[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inkwizytor gramolił się niezdarnie na nogi.Trząsł i kręcił głową, starając się odzyskać jasność widzenia.Ruszył chwiejnym krokiem w kierunku więźniów.Odgadł jakoś czy wyczuł, że sprawcą jego bólu musi być Pug.Porwał ze stołu cienki nóż i zrobił krok ku Pugowi.W tym momencie Meecham chwycił za łańcuchy i dźwignął się w górę.Wyprężył ciało i wyrzucił nogi do przodu, owijając je wokół szyi ich prześladowcy.Inkwizytor, złapany w nożycowy chwyt, wił się i szarpał, lecz Meecham zaciskał nogi z potworną siłą.Kat zaczął dźgać je nożem na oślep, lecz Meecham ani na sekundę nie poluźnił uchwytu.Ostrze wznosiło się i opadało raz za razem i po chwili nogi Meechama przypominały krwawą miazgę.Na szczęście Inkwizytor nie mógł ranić głęboko, ponieważ zalany krwią nóż wyślizgiwał mu się co chwila z ręki.Z gardła Meechama wyrwał się przeciągły i radosny okrzyk zwycięstwa.Stęknął cicho i szarpnął nogami w bok, skręcając z trzaskiem kark Inkwizytora.Jego ciało osunęło się powoli na ziemię.Meechama opuściły resztki sił.Zawisł bezwładnie na łańcuchach.Po chwili uniósł jednak głowę i skinął w kierunku Puga.Pug zerwał zaklęcie bólu i Wódz odskoczył od niego jak piłka, padając na ziemię.Pug rozkazał Ergoranowi, aby ten przybliżył się do niego.Umysł Wielkiego był jak miękka, plastyczna masa pod magicznym działaniem młodego maga.W niezrozumiały dla siebie sposób jednocześnie kontrolował postępowanie maga, nie tracąc z pola widzenia swoich własnych poczynań.Ergoran zaczął uwalniać Puga z łańcuchów.Wódz dźwigał się ciężko z podłogi.Jedna ręka była już wolna.Wstał i ruszył chwiejnie do drzwi prowadzących na zewnątrz.Pug powziął decyzję.Jeśli tylko zdoła pozbyć się więzów, z łatwością poradzi sobie z każdą liczbą gwardzistów, których Wódz miał za chwilę zawołać.Nie mógł jednak kontrolować jednocześnie dwóch osób.Wątpił też, czy uda mu się dostatecznie długo utrzymać kontrolę nad magiem, by pokonać Wodza i uwolnić siebie.A może.? I wtedy zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa.Ta nowa magia była trudna, bardzo trudna, zaczynał tracić rozeznanie w sytuacji.Dlaczego pozwala Wodzowi odzyskać wolność? Ból tortur i skrajne wyczerpanie zaczynały zbierać swoje straszne żniwo.Poczuł, że z każdą chwilą słabnie coraz bardziej.Wódz szarpnął drzwi i ryknął na gwardzistów.Gdy pierwszy z nich pojawił się w progu, wyrwał mu włócznię, okręcił się na pięcie, wziął spory zamach i cisnął prosto w plecy Ergorana.Impet uderzenia zwalił maga na kolana, zanim ten zdążył uwolnić drugą rękę Puga.Uderzeniu włóczni towarzyszył ponadto straszliwy szok psychiczny, którego doznał Pug.Wydał z siebie krzyk, który połączył się z wyciem konającego Ergorana.Umysł Puga spowił kłąb mgły.Po chwili coś pękło wewnątrz i jego myśli zmieniły się w bezkresny ocean błyszczących odłamków, gdy rozprysły się lustra pamięci; urywki lekcji z przeszłości, obrazy rodziny, zapachy, smak potraw i dźwięki przetoczyły się dudniącym echem przez świadomość.W umyśle zawirowały, roztańczyły się świetliste plamy i smugi: pierwsze płatki światła gwiazd z refleksami nowych obrazów wewnątrz.Kręciły się, zataczały koła i tańcząc nieustannie, zaczynały tworzyć pewien wzór, krąg, potem tunel, by wreszcie przekształcić się w drogę.Rzucił się przed siebie jak oszalały, na oślep, by po chwili stwierdzić, że znalazł się na zupełnie nowej płaszczyźnie świadomości.Kroczył nowymi ścieżkami, pojmował nowe zjawiska, rozumiał.Drogą, którą poprzednio otwierał przed nim jedynie ból i przerażenie, mógł teraz kroczyć zgodnie ze swoją wolą.Nareszcie ujął pewnie w dłonie ster mocy, które stanowiły jego dziedzictwo.Powróciła jasność widzenia.Dostrzegł żołnierzy kłębiących się na schodach.Zwrócił uwagę na ostatnie pęta.Przypomniał sobie niespodziewanie starą lekcję Kulgana.Muśnięciem umysłu sprawił, że utwardzona jak stal skórzana obręcz zmiękła, stała się delikatna i plastyczna.Bez trudu wyswobodził drugą rękę.Skoncentrował się i powstrzymujące magię kajdany pękły na pół i spadły z brzękiem na podłogę.Skierował wzrok na schody i po raz pierwszy dotarło do niego w pełni to, co tam ujrzał.Wódz Wojny i jego gwardziści uciekali z lochu, a na górze trwała walka.Obok jednego z zabitych gwardzistów w białym stroju Wodza leżał martwy żołnierz w błękitnym pancerzu klanu Kanazawai.Pug błyskawicznie uwolnił Meechama i delikatnie położył go na podłodze.Rany na nogach i piersi obficie broczyły krwią.Pug w myśli wezwał Dominika, by powrócił, i ten otworzył raptownie oczy.Jego łańcuchy opadły z cichym szelestem.– Zajmij się Meechamem! – Nie prosząc o wyjaśnienia, mnich natychmiast pochylił się nad rannym.Pug pognał po schodach, kierując się w stronę celi, w której zostawili Hochopepę.Wpadł do środka jak burza.Gruby mag podskoczył przestraszony.– Co się dzieje? Słyszę jakieś hałasy na zewnątrz.Pug nachylił się i zmienił kajdany przyjaciela w miękką skórę.– Nie wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]