[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ufnie nabrałam tego na talerzyk, a potem do ust.Potem zaś rozglądałam się rozpaczliwie, acz ukradkiem, gdzie na litość boską,mogłabym to wypluć.Nie miałam szans.Przełknęłam, przeżywając przy okazji jedną znajgorszych chwil w życiu.Owszem, była to sałatka owocowa, bardzo słodka, ale owa bita śmietana okazała sięmazidłem wytrawnym i przerazliwie pieprznym, z dodatkiem czosnku i chyba nawet ostrej,zielonej papryki.Zestaw morderczy!Jasne, że nastąpiło to w Danii, gdzieżby indziej.?SAAATKI WSZELKIEmożna w ogóle robić ze wszystkiego, co się nadaje do jedzenia.Na surowo, względnieugotowane.Z kalafiora.Z papryki.Z fasolki szparagowej.Ze szparagów (dobrze się łączą z szynką).Z porów.Z mieszanych jarzynek jak leci.Z filetów śledziowych.Ogólną zasadą jest krojenie na jednakowe kawałki, mieszanie z majonezem albośmietaną i doprawianie cytryną.Albo oliwą.Albo cebulą.Na wszelki wypadek lepiej spróbować, co nam wyszło, zanim uszczęśliwimy tym gości.Mogę się przyznać, bo co mi szkodzi, że zobligowana kiedyś jakimiś imieninami,zrobiłam przyjęcie rodzinne, złożone wyłącznie z sałatek.No i z twarożku.Była sałatka zkalafiora, sałatka z zielonego groszku z szynką, sałatka jarzynowa, twarożek z koperkiem irzodkiewkami, twarożek z sardynką i sałatka z kartofli.Moja rodzina, mam tu na myślistarsze pokolenie, nie chciała tego jeść, bo każdemu szkodziło co innego, jednej osobiegroszek, drugiej cebulka, trzeciej rzodkiewki, a wszystkim surowy kalafior i majonez.Naszczęście, oprócz rodziny, znalazło się przy stole kilka normalnych osób, które te sałatkipożarły z przyjemnością.Zniechęcona do sałatek byłam bardzo krótko.Na szczęście, oprócz rodziny, znalazło się przy stole kilka normalnych osób, które te sałatki pożarły zprzyjemnością.SZCZYPIOREKNo owszem, szczypiorek w pewnym stopniu zlekceważyłam, co wzięło się stąd, że przezpewien czas moja wątroba okazywała mu dużą niechęć.Nauczyłam się zatem robić wszystkobez szczypiorku.Tymczasem normalni ludzie, niekiedy wyłącznie z rozpędu, używają szczypiorku dotwarożku, do jajecznicy, do jajek siekanych, do sałatek, do omletów, do wszystkiego.Można,dlaczego nie?Tylko też warto sprawdzić efekt.Czy ten szczypiorek rzeczywiście jest niezbędny iwzbogaca smak, czy też przeciwnie, bez niego lepsze.Jeśli ktoś nie toczy wojny z własnąwątrobą, niech rąbie szczypiorek i cebulę, ile zdoła, bo one rzeczywiście ogólnie zdrowe ipasują do większości mieszanin.SERNIK NA ZIMNONie czarujmy się, trochę roboty z nim jest, aczkolwiek wymyślałam co mogłam, żeby toprzeszło ulgowo.Wyszło następująco:Biały ser, raczej tłusty, możliwie miękki i broń Boże nie kwaśny, zmieszać z rzadkimtwarożkiem homogenizowanym, względnie ze śmietaną i rozetrzeć tak, żeby nie było w nimkrupek.Jednolita masa.Twardszy ser tarłam na drobnej tarce albo przepuszczałam przez maszynkę, miękkirozgniatałam widelcem albo przecierałam przez durszlak, a nawet przez sitko, ucierałam wdonicy tłuczkiem do kartofli.Miksera nie miałam.Nie trwało to długo, bez przesady.Niemiałam ani czasu, ani siły w ręku.W serową masę wbić dwa żółtka, wsypać ze dwie łyżki cukru, może być trzy, jeśli ktoślubi słodsze, wsypać cukier waniliowy, dorzucić czubatą łyżkę rodzynek.Zostawić na chwilę.Przez tę chwilę ugotować dowolną galaretkę z papierka.Pomarańczową, wiśniową,ananasową, którąkolwiek.Niech sobie stygnie.Pokroić na drobne kawałki trochę owoców, raczej miękkich.Cytrusy, gruszki, czereśnie,truskawki.Broń Boże nie kiwi!Z dwóch białek ubić pianę, dosypać na końcu łyżeczkę cukru i jeszcze trochę pobić, bo zcukrem robi się gładsza.Zmieszać delikatnie z masą serową w eleganckiej salaterce.Wstawić do lodówki.Wyjąć, posypać warstwą pokrojonych owoców.Jeśli galaretka już wystygła, zalać nią to wszystko.Oczywiście nie będzie się trzymała na wierzchu, tylko wsiąknie w twarożek.Nieszkodzi, odrobina na wierzchu zostanie.Wstawić do lodówki.Ugotować następną galaretkę i znów poczekać, aż wystygnie.Wyjąć salaterkę, sprawdzić, czy poprzednia galaretka już zastygła, po czym wlać nawierzch tę następną.Powinna się już trzymać.Wsadzić do lodówki i wyjąć dopiero po zastygnięciu wierzchniej warstwy.Zjeść.Teoretycznie i przed wojną takie coś wyjmowano z salaterki, wtykając na chwilę dogorącej wody i odwracając do góry dnem.W praktyce albo nie chce wyjść wcale, albowypada kawałkami, albo wrzucamy to sobie na twarz, względnie na nogi, albo robi z siebieowocowo-sernikowy melanż, więc lepiej chyba wyjmować porcje na talerzyk po prostu łyżkąz salaterki.Można podać do tego bitą śmietanę, do łez doprowadzając osoby z nadwagą.Oczywistą jest rzeczą, że pomiędzy jedną a drugą czynnością, mam tu na myślioczekiwanie na wystygnięcie i zastygnięcie galaretki, można spokojnie robić co innego.Przyrządzać resztę obiadu, czytać prasę, karcić dziecko albo oddawać się pracy zawodowej.SPAGHETTIZrobić spaghetti potrafią tylko Włosi.My najwyżej możemy je kupić w sklepie i podaćna stół w celach głównie rozrywkowych.Jeść prawdziwe spaghetti nie każdy potrafi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]