[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więc na początek utkała łono matecznika,Całe było z kwiatów i jeżynowych witek,170 Dziecię cierniste jej kołysałaAż wyrosło na róży doskonały kwiat. Wheldrake twierdzi, że napisał to w swych młodych latach.Jakimś niezrozumiałym sposobem zdołała jednak tym cytatem poruszyć cośw pamięci bladolicego księcia, bowiem Elryk poruszył nagle ustami, a jego oczyspojrzały w jakiś niewidoczny dla pozostałych świat.Z jego ust dobyły się melo-dyjne dzwięki, ale nawet trzy siostry nie rozumiały, co takiego mówił, nie był tobowiem żaden ludzki język.Był w tej mowie odór bagien i wijących się korzeni,woń jeżynowych mateczników, w których, jak głosiła legenda, prymitywni i dzi-cy przodkowie ludu Vadhagh hodowali niegdyś osobliwe stwory, ni to z ciała, nito roślinne.Byli to mieszkańcy puszcz i zapomnianych ogrodów, którzy.Albi-nos zawahał się, a wówczas Róża wspomogła go w pieśni, bowiem i w jej żyłachpłynęła po części krew tych samych przodków.Zpiewali razem, przez wymiary sięgając miejsca, w którym rozmarzona sen-nie istota drgnęła wreszcie i poruszyła milionem jeżynowych kończyn, obróciłaswe różyczkowe oblicza.Nie słyszała tej melodii już od setek tysięcy lat i cho-ciaż od dawna już życie jej pozbawione było sensu i coraz chętniej wypatrywałaśmierci, zaciekawiona nagle zmobilizowała swe jeżynowe ciało i poruszyła kolej-no wszystkimi rękami, nogami i głowami, by w szeleście listowia przybrać postaćprzypominającą nieco sylwetkę człowieka, sporo jednak większą.Potem uczyniła krok przez czas i przestrzeń, pojęcia jej nieznane, bowiem niebyło jeszcze ani czasu, ani przestrzeni w chwili, gdy zdecydowała się ułożyć dosnu, i stanęła na pełnym ohydnych woni, zasłanym trupami pobojowisku.Wyczułajednak w tym chaosie jeszcze jeden zapach, dziwnie znajomy, pochyliła zatemkrzaczastą głowę z kwiatami i liśćmi zamiast oczu, otworzyła wrzoścowe ustai głosem tak niskim, że aż grunt się zatrząsł, spytała, za jaką to przyczyną córkają wezwała?Róża odparła jej w tym samym języku, Elryk zaś wyśpiewał jej swoją opo-wieść.Po chwili patrzącym wydało się, że gałęzie wokół Róży jakby zgęstniałyi że liściasta istota spogląda z dziwną niechęcią w kierunku Gaynora i wrosłychnagle w ziemię resztek armii Chaosu, która dostała już rozkaz do ponownego ata-ku!Siostry połączyły swe dłonie z Charion i Elrykiem, dodając im mocy w stop-niu wystarczającym, by przekazać prymitywnej duszy Plątawicy sedno sprawy.Polecili jej sięgnąć gałęziami ku Gaynorowi, który ledwo opanował konia i prze-mknął pod istotą, chlastając po drodze jej roślinne ręce.Ale Plątawica nie była aniczłowiekiem, ani w pełni rośliną ł nie poddawała się mocy pijawki ni żadnej broniużywanej przez istoty śmiertelne, bowiem szramy na korze, nie dość że drobne,to jeszcze goiły się błyskawicznie.Działając ze spokojnym rozmysłem, zupełnie jak ktoś, komu przyszło usuwać171 skutki wizyty nazbyt rozhulanych gości, Plątawica wyciągnęła palce ku szeregomChaosu.Nie zwracając najmniejszej uwagi na siekące miecze czy kolące piki jaki na pazury i kły wszelkich bestii i ścisnęła całe zgromadzenie w ramionach.Jedna tylko postać jej umknęła, pędem oddalających się od krwawego lasui poganiając konia po zadzie pijawkowym mieczem.Istota sięgnęła go, ale nie miała już dość siły, by zatrzymać Gaynora, i zdołaławyrwać mu jedynie miecz z osłabłej dłoni i zanieść do triumfalnie w głąb pusz-czy, gdzie formować zaczynał się już z wolna czarny staw, okoliczne kryształyzamieniający w węgiel.Potem pijawkowy miecz zniknął i dał się słyszeć wściekły krzyk Gaynora,który wciąż poganiał konia ku wylotowi dolinki, aż nie oglądając się, zniknąłwszystkim z oczu.Kobieta też przestała się nim interesować.Powoli wycofała jeżynowe kończy-ny, zostawiając poznaczone cierniami martwe ciała.Była to z pewnością śmierćbardziej czysta, niż ta zadawana przez Zwiastuna Burzy.W chwili jednak, gdy wszyscy odwrócili spojrzenie, Elryk wdrapał się na sio-dło i pojechał dobijać rannych, by nasycić swój miecz choć odrobiną energii.Po-stanowił znalezć i ukarać Gaynora za wszelkie dokonane tu zło.Nieczuły na jękiwciąż jeszcze żywych wrogów, dokańczał dzieła, choć nie przynosiło mu onochluby ni satysfakcji.Było jednak po prostu konieczne. Muszę podebrać wam to, czego wasz pan nas pozbawił  wyjaśniał swymofiarom.Gdy wrócił do towarzyszy, Plątawica już zniknęła, zapewne wybrawszy sobiecoś w nagrodę za pomoc.Na polu bitwy nie pozostał nikt żywy. Armia Chaosu została pokonana  powiedziała księżniczka Shanug a.Ale Chaos wciąż jeszcze tu rządzi, Gaynor wciąż ma władzę.Będziemy musielisię nim zająć. Nie możemy pozwolić, by wrócił tu kiedykolwiek  dodała Róża, ociera-jąc Szybki Cierń połą kaftana. Musimy odesłać go z powrotem do piekła, bynigdy już wam nie zagroził! Owszem  mruknął pogrążony w rozmyślaniach Elryk. Trzeba dobićbestię w jej własnym gniezdzie.Musimy mieć pewność, że go pokonaliśmy, nawetjeśli nie możemy go uśmiercić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl