[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Był w Drugiej Armii, miał powierzony dozór nad zakładaniem linii telefonicznych wokół Valjeva.Zapuścił się z technikami na teren nieprzyjaciela, czego nie musiał robić, i wpadli w zasadzkę; kiedy zwiad patrolowy dotarł na miejsce, Gersten już nie żył.Po twarzy Dorfrichtera przemknął cień złośliwego uśmiechu.- Służba ponad wszystko! Tak typowe dla Gerstena.O ile sobie dobrze przypominam, dyskutowaliśmy już kiedyś o tym kompleksie bohatarskości.Pytał mnie pan, czemu wybrałem tych dziesięciu, a nie Ahrensa czy Einthofena.Jestem pewien, że Ahrens nigdy nie dałby się zabić bez potrzeby.- Zamilkł, by nabrać oddechu.- Mogę zapewnić pana z całą stanowczością, że Gersten nie będzie jedynym poległym z owej dziesiątki.Kunze pokiwał głową.- Ma pan całkowitą rację.Chwilę przedtem było mu gorąco, ale teraz poczuł dreszcze.- Muszę panu wyznać, że książę Hohenstein i Landsberg-Lövy też polegli - dodał smutnym głosem.- Wojna ubiegła pana.Zgładził pan tylko jednego z dziesięciu, a wojna zabrała aż trzech.Jest pan teraz czternasty na liście.Gdyby me popełnił pan morderstwa, byłby pan teraz podlegał wcieleniu do Korpusu Generalnego.Dorfrichter już był gotów dać mu na to odpowiedź, ale wyczuł intuicyjnie, że stąpa po niebezpiecznym gruncie, i spiesznie zmienił temat.- Ufam, że udzieli pan zgody na moją pokorną prośbę o wysłanie mnie na front.Nie muszę przekonywać pana, że będę spełniać obowiązki, jak tylko potrafię najlepiej.Jak panu wiadomo, ja.Major ciągle jeszcze nie był skory do rozmowy na temat darowania winy.- Czy pan odczuwa kiedykolwiek jakieś wyrzuty sumienia? - spytał.- Wyrzuty sumienia? - odezwał się Dorfrichter niezmiernie wysokim głosem.- Chodzi panu o tamte reklamowe prospekty?- A o cóż by innego?- Naturalnie, że tego żałowałem - odpowiedział Dorfrichter gładko, niemal skwapliwie.- I to ogromnie.Nigdy bym już więcej tak nie postąpił, jeśli chce pan wiedzieć, uległem chyba jakiejś aberracji.Naprawdę powinienem był prosić o uznanie mnie niewinnym z powodu niepoczytalności.Oczywiście zawsze wynajduje się okoliczności łagodzące dla własnych postępków, ja też znalazłem ich parę.Chociaż przyznaję, że istotnie przyczyniłem się do śmierci Richarda Madera.- Może pan już śmiało przyznać się do tego.Nic już panu teraz nie grozi.Nie można dwa razy być skazanym za to samo przestępstwo.- Mader zmarł siedemnastego października 1909 roku.Gdyby nie rozstał się z życiem wtedy, prawdopodobnie nie żyłby już w tej chwili.Poległby w akcji jak Gersten i książę.Więc czego właściwie go pozbawiłem?- Pięciu lat życia! Pięciu wiosen, zim, lat i jesieni.A jesień bywa piękna, zwłaszcza tu w Austrii.No dobrze, Dorfrichter - rzekł Kunze wstając.- To byłoby wszystko na ten temat.Szkoda, że nie mogę powiedzieć panu, że jestem rad z tego spotkania, bo w tych okolicznościach nie byłaby to prawda.Dorfrichter podniósł się także i po raz pierwszy wyglądał na strapionego.- Czy to znaczy, że kara nie zostanie mi darowana, panie majorze?- Ja tego nie powiedziałem.Będę musiał się jeszcze nad tym zastanowić.- Co tu jest jeszcze do zastanawiania? - spytał butnie Dorfrichter.- Arcyksiążę zawarł ze mną układ.Mam jego przyrzeczenie.Gdyby nie to, nie mógłby pan mnie skazać na te cztery lata więzienia.Żebym nie miał tej obietnicy, to bym się chyba powiesił.- Arcyksiążę nie żyje - odrzekł Kunze.- Lecz żyje nadal pułkownik Bardolff.On wie o tym.Proszę go zapytać.- Nie muszę.Wiedziałem o tej umowie, zanim ją jeszcze panu zaproponowano.- Więc, na czym polega problem?- Nie ma żadnego problemu, Dorfrichter.- Jaka zatem jest pana decyzja?Kunze obrzucił go długim karcącym spojrzeniem.- Po co pytać, skoro jest panu dobrze wiadome? Wojsko jest wojskiem.Pańska petycja zostanie rozważona i o decyzji powiadomię pana we właściwym czasie, za pośrednictwem Kancelarii Wojskowej Jego Cesarskiej Mości.Niestety, tyle tylko mogę panu teraz odpowiedzieć.Zadzwonił na profosa.Dorfrichter stał przygarbiony i śmiertelnie blady
[ Pobierz całość w formacie PDF ]