[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Gdybym go zabił, czy myślisz, że przyjechałbym do tej piekielnej dziury? - podniósł głos Stephanos.Pogardzał takimi ludźmi jak Yvon, który w swym życiu nie przepracował ani jednego dnia.Wierząc, że zachowanie milczenia jest najskuteczniejszą metodą na Stephanosa, Yvon demonstracyjnie otworzył nową paczkę papierosów Gauloises.Poczęstował siedzących, ale skusił się jedynie Evangelos i wyciągnął rękę.W ostatniej chwili Yvon odsunął paczkę, by odczytać tatuaż na jego muskularnym, owłosionym przedramieniu.Przedstawiał hawajską tancerkę, a pod nią widniał napis: „Hawaje”.Evangelos wyciągnął papierosa, a de Margeau zapytał:- Często jeździsz na Hawaje?- Kiedy byłem mały, pracowałem na frachtowcu - rzucił Evangelos.Zapalił papierosa od małej świeczki stojącej na stoliku i wygodnie rozparł się na siedzeniu.Yvon odwrócił się w stronę Stephanosa, widząc jego narastające zniecierpliwienie.Powolnym ruchem wyciągnął złotą zapalniczkę, zapalił papierosa i powiedział:- Nie.Myślę, że nie przyjechałbyś do Kairu, gdybyś zamordował Hamdiego.Chyba że coś cię zaniepokoiło, że coś się nie udało.Prawdę mówiąc, Stephanos, nie wiem, komu wierzyć.Przyjechałeś tu bardzo szybko.To budzi me podejrzenia.Poza tym dowiedziałem się, że zabójcy nie byli z Kairu.- Aha - warknął z oburzeniem Grek.- Chyba rozumiem.Wiesz, że mordercy nie byli z Kairu.I to utwierdza cię w przekonaniu, iż z pewnością przybyli z Aten.Czy taki jest twój sposób rozumowania? - Zwrócił się do Raoula: - Jak możesz dla niego pracować? - Postukał się palcem w czoło.Powieki Raoula ani drgnęły.Oparł dłonie na kolanach.W ułamku sekundy był gotowy do ruchu.- Przykro mi, ale muszę cię rozczarować, Yvon - wycedził Markoulis.- Zabójców Hamdiego musisz szukać gdzie indziej.Ja nie miałem z tym nic wspólnego.- Szkoda.To rozwiązałoby kilka problemów - stwierdził Yvon.- Czy wiesz, kto mógłby to zrobić?- Nie mam najmniejszego pojęcia, ale wydaje mi się, że Hamdi sam narobił sobie wielu wrogów.Czy mógłbym zerknąć na jego dokumenty?Francuz wyciągnął dyplomatkę na stolik i położył palec na zamku, lecz nie wykonał dalszego ruchu.- Jeszcze jedno pytanie.Czy wiesz, gdzie znajduje się posąg Setiego I?- Niestety nie - odrzekł Stephanos, zerkając łapczywie na teczkę.- Chcę odzyskać ten posąg - wycedził Yvon.- Gdy tylko coś o nim usłyszę, natychmiast dam ci znać - obiecał Markoulis.- Nigdy nie dałeś mi nawet szansy obejrzenia statuy z Houston - parsknął Francuz, bacznie przyglądając się Stephanosowi.Tamten oderwał od teczki zdziwiony wzrok.- Dlaczego uważasz, że miałem z nią coś wspólnego?- Powiedzmy, że po prostu wiem - odpalił Yvon.- Z dokumentów Hamdiego? - zdenerwował się Grek.Yvon nie odpowiedział.Szybkim ruchem otworzył teczkę i wysypał korespondencję na stół.Poprawił się wygodnie na krześle, pociągnął łyk Pernoda, obserwując Markoulisa grzebiącego w listach Abdula.Stephanos odnalazł jeden ze swoich listów i odłożył go na bok.- Czy to wszystko? - zapytał.- To wszystko, co znaleźliśmy - odparł Yvon, odwracając się ku pozostałym mężczyznom.- Czy dobrze przeszukaliście sklepik?De Margeau spojrzał na Raoula, który zdecydowanie pokiwał głową i stwierdził:- Bardzo dobrze.- Musiało być coś jeszcze - nie dawał za wygraną Stephanos.- Nie mogę uwierzyć, że ten stary drań blefował.Powiedział, że potrzebuje pięciu tysięcy dolarów gotówką.W przeciwnym razie miał zamiar przekazać pewne dokumenty władzom.- Grek ponownie zagłębił się w papierach.- Gdybyś miał zgadywać, co twoim zdaniem stało się z posągiem Setiego I? - zapytał Yvon, pociągając kolejny łyk.- Nie wiem - burknął Stephanos, nie odrywając wzroku od listu zaadresowanego do Hamdiego od Dealera z Los Angeles.- Ale jeśli to w czymś pomoże, jestem pewien, że posąg nie opuścił Egiptu.Zapanowała nerwowa cisza.Stephanos był zajęty lekturą listów.Raoul i Evangelos rzucali sobie spojrzenia znad kieliszków, a Yvon spoglądał przez okno.On też uważał, że posąg Setiego wciąż znajdował się w Egipcie.Ze swojego miejsca obserwował kompleks basenów, za którymi rozciągał się Nil.Na środku rzeki stała fontanna wyrzucająca w niebo strumienie wody.Po obu stronach wodotrysku pojawiły się miniaturowe tęcze.Pomyślał o Eryce Baron, wierząc, że wybór Khalify Khalila był słuszny.Jeśli to Stephanos zabił Hamdiego, a teraz próbował zagrozić Eryce, Khalifa z pewnością zarobił na swą zapłatę.- A co z tą Amerykanką? - przerwał milczenie Markoulis, jakby czytając w jego myślach.- Chcę ją zobaczyć.- Mieszka w hotelu Hilton - poinformował go Yvon.- Ale cała ta sprawa przeraża ją.Bądź dla niej miły.To mój jedyny łącznik z posągiem Setiego.- W tej chwili posąg mnie nie interesuje - oświadczył Grek, odkładając korespondencję.- Chcę z nią tylko porozmawiać, obiecuję, że będę bardzo taktowny.Powiedz, czy dowiedziałeś się czegoś więcej o Abdulu Hamdim?- Niewiele.Pochodził z Luksoru.Przyjechał do Kairu przed paroma miesiącami, by założyć nowy sklep z antykami.Miał syna, który zajmuje się handlem starożytnościami w Luksorze.- Odwiedziłeś już tego synalka?- Nie.- Yvon podniósł się z miejsca.Miał już dość towarzystwa Stephanosa.- Pamiętaj, przekaż mi wszystko, czego się dowiesz o posągu.Stać mnie na niego.- Z lekkim uśmiechem skinął na Raoula i wyszedł.- Wierzysz mu? - spytał Raoul, kiedy wyszli.- Nie wiem, co o tym myśleć.To, czy mu wierzę, to jeden problem.Ale czy mogę mu zaufać? Jest największym oportunistą, jakiego kiedykolwiek spotkałem.Chcę, aby Khalifa wiedział, iż musi być wyjątkowo ostrożny, kiedy Stephanos spotka się z Eryką.Jeśli będzie próbował ją skrzywdzić, zginie.Wioska Sakkara, godz.13.48W pokoju znajdowała się tylko jedna mucha, która miotała się między szybami.W tym cichym zazwyczaj pomieszczeniu robiła dużo hałasu, zwłaszcza gdy uderzała skrzydłami o szkło, Eryka rozejrzała się dokoła.Ściany i sufit wybielone były wapnem.Jedyną dekorację stanowił roześmiany plakat z wizerunkiem Anwara Sadata.Drewniane drzwi były zamknięte.Eryka siedziała na krześle z wysokim oparciem.Tuż nad nią zwisała goła żarówka na postrzępionym, czarnym drucie.Przy drzwiach stał mały metalowy stół i krzesło podobne do tego, na którym siedziała.Dziewczyna nie wyglądała elegancko.Przetarte u dołu spodnie były rozdarte na prawym kolanie.Tył beżowej bluzki pokrywała ogromna plama zaschniętej krwi.Eryka wyciągnęła dłoń, sprawdzając czy drży.Nie była w stanie ocenić, czy szok już minął.W pewnej chwili bliska była wymiotów, ale mdłości ustały.Czuła jedynie napływające fale zawrotów głowy, które opanowywała, zaciskając mocno powieki.Bez wątpienia wciąż znajdowała się w stanie szoku, ale powoli wracała jej zdolność racjonalnego myślenia.Wiedziała na przykład, że zabrano ją na posterunek policji w wiosce Sakkara.Potarła dłonie, które na wspomnienie wydarzeń w Serapeum pokryły się potem.Kiedy Gamal upadł na nią, w pierwszej chwili pomyślała, iż wpadła w jakąś pułapkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]