął Obie, decydując się odwrócić uwagę od swoichwad. Więc co teraz? Na terenie Konfederacji istnieje mnóstwo nieludzkichświatów.Wiele jest również luzno z nią powiązanych.A my nie posiadamy żad-nych danych na ich temat, ani nie dysponujemy odpowiednim personelem do ze-brania tych informacji. Na samym początku odrzuciłbym wszystkie luzno stowarzyszone i satelic-kie światy odparł Marquoz. Gdyby operował jedynie tam, nie potrzebował-by w ogóle zezwolenia.Nie, Brazil znajduje się na terenie właściwej Konfede-racji, co ogranicza pole działania do zaledwie paru ras.Z tych możemy również129od razu kilka wyeliminować.Na przykład moją, gdyż korzystamy z usług jedynienaszej własnej kompanii przewozowej.Podobnie trzeba wykluczyć wszystkie nie-organiczne rasy, z uwagi na całkowicie odmienne rodzaje towarów i specyficznewymagania.Pod tę kategorię podchodzą również wszystkie gatunki nie oparte nawęglu.Brazil unikał sektorów zamieszkałych przez ludzi przecież właśnie po to,by nie musiał siedzieć cały czas na statku.Chciał normalnie żyć, a to oznacza,że siłą rzeczy wybrał miejsce, gdzie znajduje się atmosfera zdatna do oddycha-nia i alkohol można pić bez żadnych sztucznych uzdatniaczy.A to już znaczniezawęża pole poszukiwań, chyba się z tym zgodzicie? Masz rację odparł Obie. To wszystko trzyma się kupy.Znalazłemwzmiankę w moich archiwach, że zawsze darzył szczególną sympatią centauryz Rhone na Zwiecie Studni, zwane Dilliańczykami.Spełniają oni także resztęwymaganych warunków, choć stanowi to osobny problem.Rhone są rasą dośćekspansywną i do tego znającą napęd kosmiczny.Pod względem liczebności do-równują niemal ludziom, a są najprawdopodobniej starsi i zajmują większy ob-szar.Bez pomocy Zgromadzenia wyśledzenie Brazila zapowiada się jako choler-nie ciężka robota.Trzeba przyznać, że wybrał niezle.Teraz odezwała się Mavra. Nie sądzę, aby musiało to być rzeczywiście aż tak trudne.Nie wiem do-słownie nic na temat tamtejszych mieszkańców i ich kultury.W zasadzie tylkoraz przelotnie byłam na Dalii.Lecz jeśli stoją na wysokim szczeblu rozwoju, tomuszą posiadać rozbudowaną biurokrację i jakieś władze.Przechowują gdzieś do-kumenty oraz akta i to pewnie w podobnych ilościach co ludzie. Trudno, żeby było inaczej rzucił Obie.Uśmiechnęła się i pokiwała głową. Znajdzmy więc te dokumenty.Wszystkie oczy spoczęły na Marquozie.Ten westchnął i powiedział: W porządku, zobaczę co się da zrobić.Cała operacja zajęła dziesięć dni, a nie obyło się też bez drobnego włamania.Rhone, dużo sprawniej zorganizowani pod tym względem niż właściwa Konfe-deracja, prowadzili bieżący rejestr statków w pięciu lokalnych oddziałach.W tensposób, w razie jakichś opóznień, łatwo było prześledzić lot danej jednostki.Na-tomiast na obszarze Konfederacji zamieszkałym przez ludzi statek musiał przedzaładunkiem oznaczyć jedynie punkt docelowy.W wielu przypadkach nie prze-strzegano nawet tego przepisu, a władze niewiele się tym przejmowały.W końcucała procedura ma na uwadze bezpieczeństwo samych frachtowców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]