[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Halucynacja? Duch Teeli Brown? Dotarła do niego, zanim zdążył się na coś zdecydować.Usiadła przy nim na łóżku i wyciągniętą dłonią dotknęła jego twarzy, po czym pogłaskała go po policzku.Była prawie łysa.Gęste, falujące włosy wyrastały jedynie z wąziutkiego paska w pobliżu szczytu czaszki.W ciemności, rysy jej twarzy roztapiały się w nicość, ale jej ciało było cudowne.Widział je po raz pierwszy.Szczupła, umięśniona jak profesjonalna tancerka, o wysokich, ciężkich piersiach.Gdyby jej twarz była równie wspaniała, jak jej figura.- Odejdź - powiedział łagodnie Louis.Ujął ją za przeguby, przerywając to, co jej dłonie robiły z jego twarzą.Przypominało to doskonale kojący, odprężający masaż.Wstał, zmuszając ją do tego samego i ujął ją za ramiona.Co by powiedziała, gdyby teraz ją odwrócił i klepnął w zadek?Pogłaskała go po karku samymi koniuszkami palców.Teraz robiła to już obydwiema rękami.Dotknęła jakiegoś miejsca na jego piersi, potem jeszcze tutaj.i tutaj.i Lomsa Wu ogarnęła szalona, niepohamowana żądza.Zacisnąłdłonie niczym szpony na jej ramionach.Stała bez ruchu, czekając, aż zdejmie bluzę i spodnie.Kiedy był już nagi, dotknęła go jeszcze tutaj.i tutaj.i za każdym razem było to tak, jakby dotykała ośrodka rozkoszy w jego mózgu.289Larry Niven - PierścieńDrżał jak w gorączce.Gdyby teraz go odtrąciła, użyłby siły.Musiał ją mieć.Jednak jakaś mniej popędliwa część jego świadomości zdawała sobie cały czas sprawę, że mogłaby go ostudzić równie szybko, jak go pobudziła.Czułsię jak młody satyr, chociaż jednocześnie miał niejasne wrażenie, że jest również bezwolną marionetką.W tej chwili jednak mało go to obchodziło.A twarz Prill ciągle nie miała żadnego wyrazu.Doprowadziła go na skraj orgazmu, po czym trzymała tam, trzymała.aż kiedy wreszcie nadeszła ta chwila, była jak uderzenie trwającej w nieskończoność, drżącej w ekstazie błyskawicy.Kiedy wszystko się skończyło, nawet nie zauważył, że odeszła.Musiała doskonale zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo go wyeksploatowała.Zasnął, zanim zdążyła dojść do drzwi.Obudził się z myślą: „Dlaczego to zrobiła?"„Nie bądź takim analitykiem", odpowiedział sam sobie.„Jest samotna.Musiała być samotna od bardzo długiego czasu.Dawno nie miała okazji wypróbować swych umiejętności."Umiejętności.Musiała znać anatomię lepiej od niejednego profesora.Doktorat z prostytucji? To wcale nie było takie śmieszne.Louis Wu potrafiłrozpoznać specjalistę niezależnie od dziedziny, jaką reprezentował.Ta kobieta była specjalistą najwyższej klasy.Należy dotknąć w odpowiedniej kolejności następujących zakończeń nerwów, żeby uzyskać następującą reakcję.Taka wiedza może zrobić z człowieka marionetkę.skaczącą na sznureczkach szczęścia Teeli Brown.I wtedy już wiedział.Zbliżył się tak bardzo do odpowiedzi, że kiedy wreszcie ją zobaczył, nawet się specjalnie nie zdziwił.Nessus i Halroprillalar pojawili się w drzwiach chłodni, ciągnąc za sobą ubrane w jakieś niezwykłe szaty ciało nielotnego ptaka, przewyższającego rozmiarami dorosłego człowieka.Ubranie było pomysłem Nessusa, który dzięki temu nie musiał dotyka bezpośrednio swymi ustami martwej tuszy.Louis zastąpił go, stając u boku Prill.Podobnie jak ona, musiał chwycić ptaka oburącz.Odpowiedział na jej powitalne skinięcie głową, po czym zapytał:290Larry Niven - Pierścień- Ile ona ma lat?- Nie wiem - odparł bez śladu zdziwienia lalecznik.- Przyszła do mnie w nocy.- To za mało, dla Nessusa nic to nie znaczyło.-Wiesz chyba, że to, co robimy w celu prokreacji robimy tez czasem tylko dla przyjemności?- Wiem.- No więc, właśnie to robiliśmy.Jest w tym dobra.Jest w tym tak dobra, że musi mieć za sobą co najmniej tysiąc lat praktyki.- To wale nie jest niemożliwe, Louis.Jej cywilizacja znała środek dużo skuteczniejszy od waszego „utrwalacza".Dzisiaj nawet najmniejsza jego ilość jest warta dokładnie tyle, ile zażąda za niego właściciel.Jedna pełna dawka oznacza pięćdziesiąt lat młodości.- Czy może wiesz, ile dawek wzięła?- Nie, Louis.Ale wiem, że doszła tutaj na piechotę.Dotarli do klatki schodowej, prowadzącej w dół, do komory więziennej.- Doszła tutaj, ale skąd?- Z krawędzi.- Dwieście tysięcy mil?- Prawie.- Musisz mi o tym opowiedzieć.Co się z nimi stało, kiedy przedostali się na tę stronę ściany?- Zapytam ją.Nie powiedziała mi jeszcze wszystkiego.I lalecznik, krok po kroku, zaczął odtwarzać całą historię.Wyglądała ona mniej więcej tak:Pierwsza grupa barbarzyńców, na jaką natrafili, uznała ich za bogów.Miało tak dziać się zawsze, z jednym generalnym wyjątkiem.Boskość pozwoliła im na rozwiązanie jednego problemu-nieszczęśnicy, którym źle wycelowany promień osmotyczny uszkodził mózgi, mogli pozostać pod opieką mieszkańców poszczególnych wiosek.291Larry Niven - PierścieńJako osiadli bogowie cieszyli się szacunkiem i uwielbieniem, a ponieważ byli niespełna rozumu, nie mogli wykorzystać swej boskości do żadnych niegodziwych celów.Pozostała przy życiu i zdrowych zmysłach część załogi „Pioniera" podzieliła się na dwie grupy: siedem osób ruszyło w kierunku obrotu Pierścienia, a reszta, w tym Prill, w przeciwną stronę.Każda grupa miała zamiar wędrować wzdłuż krawędzi, szukając śladów cywilizacji.Każda przysięgła przysłać pomoc, jeżeli taką znajdzie.Wszyscy brali ich za bogów.Wszyscy, z wyjątkiem innych bogów.Upadek Miast pozostawił po sobie trochę niedobitków; część z nich była szalona, zaś wszyscy zażywali przedłużający życie środek, o ile mogli go znaleźć.Wszyscy szukali enklaw cywilizacji.Nikt nie pomyślał o tym, żeby założyć własną.W miarę upływu czasu przyłączało się do nich coraz więcej bogów.Tworzyli już cały panteon.We wszystkich napotkanych po drodze miastach znajdowali roztrzaskane resztki napowietrznych wież.Wieże te zbudowano w pierwszej fazie zasiedlania Pierścienia, tysiące lat przed powstaniem eliksiru młodości.Pokolenia, które już korzystały z jego dobrodziejstw, stały się bardziej ostrożne.Ci, których stać było na to, żeby z niego korzystać, trzymali się z dala od latających budowli, chyba że zostali wybrani na jakieś oficjalne stanowiska.Wtedy instalowali niezliczone urządzenia zabezpieczające lub niezależne generatory mocy.Część latających budynków unosiła się jeszcze w powietrzu, ale większość runęła na kipiące życiem miasta w tej samej chwili, kiedy urwały się dostawy energii z termoelektrycznych ogniw czarnych prostokątów.Pewnego razu wędrowny panteon natrafił na zamieszkane jedynie na obrzeżach miasto, w którym tliły się jeszcze iskierki dawnej cywilizacji.Tutaj nie mogli rozegrać gambitu boga.Drogą wymiany za nieprawdopodobną ilość eliksiru uzyskali duży, sprawny pojazd.Po pewnym czasie pojazd odmówił posłuszeństwa.Nie mieli już sił, a może i nie widzieli sensu w kontynuowaniu podróży.Pielgrzymka bogów zakończyła się w jednym ze zrujnowanych, opuszczonych miast.Ale Prill miała mapę.Jej rodzinne miasto leżało już niedaleko stamtąd.Przekonała jednego z mężczyzn, żeby jej towarzyszył i razem ruszyli w drogę.Wszędzie występowali jako bogowie.Po pewnym czasie Prill znudziło się towarzystwo mężczyzny i dalej szła już sama.Gdzie nie wystarczyła jej boskość, sprzedawała niewielkie ilości eliksiru.Gdzie i to okazywało się za 292Larry Niven - Pierścieńmało.- Jest jeszcze jeden sposób, w jaki podporządkowywała sobie ludzi.Próbowała mi to wyjaśnić, ale nie sądzę, żebym zrozumiał.- Ja rozumiem - uspokoił go Louis.- To coś w rodzaju taspu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]