[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mam nadzieję rzekła panna Marple. Choć pani Trout nie okazała skruchy.Jane Helier wstrząsnęła się leciutko. No cóż, to było bardzo, bardzo zajmujące.Nie zanadto wprawdzie rozumiem, ktokogo utopił.I jaką rolę odegrała w tym wszystkim pani Trout? Nie odegrała żadnej, kochanie zdobyła się na cierpliwość jedynie pannaMarple. To po prostu jedna kobieta, niezbyt przyjemna nawiasem mówiąc, z mo-jej wsi.87 Oh, taki wykrzyknęła Jane. Ale na wsi nigdy nic ciekawego się nie dzieje,prawda? Jestem pewna, że gdyby mi przyszło mieszkać na wsi, zgłupiałabym zupełnie dodała wzdychając.IXCzterech podejrzanychRozmowa przy stole toczyła się na temat zbrodni, które nigdy nie zostały wykryteprzez policję, a zbrodniarze nie ponieśli zasłużonej kary.Każdy po kolei wyrażał swojezdanie: pułkownik Bantry, jego o obfitych kształtach żona, aktorka Jane Helier, doktorLloyd, a nawet panna Marple.Jedna tylko osoba milczała przysłuchując się pozosta-łym, choć był to człowiek najbardziej z nich wszystkich upoważniony do zajęcia stano-wiska w tej sprawie.Sir Henry Clithering, były komisarz Scotland Yardu, siedział cicho,od czasu do czasu podkręcając wąsa i jakby z rozbawieniem uśmiechając się leciutko dowłasnych myśli. Sir Henry nie wytrzymała w końcu pani Bantry. Jeśli dalej będzie pan takmilczał, zacznę chyba krzyczeć.Niechże mi pan wreszcie powie, czy naprawdę jest ażtak wiele nie wykrytych zbrodni? Ma pani na myśli nagłówki w gazetach, pani Bantry.Coś w rodzaju ScotlandYard znów bezsilny a pod spodem cała lista spraw, które już na zawsze pozostanątajemnicą. I które w rzeczywistości stanowią znikomy procent w ogólnej liczbie prze-stępstw dodał dr Lloyd. Ma pan rację.Całe setki rozwiązanych zagadek kryminalnych i ukaranych prze-stępców pozostają nieznanym faktem dla społeczeństwa.Ale nie o tym była mowa,prawda? Często ludzie mylą dwa terminy, którymi określa się przestępstwa, bowiem zbrodnia nie wykryta a zbrodnia nie rozwiązana to dwie zupełnie różne rzeczy.Dokategorii pierwszej zaliczamy te sprawy, które nigdy nie wyszły na jaw, Scotland Yard nico nich nie wie.Nie wie w ogóle nikt, że takie zbrodnie zostały popełnione. Ale nie jest ich chyba dużo? spytała pani Bantry. Tak pani sądzi? Sir Henry! Czy ma pan na myśli, że jest?! Wydaje mi się, że musi ich być całkiem sporo powiedziała w zamyśleniupanna Marple.Stwierdzenie to z niezmąconym spokojem padło z ust starszej pani o uj-mującej, staroświeckiej powierzchowności.89 Ależ droga panno Marple zaoponował pułkownik Bantry. Jest oczywiście dużo głupich ludzi, którzy szybko popełniają błędy i łatwo dająsię złapać.Ale dużo jest tych inteligentnych i aż strach pomyśleć, czego mogliby doko-nać, gdyby nie mieli głębokich zasad moralnych. Ano właśnie dorzucił sir Henry. Jest dużo ludzi inteligentnych.Jakże czę-sto jakaś zbrodnia wychodzi na jaw z tej prostej przyczyny, że przestępca popełnił błądi zle zatarł po sobie ślady.Zawsze wtedy można zadać pytanie: czy zostałoby to wykry-te, gdyby nie spartaczono roboty? Ależ to bardzo poważny problem, Clithering zaniepokoił się pan Bantry. Naprawdę bardzo poważny. Czy tak? Cóż ty mówisz! Oczywiście, że tak! Twierdzisz, że to poważna sprawa, gdy prawo nie może ukarać za zbrodnię.Ale czy naprawdę przestępca uniknie kary? Istnieją przecież siły wyższe nad prawo.Powiedzenie, że nic w naturze nie ginie można uznać na frazes.A jednak uważam, żejest w tym głęboka prawda. Może, może ciągnął pułkownik. Ale to nie zmienia faktu, że.że. Urwałzgubiwszy wątek.Sir Henry uśmiechnął się do niego. Dziewięćdziesięciu dziewięciu ludzi na sto jest tego samego co ty zdania.A przecież nie osoba winowajcy liczy się najbardziej.Najważniejsze to ochronić nie-winnego.A tej prostej prawdy nikt nie może sobie uświadomić. Nie rozumiem powiedziała Jane Helier
[ Pobierz całość w formacie PDF ]