[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panika walczyła o lepsze z prawie bolesną świa­domością tego, jak pięknie w tej chwili wyglądała.Stała przed nim w przyćmionym świetle lampy, rozrzucone w nieładzie włosy częściowo zakrywały ożywioną wzburzeniem twarz.Cienki materiał ciasno opinał ciało pod skrzyżowanymi ramio­nami.Pug był tak zmieszany, że sprawiał wrażenie, jakby go to wszystko nic nie obchodziło, co tylko dolało oliwy do ognia.– Jesteś pierwszym mężczyzną, którego – nie licząc oj­ca i braci – pocałowałam, a wszystko, co możesz powiedzieć to, że było „miło”.Pug nie mógł się pozbierać.Targany gwałtownymi uczu­ciami wypalił bez zastanowienia:– Bardzo miło.Podparła się pod boki.Materiał koszuli ułożył się inaczej, jeszcze bardziej niepokojąco.Stała nad nim z wyrazem abso­lutnego niedowierzania na twarzy.– Przyszłam tutaj do ciebie – powiedziała dziwnie spo­kojnym głosem – i rzuciłam się w twoje ramiona ryzykując, że na całe życie zostanę odesłana do klasztoru!Pug zauważył, że jakoś nie wspomniała o jego własnym losie.– Wszyscy chłopcy z Zachodu, że nie wspomnę o nie­małej liczbie znacznie starszych mężczyzn szlachetnego rodu, wyłażą ze skóry, żebym tylko na nich spojrzała.A ty traktujesz mnie jak jakąś głupią wywlokę z kuchni, jak przelotną rozry­wkę młodego paniczyka!Pug odzyskał wreszcie zdolność jasnego myślenia.Nie przyszło to samo z siebie, lecz wzięło się stąd, że spostrzegł wreszcie, iż Carline wyraźnie przesadziła w swojej reakcji.Pojął, że jest oto świadkiem małego przedstawienia tea­tralnego, pomieszania rzeczywistej irytacji z wyreżyserowaną grą.– Carline, poczekaj chwilę.Daj mi dojść do słowa.– Chwilę! Dałam ci całe tygodnie.Myślałam, że jest mię­dzy nami coś.że się rozumiemy.Pug próbował przybrać współczujący wyraz twarzy, pod­czas gdy jego umysł pracował jak szalony.– Carline, usiądź.Proszę.Pozwól, że ci wytłumaczę.Zawahała się przez moment, a potem usiadła przy nim.Niezdarnie ujął jej dłonie.Owładnęło nim natychmiast poczu­cie jej bliskości, ciepła, zapachu włosów i skóry.Pożądanie, które odczuwał na skałach, powróciło z całą gwałtownością.Zmobilizował wszystkie siły, aby skupić się na tym, co chciał jej powiedzieć.Zmusił się do oddalenia gorączkowych myśli.– Carline, naprawdę mi na tobie zależy.Bardzo, wierz mi.Czasem myślę nawet, że kocham cię tak samo mocno, jak Roland.Ale najczęściej, kiedy jesteś koło mnie, nie wiem, co myśleć.To największy problem, Carline.Tyle jest we mnie sprzecznych uczuć.Nie wiem, co naprawdę do ciebie czuję, po prostu nie wiem.Spojrzała na niego chłodnym wzrokiem.Nie takiej przecież oczekiwała odpowiedzi.– Nie rozumiem, o czym mówisz, Pug – powiedziała ostrym tonem.– Jeszcze nigdy nie spotkałam chłopaka, któ­ry by chciał wszystko przeanalizować i zrozumieć.Pug zmusił się do uśmiechu.– Magowie między innymi po to się uczą, aby wyjaśniać wiele rzeczy, Carline.Dokładne przeanalizowanie i zrozumie­nie jest dla nas bardzo ważne.Zauważył w jej spojrzeniu, że słucha go i rozumie, co do niej mówi.– Jak wiesz – ciągnął dalej – występuję teraz jakby w podwójnej roli.I jedno, i drugie to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie.Mam tyle problemów z nauką i pracą, że pomimo wysiłków Kulgana nie jest wykluczone, że nigdy nie zostanę magiem.Nie staram się ciebie unikać, Carline, naprawdę, ale te kłopoty zmuszają mnie, abym poświęcał na­uce jak najwięcej czasu.Widząc, że wyjaśnienia nie wywołują u niej prawdziwego współczucia i zrozumienia, spróbował inaczej.– Nie zostaje mi zbyt wiele czasu, aby zajmować się dru­gim wcieleniem.Być może skończy się to tak, że zostanę po prostu jeszcze jednym szlachcicem na dworze twego ojca.Będę się zajmował moimi dobrami, chociaż nie są wielkie, dbał o poddanych, służył Księciu w wojennej potrzebie i tak dalej.Nie mogę jednak nawet zacząć myśleć o tej ewentualności, dopóki nie rozwiążę jakoś pierwszego dylematu, mojej nauki i magii.Muszę próbować, ciągle próbować, aż, być może, prze­konam się ponad wszelką wątpliwość, że dokonałem fałszy­wego wyboru.albo Kulgan mnie odprawi – dodał cicho.Przerwał i spojrzał na nią poważnym wzrokiem.Niebieskie oczy wpatrywały się w jego twarz z uwagą.– W Królestwie nie liczą się za bardzo z magami.Pomyśl, gdybym został mistrzem magii, czy.czy możesz sobie wy­obrazić siebie jako żonę maga, bez względu na jego stano­wisko?Przestraszyła się lekko.Pochyliła się szybko i pocałowała go znowu, rujnując i tak nadwerężone opanowanie i spokój.– Biedny Pug.Odsunęła się troszkę.Jej miękki głos brzmiał słodko w uszach.– Nie musisz, Pug.To znaczy, nie musisz być przecież magiem.Masz teraz ziemię i tytuł.Wiem też, że Ojciec postara się o więcej, kiedy nadejdzie odpowiedni czas.– Tu nie chodzi o to, czego chcę.Nie rozumiesz? Tu chodzi o to, kim jestem.Być może część problemów wzięła się stąd, że nie wkładałem w pracę całego serca.Jak wiesz, Kulgan wziął mnie do siebie na terminatora zarówno z pra­wdziwej potrzeby, jak i z litości.I bez względu na to, co on i Tully mówią, naprawdę nie byłem nigdy przekonany, że je­stem jakoś specjalnie utalentowany w tym kierunku.Być może powinienem poświęcić się, oddać całkowicie nauce magii.Wziął głęboki oddech.– A jak mam tego dokonać, zajmując się moimi posiad­łościami i urzędami? Lub zdobywając nowe? Przerwał na moment.– Lub ciebie?Carline przygryzła lekko dolną wargę.Pug ostatkiem sił zwalczył pokusę, aby chwycić ją w ramiona i powiedzieć, że wszystko się jakoś ułoży [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl