[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Celia po prostu nie chciała nigdzie się stąd ruszać.Oak Ridge było teraz jej domem.Dziewiątego i ostatniego dnia jej nowenny do świętej Teresy Henry wpadł do domu jakburza. Dostałem inną pracę! wykrzyknął. Gdzie? zapytała Celia, zastanawiając się, co z wyjazdem do Wirginii Zachodniej. Tutaj, w Oak Ridge odparł Henry. Przyszli do mnie z Monsanto, powiedzieli, żemogę tu zostać, i zaproponowali sto dolarów podwyżki.Celia podziękowała świętej Teresie i zabrała się do szykowania domu nie doprzeprowadzki, lecz na przyjęcie ich pierwszego dziecka.Wyglądało na to, że mieli tu jednakzostać nieco dłużej.* Pamiętasz, o co mnie kiedyś spytałeś? zagadnęła Colleen. Pamiętam odparł Blackie.Co za ulga.Colleen zastanawiała się jednak, czy nie jest już za pózno, żeby odpowiedzieć tak.Od czasu, kiedy Blackie po raz pierwszy zadał to pytanie podczas wycieczki do BigRidge, powtarzał je dość regularnie.A ona z tą samą częstotliwością odpowiadała mu: nie.Colleen lubiła Blackiego.Jej ojciec też lubił Blackiego.A matka uwielbiała go za towszystko, za co zwykle matki lubią potencjalnych zięciów: za to, że był miły, uprzejmy i bezprzerwy uśmiechnięty.Colleen uważała zresztą, że ten szeroki, naturalny uśmiech stanowi jedenz jego największych atutów.Blackie również lubił panią Rowan, choć istniały pewne kulturoweróżnice, z którymi musiał się uporać. Twoja matka jest naprawdę bardzo miła powiedział raz Colleen ale ni w ząb nierozumiem tego, co do mnie mówi.Jednak serdeczny uśmiech pani Rowan pomagał im obojgu pokonać wszelkie językowebariery.Z czasem Blackie coraz lepiej rozumiał akcent Rowanów, zwłaszcza gdy przypominałsobie, jakie kłopoty ze zrozumieniem miejscowych miał podczas pierwszej wizyty w restauracjiS&W Cafeteria na Gay Street w Knoxville.Colleen tymczasem postanowiła porozmawiać o Blackiem z ojcem Sienerem. Trwa wojna, to wyjątkowa sytuacja odrzekł ksiądz. Kiedy się skończy, razem z całąrodziną wrócisz przecież do Nashville.Colleen początkowo wzięła sobie tę radę do serca i obiecała sobie nie angażować się zabardzo w związek z Blackiem.Jak się wkrótce okazało, ojciec Siener miał rację.RodzinaRowanów, jak wielu innych ludzi, wyprowadzała się z Oak Ridge.Liczba mieszkańców spadaław błyskawicznym tempie.Niebawem populacja miasta miała się zmniejszyć o połowęw stosunku do 75 tysięcy ze szczytowego, wojennego okresu.Kolejne koleżanki z bursywyjeżdżały z ośrodka i z każdym dniem Colleen utwierdzała się w przekonaniu, że wkrótce i onazostanie zwolniona z fabryki.Przeczyły temu jednak billboardy i plakaty w całym mieście, którenamawiały do pozostania na stanowiskach , a ludzie zaczynali wszędzie mówić o pracy narzecz pokoju.Bess Rowan była za opuszczeniem Oak Ridge, chciała być w Nashville, kiedy jejJimmy wróci z wojny do domu.Rowanowie od samego początku nie ukrywali, że jedynymipowodami, dla których przyjechali do Oak Ridge, były wyższe zarobki oraz chęć pomocy w jaknajszybszym zakończeniu wojny.Cel został osiągnięty.Ale dla Colleen powrót do domuoznaczałby rozstanie z Blackiem.Pozostanie w Oak Ridge bez rodziny w ogóle nie wchodziło w grę, lecz odejście odBlackiego nie wydawało się wcale lepszym rozwiązaniem.Ojciec Siener miał kolejny argumentprzeciwko małżeństwu z Blackiem: Blackie nie był katolikiem.Duchowny oświadczył nawetColleen, że jeśli nadal będzie się z nim spotykać, on nie da im ślubu, mimo że Blackie zacząłostatnio chodzić do kościoła.Teraz jednak, kiedy jej rodzina szykowała się do wyjazdu doNashville, a Blackie mógł zostać przeniesiony wraz ze swym oddziałem w inne miejsce możenawet za granicę Colleen była gotowa zmienić zdanie w sprawie zamążpójścia.Tyle że Blackie ostatnio nie ponawiał swoich oświadczyn. Coś podobnego! , pomyślała na początku Colleen.Wiedziała, że Blackie nie będziew nieskończoność znosił kolejnych odmownych odpowiedzi.Ale ulżyło jej, gdy się okazało, żeprzynajmniej nie zapomniał o swoich oświadczynach.Było jednak jasne, że nie zamierza ichpowtarzać.W końcu Colleen udzieliła spóznionej, lecz właściwej odpowiedzi: No dobrze.Zgadzam się.Blackie był w siódmym niebie.Oboje natychmiast pojechali pociągiem do Monroew stanie Michigan, by odwiedzić jego rodziców, choć po drodze nie omieszkali zatrzymać się namszę w Cincinnati.Monroe było małym miasteczkiem z fabryką papieru, położonym pomiędzyToledo a Detroit.Wizyta była krótka.Colleen polubiła rodziców Blackiego, a oni zdawali sięodwzajemniać to uczucie.Narzeczeni wrócili więc do Oak Ridge, licząc, że dostaną jakąś pracę,która pozwoli im tam zostać.Zaczęli też przygotowania do planowanego na jesień ślubu, który za zgodą Blackiego miał się odbyć w obrządku katolickim.Colleen miała więc zostaćz Blackiem, to nie ulegało wątpliwości.Ale czy oboje pozostaną w Oak Ridge? Colleen nie miałapojęcia.* Masz tu odrobinę czegoś mocniejszego przed snem powiedziała pani Schmitt,wręczając Toni butelkę.Toni znajdowała się w pokoju gościnnym w domu rodziców Chucka w nowojorskimQueens.Właśnie zamierzała położyć się spać.Jak na razie nie podobało jej się, jak przebiegała tawizyta.Ani też to póznonocne najście ze strony matki Chucka. O nie, dziękuję, ja nie piję odparła Toni. To wez ze sobą tak na wszelki wypadek nalegała pani Schmitt.Toni raz jeszcze spróbowała odmówić, starając się nie urazić swej przyszłej teściowej,która jak dotąd nie grzeszyła wcale nadmierną gościnnością. Nie, proszę pani, nie, dziękuję, ja naprawdę nie piję.Wtedy pani Schmitt przechyliła się przez próg i postawiła butelkę na znajdującej się tużza drzwiami komodzie.Następnie zniknęła w głębi korytarza.Toni, nie chcąc wyjść naniegrzeczną, tym razem już nie protestowała.Zamknęła drzwi i zostawiła butelkę nietkniętą nakomodzie. Moja rodzina jest odrobinę dziwna oznajmił Chuck przed wyjazdem.Jego rodzice naprzykład nie lubili jasnego światła, więc wszystkie żarówki w domu pomalowali na czerwono
[ Pobierz całość w formacie PDF ]