[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobnie jak dzieła wiszące na parterze i na podeście, równieżi te nie były piękne w konwencjonalnym sensie, ale biła z nich nieza-przeczalna moc.Charlie czuła potrzebę patrzenia.Jak obrazy na parterze.Coś jeszcze było niezaprzeczalne, a mimoto Mary temu zaprzeczyła.- Jeśli namalowała pani te obrazy, to tamte również.- Charlie poka-zała na drzwi.- Nawet ja widzę, że to ten sam pędzel.Mary wyglądała na zbitą z tropu.Po chwili odparła:- Tak, wszystkie obrazy malowałam ja.Charlie nie chciała wyjść na zbytniego pedanta, więc nie spytała,czemu w takim razie Mary udawała, że jest inaczej.Czyżby wstydziłasię tego, że jej własne obrazy wiszą na ścianach w jej domu? Nie wyglą-dała na osobę, która przejmowałaby się taką kwestią.W tym pokojuwszystkie obrazy były oprawione; te, które wisiały na ścianach, nie mia-ły ram.Powinno być raczej na odwrót.- Kim są ci ludzie? - spytała Charlie.- Ci na obrazach? Głównie sąsiedzi albo byli mieszkańcy tego osie-dla.Kolekcja Winstanley.- Uśmiech Mary był niczym drwina z samejsiebie.Wskazała na portrety stojące pod przeciwległą ścianą.- Nie pa-miętam już większości imion.Płaciłam im, a oni mi pozowali, towszystko.Charlie przyglądała się sportretowanym twarzom, ciekawa, czy roz-pozna kogoś, kogo aresztowała.- Zastanawia się pani, czemu maluję obcych, którzy nic dla mnienie znaczą - powiedziała Mary, choć Charlie wcale o tym nie myślała.-Malowanie bliskich jest jak fundowanie sobie załamania nerwowego.Staram się tego unikać, choć nie zawsze jest to możliwe.Bywa, że nałógbierze górę i trzeba żyć z konsekwencjami.108Charlie dostrzegła napięcie w jej postawie.Mary pochyliła się niecodo przodu, a jej ciało zdawało się teraz trochę mniejsze.- Gdyby miała pani namalować portret, kogo by pani wybrała? Na-rzeczonego? - Mary patrzyła na rękę Charlie.- Widziałam pierścionek.- Naprawdę nie wiem.- Charlie poczuła zalewającą ją falę ciepła.Nigdy w życiu nie namalowałaby Simona.Byłoby to zbyt intymne, zbytbliskie.Nigdy by jej na to nie pozwolił.Po przyjęciu zaręczynowymzostał u niej na noc.Spali jedno obok drugiego, ale nie całowali się anidotykali.Całym kontaktem fizycznym było z jego strony objęcie jej,jeszcze zanim poszli na górę.Mimo to Charlie była zadowolona.Nigdywcześniej nie udało się jej namówić Simona na to, by został na noc.Ja-kiś postęp.- Na pewno nie narzeczonego - powiedziała Mary.- Więc albo niejest ci dostatecznie bliski, a wówczas radziłabym odwołać zaręczyny,albo wiesz, o czym mówię: fundowanie sobie załamania nerwowego.- Powiedziała pani, że prawie wszystkie obrazy są tutaj - zmieniłatemat Charlie.- Gdzie trzyma pani pozostałe, skoro nie w galeriach?- Jeden ma Ruth Bussey.Dałam go jej w prezencie.- Na twarzyMary pojawił się uśmiech.- Pamięta pani to sempervivum przed do-mem?Charlie nie pamiętała.Po chwili uświadomiła sobie, że Mary mówi ogumowatej, zielonej róży wystającej z muru.- To Ruth powiedziała mi, jak się nazywa ta roślina.Wcześniej niewiedziałam.Nie znam żadnych nazw roślin.Moje doświadczenie zogrodnictwem jest ograniczone.Raz doprowadziłam ogród do komplet-nej ruiny i postanowiłam, że na tym koniec.Wtedy dałam Ruth swójobraz.Dziwnie się czułam, bo od bardzo dawna nikomu nie dałam pre-zentu, ale pomyślałam sobie, że od niej też coś dostałam: sempervivum.Wieczne życie.- Nie ma pani w zwyczaju dawania prezentów? - spytała delikatnieCharlie.Natrafiła na jakąś historię i zapragnęła ją poznać.Gdzie byłogród, o którym wspomniała Mary? Gdzie mieszkała, zanim wprowadziła109się na Megson Crescent?- Nie mam - odparła Mary.- Nie dam pani obrazu ani za darmo, aniza pieniądze.Prezent dla Ruth był formą przeprosin.- Za co?- Przeze mnie straciła pracę.To długa historia, której pani nie opo-wiem.%7ładna z nas nie wypada w niej dobrze.- Chodzi pani o pracę w Spilling Gallery?- A jakie to ma znaczenie? - spytała nieufnie Mary.Kobieta mocno obwarowana, pomyślała Charlie.Za mocno, by mogłasię cieszyć życiem.- Tak się tylko zastanawiam.To tam pracowała, zanim zatrudniłasię u Aidana Seeda.Charlie nigdy wcześniej nie widziała, by komuś drżała cała twarz, aleto właśnie działo się teraz z twarzą Mary.Zupełnie jakby doznała pora-żenia prądem.- Ruth.Ruth pracuje dla Aidana Seeda? - Założyła włosy za ucho,powtarzając tę czynność trzy, cztery razy.- Również mieszkają razem - powiedziała Charlie.- Są parą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]