[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niemal codziennie drukujemy doniesienia na tematrewolucji kubańskiej: o okrucieństwie wobec więzniów whiszpańskich obozach, o bitych i palonych żywcem księżach,o zakonnicach gwałconych i rzucanych na żer portowymrekinom w Hawanie.Całe szczęście, że to nie ja odpowiadamza wiadomości zagraniczne.Większość tych informacji jestwymyślona.- Czemu?- Hearst chce wojny.Joe Pulitzer i World" także chcąwojny.I każdy z nich próbuje udowodnić, że to on chce jejbardziej.- Dla zasady czy w celu zwiększenia nakładu?- To nie jest zabawne - odparła, pukając go w czoło.Byław tym geście spontaniczność ich dawnej przyjazni.Jej dłońprzez przypadek dotknęła jego ręki, ale Nellie szybko jącofnęła, ponownie skupiając uwagę na leżącym przed nią natalerzu sznyclu.Macka ogarnęły wyrzuty sumienia z powodujego własnej gwałtownej reakcji fizycznej.Boże, nadal jąkochał!Okna pracowni Nellie wychodziły na East River iolbrzymi most Roeblinga wiodący na Brooklyn.Nie było tubałaganu, ale od razu widać było, że pomieszczenie to należydo kogoś z bohemy.Sprawiały to sterty książek i rękopisów,gitara ze zwisającymi z gryfu kolorowymi wstążkami, znanajuż Mackowi sterta futer i srebrny samowar.Zciany zdobiłyliczne pamiątki z Kalifornii: jaskrawa derka indiańska, zdjęciekrewnych Nellie w futrzanych okrągłych czapach orazlitografia przedstawiająca zatokę, której widok sprawił, żeMack uczuł gwałtowną tęsknotę za domem.Kiedy zapadł zmrok, na East River zamigotały światła.Przez trzy wielkie łukowate okna widać było, że zaczął padaćjeszcze gęstszy śnieg.Mack, szczęśliwy, że nie musiwychodzić na dwór, usadowił się przed kominkiem, na którympłonęły jabłoniowe polana, i zaczął czytać rękopis Nellie.Akcja Córki Kalifornii rozgrywała się tuż po gorączce złota.Była to powieść o zamożnej młodej kobiecie, która zakochałasię w amerykańskim włóczędze, pomimo że rodzice iprzyjaciele ostrzegali ją przed nim.Człowiek ten pragnąłjednak nie dziewczyny, lecz jej rodzinnego rancza.Po ślubieodebrał je rodzinie żony na podstawie obowiązującego prawawłasności, wykorzystując władzę, jaką dawał mu ożenek.Samobójstwo żony kończyło tę krótką powieść, która na połybyła dziełem literackim, na poły zaś manifestemdomagającym się równych praw dla kobiet.Przesłanie to byłoproste i przejrzyste jak artykuł gazetowy, tyle że budziłodaleko większe emocje i wzruszało swoją goryczą.Mackwyczuwał w tym wpływ Bierce'a.Całość napisana byłagładkim, niewymuszonym stylem.Dzięki wszechwiedzącemunarratorowi czytelnik - w przeciwieństwie do bohaterki - niedawał zwieść się czułym słówkom łowcy posagów.Lekturę przerwał mu dzwonek telefonu.- Nie, nie, mój drogi - powiedziała Nellie, kiedytelefonistka połączyła rozmowę.- Nie, Frank.Nie dziświeczorem.Mam gościa.W piątek, tak jak się umawialiśmy.Oczywiście.Dobranoc.A więc nie była samotna, nie wiodła życia zakonnicy,tęskniąc za nim.Czemu był tak zarozumiały, by sądzić, że jestinaczej? Nienawidził tego nieznanego Franka.Skończywszy ostatni rozdział, poskładał równo kartki.- Nie jestem krytykiem literackim, Nellie, ale myślę, żeWillie ma rację.Mocna rzecz.- Dziękuję.Jestem wielbicielką Emila Zoli: Germinalu,Nany.Oczywiście, wszystko to, co można dostać poangielsku, jest ocenzurowane.Przejmując jego manierę,chciałabym złożyć mu hołd.- Prowadząc interesy, pisuję często listy i idzie mi to jakpo grudzie.Ty natomiast piszesz bez najmniejszego wysiłku.Roześmiała się.- Nie wyobrażasz sobie nawet, ile godzin męczarnizabiera osiągnięcie takiego efektu - odparła, ustawiając talerzena małym, oświetlonym świecami stoliku przy oknie. - To zostanie wydane?- Tak.W wydawnictwie Appletona.Na wiosnę.- Wspaniale.Gratuluję.Nellie przyniosła zieloną butelkę.- Trzymam ją już od tygodni, specjalnie na twoją wizytę.- Winnica Miraville. Napa Chardonnay".Co zaniespodzianka.Wskazując naklejkę, przypadkowo dotknął dłonidziewczyny.Na jej oświetlonej blaskiem ognia twarzy pojawiłsię wyraz zakłopotania.Odsunęła się.Szyby w oknach jęczałypod naporem wiatru.Mack uczuł pod palcami chłód kieliszka,poczuł także inny rodzaj chłodu, bijący od Nellie.- Tak niewiele mówisz o sobie - zauważyła, kiedy zaczęlijeść.- Nie mam zbyt wiele do opowiadania.Ciągle jestemzajęty.Robię pieniądze.- Czy twoja żona dobrze się miewa?- O tak, u Carli wszystko w porządku.- Mack uniósłkieliszek i napił się wina.Zaczął sypać jeszcze gęstszy śnieg.Mostu na rzece prawie nie było już widać, a stojące po drugiejstronie budynki Brooklynu zupełnie zniknęły za ścianą bieli.Mack obserwował przez chwilę wirujące za szybą płatki.- Ostatniej nocy, w miękkim łóżku w Astor House, wróciłdo mnie senny koszmar o śnieżnej zadymce.Kiedywyszedłem dziś rano z hotelu, zobaczyłem ten sam śnieg.Jużwiem, dlaczego mieszkam w Kalifornii.- Uśmiechnął się,nakładając sobie sałatki, którą Nellie przygotowała z sosemvinaigrette.- To avocado jest doskonałe.- Domowe.Podobnie jak pomarańcze na deser - wskazałastojącą na kuchennym kontuarze misę.- Można tu kupić kalifornijskie owoce?- Tak.W sklepie spożywczym na rogu.- Te pomarańcze mogłem ja wyhodować, wiesz? - A więc koleje nie są takie złe.Proszę, nie powtarzajpanu Hearstowi, że to powiedziałam.No, a teraz opowiedz cośo tym jachcie, który budujesz.- Nie zajmowałem się nim ostatnio.Ale rozmawiałem jużz projektantami i wiem, czego chcę.Musi mieć minimumdwieście stóp długości.- Czy będzie wymagał dużej załogi?- Około czterdziestu, pięćdziesięciu ludzi.Mówiłem ci, żewrócę do San Francisco w pełnej gali.- I już jesteś gotów?- Będę wkrótce.- Ogromnie się cieszę, że tak świetnie ci się wiedzie.Musisz być bardzo zadowolony.- Zadowolony? Nie wiem.- Ujął kieliszek z winem,wstał i podszedł do kominka, gdzie płonęło pachnące słodkodrewno jabłoniowe.Płomienie rzucały blask na złote kulepomarańczy.- Zawsze jest jakieś następne Klondike, jeszczejedna żyła złota do odkrycia.Czasem żałuję, że jestem zbytzajęty, by udać się na Alaskę.- Ale odniosłeś sukces i chyba jesteś szczęśliwy.Mackodwrócił się i roześmiał gorzko.- Nigdy nie zadawaj tego pytania żonatemu mężczyznie -powiedział.- Nie miałam na myśli nic złego.Popatrzył na nią, po czym wrócił do stołu i energicznymgestem odstawił kieliszek.- Nie.Nie jestem szczęśliwy - powiedział, kładąc jej ręcena ramionach.- Próbowałem znalezć szczęście przy bokuCarli, ale nie udało się.- Mack, proszę.- szepnęła Nellie z przerażoną miną.- Z tobą byłoby inaczej - ciągnął Mack, nie zwracającuwagi na jej zakłopotanie.- Przyjechałem do Nowego Jorkuprzede wszystkim po to, by ci to powiedzieć.Nellie odsunęła się od niego.- Carla wydała mi się inteligentną kobietą - powiedziała,stając przy oknie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]