[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.czy też raczej jest jego podwładnym.Miał wrażenie, że od zawsze stanowi prywatną własnośćKullervo, choć przecież niemal tak wyraziście, jakby było to wczoraj, pamiętał dzień, w którym rozpocząłpracę w przedsiębiorstwie Humbaby.Jak o ranie, która o mało co nie była śmiertelna, nie zapomni nigdy ochwili, kiedy to w końcu musiał przyznać, że władza i wpływy Reede'a są rzeczywiście takie wielkie, jakten twierdził.Przekonał się, że Kedalion Niburu jest nikim, że prędzej zginie z głodu na ulicach Razumy,niż się doczeka, by ktoś go wynajął do jakiejkolwiek pracy - bo takie było życzenie Kullervo.Gdy Prajnazostała zajęta za koszty dokowania, a dług na nieprzydatnej na nic karcie kredytowej urósł niebotycznie, wkońcu zapomniał o dumie i zaprzedał siebie - jak również chętnego Ananke - w tą złotą niewolę.Westchnął i wepchnął wspomnienia w ten zakątek umysłu, w którym niekiedy potrafił je trzymaćzamknięte nawet przez kilka dni.Pomimo wszystko musiał przyznać, że są gorsze roboty i paskudniejszemiejsca, w których mógł się znalezć.Na przykład sytuacja handlarza, z którego po drugiej stronie ulicywykopywano duszę.Wszedł głębiej w cień łazika, chroniąc się przed otumaniającym upałem.Nawet wysychający niemalnatychmiast pot nie dawał poczucia chłodu.Skwar był przynajmniej przewidywalny, od dawna nie znalazłsię bliżej domu, a ponadto cieszył się, że po ostatniej podróży poza planetę przyleciał znowu do Razumy.Wyjazdy z Reede'em nie były ani częste, ani - przynajmniej na razie - równie niebezpieczne dlazdrowia, co poprzednie wyprawy na własną rękę.Po rozpoczęciu pracy dla Kullervo tylko dwa razypoleciał poza planetę.I zarabiał teraz o wiele więcej, zgodnie z obietnicami Reede'a.Ale niewiedza co docelów podróży - nigdy nie piśnięto mu nawet słówka o zamiarach Reede'a czy o wynikach rejsów -odbijała się na jego nerwach, podobnie jak tkwienie przez większość czasu na Ondinee i pełnienie funkcjiszanowanego szofera dla humorzastego pracodawcy.Z drugiej strony Kedalion przekonał się, iż zaletą pracy dla Reede'a jest ochrona przed miejscowymikłopotami oraz dostęp do miejsc i przyjemności, których istnienia na tym świecie nawet się nie domyślał.Planeta była wielka i nie wszędzie wyglądała tak samo jak Razuma.Reede zabrał ich do górskiegouzdrowiska, którego widoków nigdy nie zapomni, oraz do miasta na Morzach Południowych, gdzie oceanjest błękitny i ciepły jak kąpiel w wannie.A potem było osiedle na orbicie z najlepszymi symulatorami polowań, jakie widział w życiu.Kedalionprzypomniał sobie, jak pewnego wieczoru przypatrywał się grającemu Reede'owi.Przypominało to balet wnieważkości, wspaniały refleks i błyskotliwy umysł Kullervo sprawiały wrażenie, że wygrywa beznajmniejszego wysiłku.Reede dał im nieograniczony kredyt w kasynie i ich przegrane niemal dorównaływysokością jego zwycięstwom.Potem jednak wpadł w paskudny nastrój, jakby tracił zamiast zyskiwać,albo, w wyniku umiejętności, przegrane niczym nie różniły się dla niego od wygranych.Z drugiej strony, na ogół nie widywali niczego poza cierniowymi lasami i warowniami Tuo Ne'el czyteż ulicami Razumy.Kedalion poszukał w tłumie Ananke, który poszedł na plac, by tam na chwilę zapomnieć o swejsytuacji.Dostrzegł go, jak zwykle tkwił wśród bandy uliczników.Krzyczeli i gwizdali, gdy Anankeżonglował wszystkim, co mu się nawinęło, wyginał ciało z absurdalnym wdziękiem akrobaty i śpiewałbezsensowne piosenki.Nabrał zwyczaju noszenia na jednej nodze sandała, a na drugiej specjalniedopasowanego buta, przypominającego rękawiczkę z miękkiej skóry.Postępowali tak kosmonauci, bymóc posługiwać się nogą w warunkach niskiej grawitacji.U większości znanych Kedalionowi był to tylkoszpan, lecz giętkość ciała Ananke sprawiała, że nie czynił on tak dla przechwałek, nawet przy normalnymciążeniu zdawał się mieć trzy ręce.Kedalion przyglądał się mu z lekką zazdrością i podziwem.Niektórzy zprzystających obok dorosłych rzucali monety, lecz Ananke nie podnosił ich z kurzu, zostawiając je dladzieci.Wszyscy wiedzieli, że pracuje dla pozaziemców, a pieniądze i pogarda wobec nich świadczyły oprestiżu.Kedalion pokręcił głową i lekko się uśmiechnął.Sięgnął do kieszeni i zaczai przerzucać z ręki do rękiwyciągniętą stamtąd łuskowaną kulkę.Ananke nie skłamał, zapowiadając, że okaże się szybki i giętki,zarówno fizycznie, jak i umysłowo.Zwiadomość, że jego zalety są dostrzegane i doceniane, skłaniała godo jeszcze cięższej pracy.Po wyzbyciu się strachu, że Reede pewnego dnia zabije ich dla kaprysu, owiele bardziej niż Kedalion cieszył się ze swego nowego zajęcia.Od skrajnego przerażenia przeszedłbezpośrednio do swego rodzaju czci dla herosa, co prawdopodobnie było jeszcze bardziej niebezpieczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]