[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z kontuaru na środku wziął rozkład lotów Aer Lingus i poszedł na górę do poczekalni z barem.Wciąż jeszcze czuł mdłości ulgi, gdy starał się uporządkować jakoś myśli.Znowu ujrzał twarz Lamba, ale nie pozwalał sobie na zdenerwowanie.Musiał rozpatrzyć się w możliwościach i wybrać tę, która zabezpieczy go najskuteczniej.Takie szczęście nie utrzyma się długo.A nerwy też wysiądą.Francja czy Hiszpania? Wypił jeszcze jedną whisky i zagłębił się w rozkładzie lotów.Drogi ucieczki prowadziły poprzez Europę i na zachód, za Atlantyk, ale wzdragał się przed robieniem skoku całkiem w ciemno.Francja i Hiszpania to był teren znany.Hiszpania lepiej.Tam zacznie kombinować, co dalej.Raz jeszcze powtórzył sobie, że ma czas do czwartku, kiedy to Bartholomew przyjdzie do Zachodnio-Centralnego i ułatwi im dalsze tropienie.A więc Hiszpania na początek.Jest dostatecznie wielka, dostatecznie odległa i dostatecznie przekupna.Nawet w czasie tych nierealnych, niewiarygodnych minut, kiedy kupował torbę i bilet, już wtedy Hiszpania jawiła mu się jako możliwa odskocznia.Ale tego dnia nie było żadnych więcej lotów.Następnym samolotem w tamtym kierunku był Viscount odlatujący do Barcelony przez Lourdes o dziewiątej dwadzieścia pięć rano.Prawie zmienił zamiar, kiedy to wyczytał, ale dalej przeglądając rozkład stwierdził, że cała reszta kontynentu też jest nieosiągalna przed jutrzejszym porankiem, chyba że chciałby cofnąć się tam, skąd przyleciał.Na moment poczuł się w pułapce, ale zdołał to sobie natychmiast wyperswadować.Potrzebował paru godzin; co więcej, nie mógł nawet odważyć się na następny krok bez pewnych przygotowań.Dopił więc resztę whisky i ruszył w kierunku toalet.Tam otworzył torbę i wyjął z niej dwadzieścia banknotów pięciofuntowych.Dziwnie denerwujące było dotykanie znowu tych paczek pieniędzy i zastanawianie się, jak dużo ich tam jest.Kiedy wyszedł, skierował się wprost do kasy biletowej po przeciwnej stronie.Kilkakrotnie już od wyjazdu z Londynu przychodziło mu do głowy pytanie, co by też zrobił, gdyby nie dostał od razu miejsca do Dublina: czy tym samym pokusa by zamarła? Lecz teraz, kiedy pytał o lot do Barcelony, tamto obsesyjne osłupienie już go opuściło bez śladu.Był czujny, panował nad nerwami.- Do Barcelony? - powtórzyła brunetka.- Ranny lot.- Wycieczkowy czy normalny? Wycieczkowy ważny jest przez miesiąc, a normalny rok.Uważała za rzecz oczywistą, że żąda biletu powrotnego, więc nie protestował.Byle wszystko szło gładko.- Wycieczkowy - powiedział.- Nazwisko proszę.- E.D.Bartholomew.Bez żadnych trudności.Zapłacił przy okratowanym okienku obok, potem przemierzył na skos dudniącą echem halę.Jeszcze pozostało parę spraw praktycznych do załatwienia.Jeszcze za wcześnie na entuzjazm, o całą noc za wcześnie.- Taksówka?Tym razem wsiadł.Zauważył, że zaczęło padać.Przejechali chyba z pół drogi do miasta, gdy zapytał szofera, jaki hotel by mu polecił, a tamten zaproponował Gresham.- Czy to w centrum?- Tak, w samym centrum.Pan tu pierwszy raz?- Pierwszy - potwierdził i siedział spoglądając na złotem pobłyskującą mgiełkę deszczu i na pierwsze z tych obcych miast, z których od tego dnia miało się składać jego życie.Rozdział trzeciW hotelu Gresham Pascoe powiedział, że nazywa się Donaldson, i w odpowiedniej rubryce księgi gości wpisał zmyślony birminghamski adres.Od godzin popołudniowych całe jego nastawienie zmieniło się kardynalnie.Ślepa wiara impulsywność nie zaprowadzą go daleko.Wciąż jeszcze nie czuł się bezpieczny, wciąż ulegał rozmaitym odcieniom lęku, ale z upływem czasu narastała w nim przebiegłość.Na długo przed zatrzymaniem się taksówki na O'Connell Street wiedział, jakie poda nazwisko; uważał, że im częściej będzie zmieniał nazwiska, tym lepiej.Bądź co bądź nie wiadomo, kiedy Lamb przyłoży zapałkę do lontu ani w jakim kierunku pójdą poszukiwania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]