[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jeśli ona dalej upiera sięprzy swoim, wybucha kosmiczna awantura i dzikie piekło. A ty wtedy co? Dotychczas zamykałam się w swoim pokoju, ale teraz usiłuję przeciwdziałać za-wczasu, jak tylko widzę, że ciotka usta otwiera.Czasem się udaje.No? Teraz ty.Co z tym193samochodem?Konrad już wcześniej zadecydował, że opisze jej scenę, nie było powodu robić z tegotajemnicy.Justynka wysłuchała z wielką uwagą. A ten radosny pijak skąd się wziął? Nasz człowiek, obstawiał coś tam innego, blisko, szef go przygonił telefonem.Taksamo był pijany, jak i ja w tej chwili, ale symuluje genialnie! Gdybym go nie znał, przy-siągłbym, że przed nim tylko delirium.No i wściekło im się. A mieli szansę? Owszem, lada chwila mogli trafić na częstotliwość.Nie wiem, jakie pan Wolski mazabezpieczenia wewnętrzne, ale z tym też sobie dają radę.Prawie się dziwię, że mu tegojaguara już wcześniej nie rąbnęli, ale możliwe, że kazał pilnować osobom zaufanym.No,a teraz jeszcze im trudniej. O Boże wielki! jęknęła Justynka, bo nagle dokładnie pojęła te wszystkie sztukiz bramą i lakierem do paznokci.Ciotka robiła to specjalnie, chciała ułatwić kradzież sa-mochodu wuja, na litość boską, po co jej to było?!Konrad patrzył na nią pytająco.Poprawiła się na fotelu i podjęła męską decyzję. No trudno, powiem ci wszystko, ale są to rzeczy kompromitujące, więc nikomunie możesz się przyznać, że cokolwiek o tym wiesz.Musisz milczeć na ten temat jesz-cze bardziej niż ja o tobie. Wydawało mi się chwilami, że coś rozumiem, i właśnie straciłem głupie złudzenia rzekł Konrad w zamyśleniu, wysłuchawszy całej opowieści. Prawdę mówiąc, za-czynałem być pewien, że pani Wolska chce się pozbyć męża, i w najbardziej kretyńskisposób na świecie udaje, że organizuje mu ochronę.A tu okazuje się, że wcale nie chcei nawet rozwodu się boi.O co chodzi? Pieniądze.? Dlaczego tak ci wyszło?Konrad zawahał się. No trudno, powiem.Była u niego w firmie, kiedy wybuchła im ta epidemia pokar-mowa.Na moje oko miała w niej swój udział. Na moje oko też przyznała Justynka posępnie. Wszystko się zgadza. Ale trudno uwierzyć ciągnął Konrad. Naprawdę myślisz, że chciała mu po-łożyć pokotem cały personel? Ona nie ma takich skojarzeń.Wyobraziła sobie, że padnie na niego i na nikogowięcej.Nie wiem, co poza tym sobie wyobraziła, bo zabójca po ofierze nie dziedziczy,ale teraz rozumiem jej gadanie, gdzie była i co robiła, wyliczanie się z każdej minu-ty.Przygotowywała sobie alibi.Nie do pojęcia i też mi trudno uwierzyć, ponieważ roz-wodu ona nie chce za żadne skarby świata. A pan Wolski chce? E tam, chce! Zawracanie głowy.Chociaż zdaje się, że niekiedy widzi w nim jedyne194wyjście, bo ciotka jest nieznośna.Ale z drugiej strony sam doskonale wie, że nikt z nimnie wytrzyma.I nikt go nie będzie tak karmił.Więc chyba tylko straszy. Rany boskie powiedział z lekką zgrozą Konrad i wcisnął plecy w oparcie fotela. Nie chcę być nietaktowny, ale czy oni nie są przypadkiem wzajemnie siebie warci?Justynka pozastanawiała się chwilę i westchnęła ciężko. Możliwe, że masz rację.Chociaż wydaje mi się, że dla równowagi ciotka powinnabyć trochę mądrzejsza, a wuj odrobinę głupszy. To co robimy?Justynka znów westchnęła. Chciałam się nie wtrącać.Ale już widzę, że się bez tego nie obejdzie.Należałobypilnować nie wuja, tylko ciotki.Ty nie możesz? W żaden sposób.To ona jest naszą klientką.Ale nic, liczy się ostateczny rezultat.Doznaję wielkiej ulgi na myśl, że nareszcie wiem, przed jakim wrogiem mam chronićpana Wolskiego.W razie gdybyś odkryła jakiś nowy pomysł twojej ciotki, bardzo cięproszę.zawiadom mnie o tym.* * *Jedyną osobą, która uzyskała informację, że osobliwa niespodzianka Malwiny wy-szła Karolowi na korzyść, była Jola.Rzecz jasna, nie uzyskała tej informacji ani od razu,ani wprost, wydedukowała ją dopiero w poniedziałek, bez żadnego trudu, z tłumaczo-nych dokumentów.Zastanowiła się nawet, czy ten Wolski nie ma przypadkiem jakiejśumowy z żoną, która udaje idiotkę, a tak naprawdę współdziała z nim w sposób dośćniezwykły, nietypowy i podstępny.A zarazem zaskakująco skuteczny.Jej samej po-dobny pomysł nie wpadłby do głowy.W życiu.! Wystrzelić fajerwerk, to jeszcze, alewalić strumieniem wody we własną lampę.?Wolski w czasie tego brydża zaprezentował zalety wysokiej klasy, Jola wiedziała do-skonale, iż jest to gra, ujawniająca rozmaite ukryte cechy charakteru.Jeden Niemiecokazał się złośliwy, drugi dobroduszny, z jednego Duńczyka wyszła megalomania,z drugiego skąpstwo, z Anglika milcząca zaciętość, ze Szweda kłótliwość, Amerykaninzaś nie zdołał ukryć skłonności do hazardu.Wolski natomiast zdobył się na wielko-duszność, grzeczność, poczucie humoru, szacunek dla partnera, błyskotliwość, uległośći Bóg wie co jeszcze.Przy równoczesnej własnej, świetnej grze.Joli zdawało się, że znaswego szefa i te wszystkie zachwycające cechy są mu najdoskonalej obce, ale jeśli wyla-zły z niego przy brydżu.? Udawał.? Wręcz niemożliwe!No oczywiście, chodziło mu o kontrakt.Nawet niechby! Ale coś z tego wszystkiegoczłowiek musi w sobie mieć, bo inaczej wszelkie udawanie mógłby najwyżej pod tram-waj podłożyć.Zatem jaki ten Wolski właściwie jest i czego mu do szczęścia potrzeba?195Skąpy, skąpy, wedle wiedzy Beatki skąpy, apodyktyczny i nietolerancyjny.Awanturniczy.Egocentryczny.Zaraz, co do skąpstwa, dziwne skąpstwo, które sprowadza herbatę odbraci Freres, tfu, jakich znów braci.może to nie skąpstwo, tylko zwykły rozsądek.?Nader gwałtownie Jola poczuła w sobie potrzebę kontaktu z bratem i z siostrzenicąszefa.Konrad i Justynka, koniecznie musi z nimi pogadać!Udało jej się to dopiero wieczorem, połowicznie.Złapała Konrada. Nic nie rozumiem powiedziała z irytacją ściągnąwszy go do siebie parę minutpo ósmej. Wolski w domu okazał się zupełnie inny niż w pracy.Nie, nie tak.Innyniż można by się spodziewać po tym, jaki jest w pracy.Zaraz, jeszcze inaczej.No, czyta żona przypadkiem tylko nie udaje głupiej? Nie, zle, w ogóle nie umiem sformułowaćpytania.Nic nie rozumiem.Konrad przyglądał się jej krytycznie, kiedy w pośpiechu robiła kawę. Myślałem, że przy okazji wizyty połapałaś się w sytuacji? Przeciwnie, nadłamały mi się wszystkie poglądy i nie wiem, co o nim myśleć. A musisz myśleć?Jola skrzywiła się nieco.O swoich zamierzeniach matrymonialnych wciąż nie miałachęci nic mówić. Nie bądz głupi.Przecież jestem od niego zależna.Zarabiam na nim najwięcejw porównaniu do ilości czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]