[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mark podejrzewał, iż to jest jedna z przyczyn, dla których świat wygląda tak właśnie, a nie inaczej.W dniu, w którym stłukł Boddina, został odesłany do domu i kiedy już wysłuchał reprymendy rozgniewanego ojca i przygotował się z rezygnacją na tradycyjne lanie zwiniętą gazetą, powiedział, że Hitler był w sercu takim właśnie Richie'm Boddinem.Ojciec wybuchnął wtedy niepohamowanym śmiechem, który udzielił się nawet matce, i lanie zostało darowane.- Czy sądzisz, że to w jakiś sposób na niego wpłynęło.Henry? - zapytała June Petrie.- Trudno.powiedzieć.- Mark domyślił się, że w przerwie między dwoma słowami ojciec zapalał fajkę.- Zawsze ma twarz pokerzysty.- Cicha woda płynie głęboko - zauważyła matka.Ciągle powtarzała, że cicha woda płynie głęboko albo że to długa droga bez powrotu.Bardzo kochał ich obydwoje, lecz czasem wydawali mu się niemal tak samo nadęci, jak oprawione w twarde okładki książki w bibliotece.I tak samo zakurzeni.- Szli przecież właśnie do niego - podjęła po chwili milczenia.- Chcieli pobawić się kolejką.A teraz jeden nie żyje, a drugi zaginął! Nie staraj się sam siebie oszukać, Henry.On musi w związku z tym coś czuć.- Na szczęście stoi mocno obiema nogami na ziemi - odparł ojciec.- Cokolwiek czuje, na pewno daje sobie z tym znakomicie radę.Mark przykleił potworowi lewe ramię.Był to specjalny, świecący w ciemności zielonym, fosforyzującym blaskiem model firmy Aurora, podobnie jak plastikowy Jezus, którego dostał na religii za nauczenie się na pamięć całego Psalmu nr 119.- Nieraz wydaje mi się, że powinniśmy mieć jeszcze jedno dziecko - powiedział ojciec.- Przede wszystkim byłoby to z korzyścią dla Marka.- Chyba nie chcesz powiedzieć, że nie próbowaliśmy – zauważyła figlarnym tonem matka.Ojciec tylko mruknął coś niewyraźnie w odpowiedzi.Zapadła długa cisza.Mark wiedział, że ojciec w tym czasie przegląda Wall Street Journal, matka zaś czyta książkę Jane Austen albo Henry'ego Jamesa.Czytała je niemal bez przerwy, co napawało go niejakim zdumieniem, nie rozumiał bowiem, po co wracać jeszcze raz do książki, którą już się przeczytało.- Myślisz, że można mu pozwolić chodzić do lasu za domem? - przerwała milczenie matka.- W miasteczku mówili, że są tam jakieś lotne piaski, czy coś w tym rodzaju.- Kilka mil stąd.Mark przykleił drugie ramię.Miał już cały zestaw plastikowych potworów, ustawionych w sposób zmieniający się za każdym razem, kiedy przybywał nowy element.To był bardzo dobry zestaw.W rzeczywistości tamtej nocy, kiedy stało się.to, co się stało, Mark i Ralphie chcieli właśnie obejrzeć jego potwory.- Chyba można - uzupełnił ojciec swoją odpowiedź.- Tylko nie po ciemku, oczywiście.- Mam nadzieję, że po tym okropnym pogrzebie nie będzie mu się śniło nic złego.Mark niemal zobaczył, jak ojciec wzrusza ramionami.- To na pewno przykre, ale śmierć i rozpacz także stanowią część życia.Chyba już pora, żeby zaczął się do tego przyzwyczajać.- Może masz rację.Kolejna, długa chwila milczenia.Co będzie teraz? Może „Dziecko rośnie po to, żeby stać się dorosłym”? Albo „Jeśli zegniesz gałązkę, nachyli się całe drzewo”? Mark przykleił potwora do podstawki, którą stanowił nagrobek o mocno przechylonej płycie.- Życiu zawsze towarzyszy śmierć.Wiem tylko tyle, że mnie na pewno coś się przyśni.- Tak?- Ten Foreman to prawdziwy artysta, choć to brzmi trochę głupio.Chłopiec wyglądał zupełnie tak, jakby spał.Tylko czekałam, aż otworzy oczy, ziewnie i.Nie rozumiem, dlaczego ludzie zadają sobie ból, odprawiając wszystkie uroczystości przy otwartej trumnie.Jest w tym coś pogańskiego.- No, ale już po wszystkim.- Tak, na szczęście.To chyba dobry chłopiec, prawda?- Mark? Najlepszy, jakiego można sobie wymarzyć.Mark uśmiechnął się.- Jest coś ciekawego w telewizji?- Sprawdzę.Mark przestał słuchać; poważna rozmowa dobiegła końca.Ustawił model do wyschnięcia na parapecie.Najdalej za piętnaście minut matka zawoła z dołu, żeby już kładł się spać.Wyjął z szafki piżamę i zaczął się rozbierać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl