[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czułem, że obaj z Holmesem nie będziemy mogli zasnąć tej nocy.Spokój i pewnośćsiebie mego przyjaciela upewniły mnie, że już sobie stworzył jasny pogląd na całą sprawę.Jajednak nie miałem najmniejszego wyobrażenia, o co by mogło chodzić w tej zbrodni i jak jąpopełniono.Holmes wrócił bardzo pózno.Tak pózno, że zdawałem sobie sprawę, iż to nie tylko kon-cert trzymał go poza domem.Zanim się zjawił, podano już obiad. To było wspaniałe  powiedział usadowiwszy się przy stole. Czy pan pamięta, co po-wiedział Darwin o muzyce? Twierdzi, że ludzkość znała ją i potrafiła ocenić na długo przedpowstaniem mowy.Być może, dlatego działa na nas tak silnie.W naszych duszach drzemieniejasne wspomnienie zamglonych wieków, kiedy świat był jeszcze w kolebce. Bardzo szerokie ujęcie. Należy wszystko ujmować tak szeroko, jak szeroka jest sama natura, skoro ma się jątłumaczyć.Co się stało? yle pan wygląda.Zmęczyło pana to zabójstwo przy Brixton Road. Prawdę mówiąc, tak  odpowiedziałem. Moje przygody w Afganistanie powinny byłyuodpornić mnie psychicznie.Spokojnym okiem patrzyłem przecież na kolegów rąbanych wkawałki pod Maiwand. Rozumiem to doskonale.Tajemnica otaczająca tę sprawę podnieca imaginację, a gdzienie ma imaginacji, nie ma grozy.Czy już pan przeglądał wieczorne gazety? Jeszcze nie. Znajdzie pan w nich dość dokładne sprawozdanie ze zbrodni.Milczą jednak o tym, żeprzy wynoszeniu trupa wypadła na ziemię kobieca obrączka.To dobrze. Czemu?Niech pan spojrzy na to ogłoszenie  odparł Holmes. Dziś rano wysłałem ten tekst do pa-ru pism.Podał mi gazetę przez stół.Spojrzałem na wskazane mi ogłoszenie.Było pierwsze w ru-bryce  znaleziono.26 Dziś rano  na Brixton Road, między szynkiem  Biały Jeleń i Holand Groveznaleziono złotą obrączkę.Zgłosić się po odbiór do dr.Watsona, 221b Baker Street,dziś wieczór między ósmą i dziesiątą. Proszę mi wybaczyć, że podałem pana nazwisko  mówił Holmes. Gdybym użył wła-snego, któryś z tych bałwanów poznałby się na rzeczy i chciałby się wtrącić. Nic nie szkodzi  odpowiedziałem. Ale jeśli się nawet ktoś zgłosi, nie mam obrączki. Ma ją pan  rzekł wręczając mi obrączkę. Ta jest zupełnie podobna, niemal identyczna. I jak pan przypuszcza, kto po nią przyjdzie? Jak to kto? Człowiek w brązowym palcie.nasz rumiany przyjaciel w bucikach o szero-kich noskach.Jeśli nie przyjdzie sam, przyśle wspólnika. Nie będzie się bał? Ani trochę.Jeśli mój pogląd na sprawę jest słuszny, a sądzę, że tak, ten człowiek będziewolał zaryzykować głową, niż stracić obrączkę.Według mnie zgubił ją, gdy się pochylił nadciałem Drebbera, i nie zauważył tego w porę.Po wyjściu z domu połapał się, że jej nie ma izawrócił.Ale już natknął się na policję, którą ściągnął przez własną głupotę, zapomniawszyzgasić świecę.Musiał więc udać pijanego, by odwrócić od siebie podejrzenie policjanta, któremógł obudzić swym widokiem.Niech się pan teraz postawi na jego miejscu.Gdy ponowniewszystko przemyślał, musiało mu przyjść do głowy, że mógł zgubić obrączkę na ulicy, już powyjściu z domu.Cóż więc zrobi? Niecierpliwie będzie wyczekiwać na wieczorne gazety,spodziewając się, że może ktoś ogłosi o jej znalezieniu.Ucieszy się na widok spełnionej na-dziei.Nie będzie się posiadał z radości.Czemu miałby podejrzewać pułapkę? Nie zrozumie,jaki związek może mieć znalezienie obrączki z morderstwem.I przyjdzie.Musi przyjść.Zo-baczy go pan za godzinę. A wtedy?  zapytałem. Resztę niech pan mnie pozostawi.Czy ma pan jakąś broń? Mam mój stary służbowy rewolwer i parę naboi. Dobrze by było, gdyby pan go oczyścił i nabił.To desperat i choć postaram się go zasko-czyć, dobrze będzie przygotować się na wszystko.Poszedłem do sypialni i uczyniłem, jak mi radził.Gdy wróciłem z rewolwerem w ręku, za-stałem stół już sprzątnięty, a Holmesa pochłoniętego swym ulubionym zajęciem: wodzeniemsmyczkiem po strunach. Zagadka się komplikuje  powitał mnie. Właśnie nadeszła odpowiedz na depeszę doAmeryki.Potwierdza się mój pogląd. To znaczy?  zapytałem gorączkowo. Moje skrzypce byłyby lepsze, gdyby im dać nowe struny  zauważył. Niech pan wsa-dzi rewolwer do kieszeni.Gdy ten gość wejdzie, musi pan z nim mówić jakby nigdy nic.Resztę proszę mnie zostawić.Niech go pan nie spłoszy przyglądając mu się zbyt badawczo. Już ósma  powiedziałem patrząc na zegarek. Tak.Pewnie tu będzie za parę minut.Niech pan trochę uchyli drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl