X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzeli�my sobie z Rysiem g"�boko w oczy.On po-zornie spokojny, a ja o ma"o si� nie udusi"am, t"umi�c �miech.- 198 - Rysio si� o�eni".Naturalnie z zupe"nie inn� pani�.Z Marysie�k�, cór-k� nadle�niczego.Maj� dwóch znakomitych synów, którzy te� b�d� le-�nikami.Ryszard i Marysie�ka s� ze sob� szcz��liwi, ale pami�tam, �ekiedy�, krótko po ich �lubie, wesz"am do ich pokoju w nadle�nictwie Mi-rachowo, gdzie Rysio wtedy obj�" urz�d.Zatka"o mnie, bo pokój by" wy-malowany na kolor malinowy! -Rysio  zapyta"am  jak to si� sta"o, �eten kolor zaakceptowa"e�? Widzisz, ile mam w domu do powiedzenia?  za�mia" si� Ryszard.Wybieg"am troch� w przysz"o��, a chcia"am przecie� zatrzyma� si� natych chwilach, kiedy Ja�cia i Kazio królowali w le�niczówce.Janeczka by"a nieprawdopodobn� estetk�.Zupe"ne przeciwie�stwoKazia, który nie lubi" si� goli�, nie dba" o ubranie.O wszystkie takiesprawy Ja�cia musia"a z Kaziem toczy� boje.A ona by"a wielk� dam�.Szalenie lubi"a stroje, kapelusze, "adne b"yskotki.Nie malowa"a si�.Tojej nie by"o potrzebne.Mia"a pi�kn� cer�, ale u�ywa"a dobrego pudru, do-brych perfum.Zawsze by"a szalenie taktowna i umia"a si� pi�knie za-chowa�.Przypomina"a mi troch� moj� mamusi�.Kiedy� przyjecha"ampo przedstawieniu wieczorem do chaty.W le�niczówce  jak zwykle pogo�ciach  sterta naczy� do mycia.Wst�pi"am do Kaziów, poniewa� mójZdzich siedzia" u nich.Ja�cia zapyta"a, czy nie zjad"abym troch� zupki.Ju� nie pami�tam, jaka to by"a zupka, ale pewnie która�, któr� lubi"am. Naturalnie, �e zjem  powiedzia"am.Janeczka odgrza"a j� w rondelkua ja wzi�"am go, siad"am w kuchni przy stole, postawi"am na jakiej� pod-stawce, z"apa"am "y�k� i zacz�"am je��.By"a to resztka zupy, wi�c mo-g"am j�  wyko�czy� z rondelka.Ja�cia zdumiona patrzy"a tylko namnie.Widzia"am, �e si� jej mój sposób jedzenia wyra�nie nie podoba.W ko�cu nie wytrzyma"a i wykrztusi"a swoim cudownym wschodnimakcentem:  Bunieczka! A z talierza nie by"oby wygodniej ? Ot i ca"a Ja-neczka.Nie mog"o by� nic pi�kniejszego od Wigilii w chatynie.Zdzich, Kazio,Ryszard i Olek ubierali choink�.Chocia� w"a�ciwie nie wiem, jak tookre�li�.Czy bardziej j� ubierali, czy zakrapiali.Wreszcie sko�czyli.Myobie z Ja�ci� siedzia"y�my w kuchni i gotowa"y�my.A du�o tego by"o.A potem i sianko pod obrusem i op"atek dla zwierzaków.Wydawa"o misi�, �e z ca"ego lasu tysi�ce �lepiów le�nych zwierz�t patrzy na nas i chcepodej��, aby ten kawal�tek op"atka równie� otrzyma�.W le�niczówce by-"y dwa psy.Lord, stary ju�, ale pi�kny seter angielski, jak�e cz�sto cha-dza" z nami na spacery.By" do nas bardzo przywi�zany.Noc� przycho-dzi" i spa" u nas na ganeczku, a poniewa� mia" du�e dolegliwo�ci reuma-tyczne, k"ad" si� ci��ko, uderzaj�c cielskiem w �ciank� chatynki i czasem- 199 - nas budzi".Poczciwe psisko z dobrego serca nocowa"o na chodniczkui pilnowa"o, aby si� nam nic nie sta"o.Drugi psiak, którego zapami�ta"am z okresu Ja�ci i Kazia, to Mikrus.Malutki kundelek, czarny i tak w nas zakochany, �e co rana bieg" z gór-ki od strony le�niczówki, �eby nam powiedzie� dzie� dobry.Rozp�dza"si� na górze tak, �e hamowa" zawsze nosem na �cianie chatyny.Skutekby" taki, �e cz�sto chodzi" z rozbitym noskiem.Nie wiem, jak Mikruswyczuwa", �e jedziemy samochodem, ale wybiega" trzysta metrów doszosy, wskakiwa" do samochodu, na r�ce, i dopiero kiedy ze szcz��cia ob-siusia" mnie i Zdzicha, uspokojony wje�d�a" z nami na podwórze le�ni-czówki.Osobnym wspomnieniem s� �winiobicia.Co si� wtedy dzia"o! Przy-chodzi" rze�nik i wed"ug receptury Ja�ci robi" kie"basy, pasztetow�, sal-ceson czarny i bia"y, no i naturalnie kaszank� z czarnej kaszy.Mi�so na boczki, szynki, balerony i pol�dwice wk"ada"o si� do mary-naty.A marynata wtedy by"a wystarczaj�co s"ona, kiedy surowe jajko doniejw"o�one wyp"ywa"o na wierzch.Wtedy w"a�nie, przy okazji �winio-bi�, nauczy"am si� sztuki wekowania.Mi�so w marynacie le�a"o jaki�czas, a potem Zdzich zabiera" si� do wi�zania go sznurkami i do w�dze-nia.Zanim zacz�"o si� w�dzenie, mi�sa musia"y obciec.W tej dziedzinieZdzich si� wyspecjalizowa".Efekt by" taki, �e moja ma"a piwniczka, któ-r� mi Ja�cia odst�pi"a w le�niczówce, po takim �winiobiciu pe"na by"azawekowanych w�dlin, podrobów, mi�s i studzieniny.Je�eli do tego do-dam niezliczone ilo�ci s"oi z kompotami, d�emami, kiszonymi ogórka-mi, marynowanymi grzybami, gruszkami w occie i temu podobnymismako"ykami, mo�na ju� sobie wyobrazi� nasz� skarbnic�.Chocia� nie,jeszcze nie, bo trzeba koniecznie wspomnie� g�siorki z winem, nalewka-mi i ajerkoniakiem wyrobu mojego Zdzicha.Takie to by"y czasy.Wtedytrudno by"o co� kupi�.Dzisiaj �winiobicia ju� nie robimy.Tak "atwoo zakupy.Zdzich nie ma okazji z rze�nikiem zje�� gor�cego, ugotowane-go �wi�skiego ryjka.Pod kielicha naturalnie! Podobno taki ryjek jestwspania"y.Ja nie kosztowa"am.Prze�yli�my moment, kiedy Kazio przeszed" na emerytur�.Przenie�lisi� wtedy ca"� rodzink� do Mirachowa, gdzie Rysio zosta" nadle�niczym.To niedaleko od naszej chaty.Pi�kny wielki dom, prawie dworek.Byli-�my tam sta"ymi go��mi.Czasami Ja�ciowie przyje�d�ali do nas.Kaziotak cz�sto mawia":  Bunieczko, b�dziemy wszyscy cz�sto wspomina� na-sze wspólne chwile w Sianowie Le�nym.I rzeczywi�cie wspominamy, ale ju� nie wszyscy.Odszed" Kazio, ode-sz"a i Janeczka.Ryszard przeniós" si� z rodzin� do Starogardu.Olek na-dal mieszka w Warszawie i rzadko ju� wpada do nas.- 200 - Ja�cia i Kazio z wnukiem Tomkiem.A chata i wszystko wokó" niej pi�knieje.Jest tu tak cudownie, �e myze Zdzichem wci�� nie mo�emy si� nacieszy� tym miejscem.A Kaziowie? Gdzie oni? Nie chodz� nigdy na cmentarze, bo wydaje misi�, �e tam moich bliskich nie znajd�.Wierz�, �e Kaziowie widz� chat�,drzewa, krzewy, które posadzi" Zdzich.Wierz�, �e niewidzialni bywaj�u nas, �e ciesz� si�, patrz�c z jakim pietyzmem dbamy o to, co namz pe"nym zaufaniem powierzyli.�al tylko, �e ani ja Kazia, ani Ja�ciamnie nie pocz�stujemy si� ju� nigdy wzajemnie �adn� zupk�.1993- 201 - KUBAZwyk"o si� mawia�, �e dzieci i ryby g"osu nie maj�.Prawda? Niemcymaj� inne przys"owie.Rymowane.W wolnym t"umaczeniu brzmi onomniej wi�cej tak: Nic nie wiemy o tym, czy ryby si� ca"uj�.Pod wod� te-go nie wida�, a nad wod� tego nie czyni�.Co wiemy wi�c o rybach,a szczególnie o karpiach?Karp zawsze nam ogromnie smakuje.Jemy go przyrz�dzonego na naj-rozmaitsze sposoby.Ja na przyk"ad �wietnie podaj� karpia zapiekanegow �mietanie.Nie o takim karpiu jednak b�dzie ta najprawdziwsza historia.Mój m�� lubi w�dkowa� i ten sport wype"nia mu ka�d� woln� chwil�.Nasi przyjaciele, którzy cz�sto nas odwiedzaj� latem, mog� zje�� �wie��p"otk� albo okonia z patelni.Ale niezale�nie od tego mój m�� ma w je-ziorku swoj� minihodowl� karpia.To duma Zdzis"awa.Mie�ci si� w p"y-waj�cej skrzyni przymocowanej sznurem do male�kiego pomostu.Ca"askrzynia zanurzona jest w wodzie.Nie mam poj�cia, ile karpi �yje w tejminihodowli.To tajemnica mojego m��a, który powiada, �e najwa�niej-szy jest fakt, i� w ka�dej chwili podbierakiem mo�na takiego karpia wy-"owi� i mie� co poda� na obiad.My�licie, �e to prawda? Ale� sk�d! Na-turalnie, �e mój m�� móg"by w ka�dej chwili wy"owi� podbierakiem któ-rego� karpia, ale musia"by chcie� to zrobi� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl