[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Strasznie byś mi się podobała.- Chciałbyś, żebym straciła pracę? - Jej głos w ciemnościach był teraz uśmiechem.- Ile razy ty byłeś w domu publicznym w Honolulu, że nie wiesz, że dziewczyny nigdy nie są opalone?- Pewnie nie zwróciłem na to uwagi.- „Gdzie w tym mieście, gdzie na tej Wyspie, w jakich niewiadomych, bezimiennych domach mieszkają one, cała ich armia, te kobiety, które dla nas są jedynymi kobietami na Skale?"- Gdyby któreś były opalone, musiałbyś to zauważyć - roześmiała się.- Kobiety z opalonymi rękami, nogami i brzuchami, a resztą białą, wysterczają z tłumu jeszcze bardziej niż bolące palce.We wszystkich domach istnieje zakaz opalania się, nawet twarzy.- Przerwała na chwilę.- Widocznie żołnierze i marynarze lubią, żeby ich kurwy były czyste i dziewiczo białe.- Pięć zero! - powiedział.- Wygrywasz tę rundę.Ale mnie by się to jednak podobało.U ciebie.„Jedyne kobiety, jakie w ogóle są dla nas - myślał.- A tu jest jedyne miejsce, gdzie można je znaleźć.Jeżeli je widujesz w barach, na plaży czy w sklepach, nie poznajesz ich nigdy, a jeśli one poznają ciebie, umieją to wspaniale ukryć.Może już ją przedtem spotkałem w Waikiki i nie wiedziałem o tym.Kiedy wyjdą z pracy - myślał - ze swego miejsca urzędowania i wtopią się w miasto, wówczas po prostu znikają.Wtopią się, to dobre słowo - myślał sennie.- Wtopią się.Wtopią.Chyba muszę się napić."Szklanka, jeszcze nie tknięta, była nadal tam, gdzie ją zostawił Angelo, więc zmusił się do wstania po ciemku i zaczął jej szukać, aż wreszcie znalazł.„Magiczny środek nasenny zacnego doktora Maggia" - pomyślał, wypił połowę, wrócił ze szklanką do łóżka i postawił ją na podłodze, tam gdzie mógł jej dosięgnąć.Nie wystarczyła mu na długo, ale go nie rozgrzała ani nie wypełniła pustki, w którą ją wlewał.- Chciałbym popatrzeć na całkiem białe ciało przy ciemnobrązowej opaleniźnie - powiedział do Lorene.- Wtedy pomyślałbym sobie o tym, że na plaży to, co białe jest zasłonięte i ukryte, żeby nikt nie mógł tego zobaczyć, i że ja patrzę na coś, czego nie widział nikt inny.- Ty jesteś jednak zabawny, mój mały Prew.- Już to mówiłaś.- A teraz powtarzam.Jesteś zabawny, bardzo zabawny, i nie mogę cię zrozumieć.- Myślę, że jestem łatwy do zrozumienia, jeżeli ma się klucz.- Nie dla mnie.Widocznie nie mam klucza.- Nie - odpowiedział sennie.- Nie masz.I to najwyraźniej robi na tobie wielkie wrażenie.- Tak.Ciekawią mnie rzeczy, których nie mogę zrozumieć.Lubię mieć wszystko jasne.Raz, dwa, trzy.Tak samo jak wszystko sobie obmyśliłam, zanim tu przyjechałam.- Aha - powiedział i zauważył, że jej głos zaczyna dochodzić raz donośniej, raz ciszej zza zasłony senności.„Może już śpię? - pomyślał.- Może mi się śni?" - Już to dziś powiedziałaś - rzekł - i to mnie uderzyło.Ale jeszcześ mi nie wytłumaczyła.Powiedz, jakim sposobem dostałaś się do tej branży?- Jestem ochotniczką - odparła i zauważył, że w jej głosie nie ma ani śladu senności.- Może ty myślisz - ciągnęła - że wszystkie kurwy są dziewicami, które porwał i zgwałcił jakiś gangster, a potem je zaczął wynajmować.Może myślisz - mówił głos - że wszystkie kurwy są w to wciągnięte siłą.No więc nie.Cała masa zaciąga się dobrowolnie.Nie­które po prostu dlatego, że im się podoba takie życie i że im wcale nie przeszkadza to, co muszą robić, żeby coś z tego mieć.Inne dlatego, że są rozgoryczone na jakiegoś mężczyznę, który im odebrał wianuszek i może jeszcze zrobił dzieciaka, a potem rzucił, i teraz się odgrywają w jakiś zabawny sposób, albo po prostu jest im już wszystko jedno.O - mówił głos - wiele jest między nami takich, co zaciągnęły się dobrowolnie.- I wiele takich, co zaciągają się nadterminowe - powiedział Prew.- Wiele takich, co kończą w trzydziestoletniej służbie.- Niekoniecznie.Są takie, ale nie tyle, co myślisz.Cała masa, jak choćby ja, planuje to sobie z góry.Zaciąga się na jeden okres, obłowi się, a potem z tym kończy.Bardzo wiele tak robi.- I ty właśnie masz taki zamiar?- Chyba nie myślisz, że chcę to robić całe życie? Dla przyjemności? Za rok wrócę do domu z harmonią pieniędzy.I wtedy będę urządzona do końca życia.- Ale co z rodziną? - zapytał sennie tego głosu, jeszcze niepewien, czy mu się nie śni i czy to naprawdę słyszał.- Co powiedzą twoi bliscy?- Nic nie powiedzą.Bo nic nie będą wiedzieli.W moim rodzinnym miasteczku, tam gdzie mieszka moja matka (żyjąc z tego, co jej posyłam), myślą, że jestem sekretarką bardzo, bardzo grubej ryby w hawajskim handlu cukrem.Jestem małomiasteczkową kelnerką, która chodziła na kursy wieczorowe, kształciła się i została sekretarką osobistą, i odkłada pieniądze, żeby wrócić do domu i zaopiekować się biedną chorą matką.- Ale co będzie, jak cię nakryją? - zapytał swojego przywidzenia.- Jakże mnie mogą nakryć? W tym małym miasteczku w Oregonie, z którego pochodzę, nikt oprócz bardzo bogatych nie zapuszcza się dalej niż do Seattle.Kiedy wrócę do domu w tych wszystkich moich spokojnych, konserwatywnych sukienkach osobistej sekretarki i przestanę pracować żyjąc ze skromnego uciułanego kapitaliku, któż będzie wątpił, że jestem i byłam tym, za co się podawałam?- Pewnie nikt.Ale dlaczego? Jak ty w ogóle wpadłaś na ten pomysł?- Miałam chłopca - powiedziało przywidzenie.- Byłam kelnerką w miejscowym drugstorze.On pochodził z jednej z najbogatszych rodzin w mieście.Stara historia, bez żadnych nowych zwrotów.Nie zrobił mi dziecka, nic z tych rzeczy.Po prostu ożenił się z dziewczyną, którą jego rodzice uważali za odpowiednią dla jego pozycji.Po dwóch latach spania ze mną.- To fatalne - mruknął.Czyżby ta whisky tak go rozbierała, wchodziła mu w ręce i nogi? - Fatalne.Paskudne.- Ale ładna historyjka, prawda? - uśmiechnął się głos.- Można by zrobić z tego film.- Już zrobili - odrzekł.- Dziesięć tysięcy razy.- Ale nie z takim zakończeniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl