[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ważę się jedynie na postawienie pewnego historycznego problemu; to, jak ułożycie się zBoginią, jest waszą sprawą.Przecież nawet nie wiem, czy serio traktujecie wasze poetyckiepowołanie.R.G.Deyd, Majorka, Hiszpania.29ROZDZIAA PIERWSZYPoeci i GędzbiarzeJuż od piętnastego roku życia poezja była moją naczelną pasją; z pełną świadomością nieangażowałem się w żadne przedsięwzięcie ani nie nawiązywałem żadnego kontaktu, jeśliuznałem, że nie godzą się one z zasadami poezji.Niekiedy zyskiwało mi to opinię ekscentryka.Proza była moim chlebem powszednim, ale używałem jej jako narzędzia do wyostrzania zmysłucałkiem innego rodzaju - mianowicie poetyckiego; tematy, jakie wybieram, zawsze w moim umyślewiążą się z podstawowymi problemami poetyckimi.Teraz, mając już sześćdziesiąt pięć lat, nadal zrozbawieniem obserwuję paradoks upartego trwania poezji w obecnej fazie cywilizacyjnej.Choćuznano ją za profesję uczoną, jest ona jedyną nie dysponującą akademiami, na których by jej na-uczano, ani zgrubnym bodaj metrem, którym dałoby się mierzyć techniczną biegłość w tejdziedzinie. Nie można wyrobić się na poetę, trzeba się nim urodzić. Należałoby z tegownioskować, że istota poezji jest zbyt tajemnicza, by można ją badać; w rzeczy samej tajemnica towiększa niż nawet sekret władzy królewskiej, gdyż królem można się urodzić, ale można też zostaćnim z wyboru, przytaczane zaś słowa zmarłego króla brzmią blado zarówno w kościele, jak wknajpie.Paradoks ten można wyjaśniać wielkim oficjalnym prestiżem, nadal poniekąd otaczającym imiępoety (tak samo, jak imię króla), oraz poczuciem, że poezja, skoro drwi sobie z naukowej analizy,musi być zakorzeniona w jakiejś magii, która z drugiej strony jest czymś zdyskredytowanym.Istotnie, europejska wiedza poetycka w ostatecznym rachunku opiera się na pryncypiachmagicznych, których podstawy przez całe stulecia stanowiły ścisłą religijną tajemnicę, w końcujednak uległy zniekształceniom, deprecjacji i zapomnieniu.Obecnie tylko w rzadkich wypadkach,drogą duchowej regresji, poeci przydają swym utworom mocy magicznej w starym sensie.Pozatym współczesna praktyka pisania wierszy przypomina fantazyjne i z góry skazane naniepowodzenie eksperymenty średniowiecznych alchemików transmutujących podłe metale w złoto- z tą wszakże różnicą, że alchemik przynajmniej rozpoznawał czyste złoto, gdy już je zobaczył i jąłobrabiać.Prawda jest taka, że tylko złoto można przekształcić w złoto, tylko poezję da sięprzekształcić w wiersze.Niniejsza książka mówi o ponownym odkryciu zagubionych podstaw i oaktywnych zasadach magii poetyckiej, jakie nimi rządzą.Swój wywód oprę na szczegółowej analizie dwu trzynastowiecznych, niezwykłych utworówwalijskiej poezji minstrelskiej, w których przemyślnie ukryto klucz do tego prastarego sekretu.Tytułem historycznego wprowadzenia trzeba najpierw wyraznie rozróżnić między bardaminadwornymi i wędrownymi minstrelami w dawnej Walii.Walijscy bardowie, albo mistrzowiepoetyccy, mieli - podobnie jak irlandzcy - tradycję zawodową ucieleśnioną w korpusie utworów,które dokładnie wkuwano na pamięć, porównywano, następnie przekazywano adeptomprzychodzącym studiować pod ich kierunkiem.Z perspektywy czasu współcześni poeci angielscy,30których język rozpoczynał swą karierę jako pogardzana póznośredniowieczna gwara, gdy poezjawalijska była już instytucją wielce sędziwą, mogą im pozazdrościć: młody poeta nie był wówczasskazany na niepewny trud gromadzenia własnej poetyckiej wiedzy drogą przypadkowych lektur,zasięgania opinii przyjaciół, równie jak on pełnych wątpliwości, oraz pisarskich eksperymentów.Wszelako w czasach pózniejszych tylko w Irlandii od poetyckiego mistrza oczekiwano pisaniastylem oryginalnym; ba, nawet zezwalano mu na to.Z chwilą nawrócenia poetów walijskich naortodoksyjne chrześcijaństwo i poddania ich dyscyplinie kościelnej - który to proces, jak pokazująówczesne Prawa Walijskie, zakończył się przed wiekiem X - ich tradycja zaczęła stopniowokostnieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]