[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Czy przestrzegasz moich zaleceń?-Bardzo ściśle.Kieruję pracą, ale sama już nie pracuję.-Chętnych chyba ci nie brak?-Mogę dawać mężczyźnie przyjemność, ale sama jej nie doznaję.Jestem nieprzystępna.Neferet zarumieniła się.-Doktorze! Czyżbym cię zgorszyła?-Ależ nie, wcale nie.-, Ty dajesz wiele miłości, czy jednak i bierzesz?-To pytanie nie ma sensu.-Wiem, jesteś dziewicą.Szczęśliwy mężczyzna, który zdoła cię uwieść.-Szanowna pani Sababu, proszę.-Ja szanowną panią? Żartujesz!-Zamknij drzwi i ściągnij suknię.Dopóki nie będziesz całkowicie zdrowa, przychodź tu codziennie, będę cię nacierała balsamem.Sababu wyciągnęła się na płycie do masażów.-Ty też zasługujesz na prawdziwe szczęście.ROZDZIAŁ 27Prąd w odnodze rzecznej był silny i groźny.Suti uniósł Panterę i zarzucił ją sobie na ramię.-Przestań się wyrywać! Jak spadniesz, to się utopisz!-Bez przerwy mnie poniżasz!-Chcesz sprawdzić?Uspokoiła się.Suti był już po pas w wodzie i szedł zygzakiem, stawiając stopy na wielkich kamieniach na dnie.-Właź mi na plecy i złap mnie za szyję!-Ja prawie umiem pływać.-Odłóż dalszą naukę na później!Rzucił się wpław i Pantera krzyknęła.Płynął zwinnie i szybko.Wczepiła się w niego jeszcze mocniej.-Rozluźnij się i bij nogami o wodę!Ogarnął ją lęk.Rozszalała fala nakryła Sutiego wraz z głową, ale wydostał się i dotarł do brzegu.Wbił w ziemię palik, obwiązał wokół niego linę, przerzucił drugi koniec na przeciwległy brzeg, gdzie jeden z żołnierzy chwycił ją i porządnie umocował.Wyglądało na to, że Pantera gotowa jest uciekać.Żołnierze -i ci, co wyszli cało ze szturmu na forteczkę, i łucznicy generała Aszera -sforsowali przeszkodę.Ostatni, przeceniając swe siły, lekkomyślnie puścił linę.Uderzył o wystającą skałę i ogłuszony poszedł pod ciężarem uzbrojenia pod wodę.Suti znów wskoczył do rzeki.Prąd przybrał na sile, jakby z uciechy, że pochłonie dwie ofiary.Suti, płynąc pod wodą, odszukał nieboraka, oburącz chwycił go pod pachy, przytrzymał, spróbował wyciągnąć nad powierzchnię.Tonący oprzytomniał, uderzył swego zbawcę łokciem w pierś, odepchnął go i zniknął w odmętach.Sutiemu zabrakło tchu i nie mógł mu już pomóc.-Tyś tu nie zawinił -rzekła Pantera.-Nie lubię śmierci.-To był tylko głupi Egipcjanin!Uderzył dziewczynę w twarz.Oszołomiona spojrzała nań wzrokiem pełnym nienawiści.-Nikt nigdy tak mnie nie potraktował.-Szkoda.-Czy w twoim kraju bije się kobiety?-Mają te same prawa i te same obowiązki co mężczyźni.Po prawdzie zasługiwałaś najwyżej na to, żeby ci sprać tyłek.-Wyprostował się groźnie.-Odejdź ode mnie!-Żałujesz swoich słów?Pantera w odpowiedzi zacisnęła tylko usta.Suti nadstawił ucha.Z dala dobiegał tętent koni.Żołnierze wybiegali z namiotów.Złapał za łuk i kołczan.-Jeśli chcesz sobie pójść, to wynoś się!-Znalazłbyś mnie i zabił.Suti wzruszył ramionami.-Przekleństwo Egipcjanom!To nie był niespodziewany atak.To przybywał generał Aszer ze swoim doborowym oddziałem.Przekazywano już sobie nowe wieści.Stary pirat uścisnął Sutiego.-Jestem dumny ze znajomości z bohaterem.Aszer ci przydzieli co najmniej pięć osłów, dwa łuki, trzy włócznie z brązu i okrągłą tarczę.Nie będziesz długo prostym żołnierzem.Jesteś odważny, a to nie zdarza się często, nawet w wojsku.Suti podskoczył z radości.Wreszcie dobrnął do celu.Teraz wystarczy tylko wycisnąć z otoczenia generała trochę informacji.Potrafi to zrobić i Pazer będzie z niego dumny.Zbliżył się do nich jakiś olbrzym w hełmie.-To ty jesteś Suti?-Tak, to on -poświadczył stary pirat.-To dzięki niemu udało się nam zdobyć nieprzyjacielską forteczkę i to on narażał życie dla ratowania tonącego.-Generał Aszer mianuje cię oficerem wozów bojowych.Od jutra będziesz nam pomagał ścigać tego łajdaka Adafiego.-Uciekł?-Wymyka się jak węgorz.Bunt już stłumiliśmy, a w końcu złapiemy i tego nędznika.W pułapkach, które zastawiał, zginęły dziesiątki dzielnych żołnierzy.Przychodzi jak śmierć nocą i zabija, przekupuje przywódców plemiennych i myśli tylko o sianiu niepokojów.Chodź ze mną, Suti.Generał chciałby udekorować cię osobiście.Suti usłuchał, choć odczuwał wstręt do uroczystości, w których próżność jednych walczyła o lepsze z samochwalstwem drugich.Stanąć twarzą w twarz z samym generałem było dlań nagrodą za przebyte niebezpieczeństwa.Bohater szedł między dwoma szeregami entuzjastycznie witających go żołnierzy, którzy walili hełmami o tarcze i wykrzykiwali imię triumfatora.Z daleka generał Aszer nie wyglądał na wielkiego wojownika; niski i krępy, przypominał raczej skrybę, który strawił życie na biurokratycznych kruczkach.Suti był już o dziesięć kroków od generała, gdy nagle stanął jak wryty.Koledzy popchnęli go w plecy.-Dalej, generał czeka!-Nie bój się, mały! Ruszył, blady jak ściana.Generał postąpił ku niemu o krok.-Szczęśliwy jestem, mogąc poznać łucznika, którego zasługi są na ustach wszystkich.Suti, oficerze wozów bojowych, dekoruję cię Złotą Muchą.Pilnuj tego skarbu, bo to dowód twej waleczności.Suti otworzył dłoń.Koledzy złożyli mu gratulacje.Wszyscy chcieli obejrzeć i wziąć do ręki tak upragnione odznaczenie.Bohater sprawiał wrażenie nieobecnego.Przypisywano to wzruszeniu.Gdy po zakończeniu pijatyki, na którą generał zezwolił, wracał do namiotu, goniły go najrubaszniejsze żarty.Czy piękna Pantera nie dostarczy mu okazji do innych szturmów?Leżał na plecach, z otwartymi oczyma.Nie widział jej, ona zaś, skulona i odsunięta, nie miała odwagi do niego się odezwać.Czyż nie był jak demon, który -sam bezkrwisty -pożąda krwi swoich ofiar?Generał Aszer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]