[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A możektóryś uznał, że najlepszy sposób uniknięcia surowej kary totrafić do więzienia za drobne przestępstwo.Gliniarzeprzekopywali każdą piędz ziemi, pewnie w końcu doszliby poświeżych śladach do tego, że morderstwo było dziełem tejtrójki.- Za Chołmogorskiego, uwzględniając wszystkieokoliczności, zarobiliby po piętnaście lat, a tutaj liczylinajwyżej na rok.Mieli pecha, dostali dwa lata.I co, Szustowpostanowił zrekompensować sobie straty moralne, odbierająckumplom ich dolę?- Dlaczego nie? Najpierw załatwił jednego, potemdrugiego.- A Walera? Czego on tam szukał?- Wujek mógł się z nim podzielić podejrzeniami co dobyłego ucznia.- I nie wspomniał o swoich podejrzeniach na milicji?- Różnie to bywa.- Wzruszyłam ramionami.- Możepostanowił wyznać wszystko na łożu śmierci i opowiedziałWalerze.- A ten czekał na powrót Szustowa i zaczął go śledzić?- Dokładnie.Miał nadzieję, że tamten doprowadzi go prostodo skarbów.- Nie zrozumiałam w końcu, czy Walera to bohaterpozytywny, czy nie? - Pojęcia nie mam, ale coś mi mówi, że negatywny.- A mnie, że pozytywny.No, Anfiso Lwowna, głowę masznie od parady.Pozwolę sobie dać głos i jedziemy zatrzymaćniebezpiecznego przestępcę.Z tym jednak musiałyśmy trochę zaczekać.Maksimwysłuchał naszej chaotycznej opowieści, prychnął ipowiedział:- I do tego wszystkiego doszłyście po kilku godzinach wmoim gabinecie? A dowody macie? Czy tylko wasze fantazje?- No coś ty.- Jewgienio Pietrowna, zaspokoiłem pani ciekawość,ponieważ zaspokojenie pani leży mi na sercu od dwóch lat,ale jeśli chodzi o całą resztę, to nie.Do pracy śledczej się niepchajcie, to nie dla was.Zledztwo trwa, Borodniańskiegosprawdzają nasi ludzie i jeśli się okaże.%7łeńka podniosła głos, na skutek czego zostałyśmy spokojnie,ale stanowczo wyproszone z gabinetu.- Nie miej do niego żalu - westchnęła %7łeńka, wsiadając dosamochodu.- Maksim wszystko zrobi jak trzeba, da wytycznei w ogóle ich tam pogoni.Wróg zostanie rozbity, zwycięstwobędzie należało do nas.- Znając obrotność milicji.- Myślisz, że nadal powinnyśmy trzymać rękę na pulsie?- Myślę - skinęłam głową.- No to jedzmy do Lipatowa.Do pensjonatu dotarłyśmy póznym wieczorem.Drzwiotworzyła nam Marina i od progu oświadczyła:- Wszyscy się rozjechali.Jestem sama, dla Wowy Tatarinajeszcze nie znaleziono zastępstwa.Nieprzyjemnie tak siedziećsamej, dobrze, że panie wróciłyście.Pisarz z żoną wyjechał pokolacji, Walerij Siergiejewicz zaraz po nich.Nie miałam najmniejszych wątpliwości, dokąd się udali, ichociaż się spózniłyśmy, miałyśmy pewne szansę złapaćprzestępców.%7łeńka liczyła na pomoc Walery, a ja na to, żeBorodniański nie będzie się pchał na wyspę bez uprzedniego zwiadu - po tej historii z narkotykami można by się tamnadziać na milicję, potem wyjaśniaj, czego szukałeś.PonieważWasilij Iwanowicz wyjechał z Lipatowa, na wyspę musiałyśmysię udać we dwie.- Wezmy przynajmniej Wasilija, teraz już nie wykręci sięKukujem - westchnęłam.- I powiedzmy we wsi, dokądposzłyśmy.- Dobrze.- %7łeńka skinęła głową, ziewając.%7łyczyłyśmy sobiedobrej nocy i poszłyśmy spać.O szóstej rano już byłyśmy pod domem Wasilija.Drzwi byłyzamknięte, gospodarz nie reagował na stukanie, za tozareagowała sąsiadka.Okno się otworzyło i babkapoinformowała nas:- Do Niefiedowej poleciał, do Marii.Kompletniezwariował.Pije jak koń, a u niego w domu ktoś łazi, łazi ijuż.I w dodatku pije, Waśka w życiu by sam tyle nie wychlał,on ma słabą głowę.Wypije pół litra i leży jak martwy, a tamciągle coś miga i miga.A wy do niego po co?- Chciałyśmy pójść na wyspę.- Narkotyki oglądać? Toć przecie milicjant powiedział, żewszystko zniszczyli.- Nie, my w innej sprawie.- Aha, no, no.Jak chcecie, to na niego czekajcie, tylko żeon ledwie się trzyma na nogach.- No i co robimy? - westchnęła %7łeńka, gdy okno sięzamknęło.- Możemy uznać, że wieś już poinformowałyśmy.Idziemy?- Idziemy - zadecydowałam.Rzecz jasna było to wyjątkowo głupie i niebezpieczne, lecztak bardzo chciałyśmy sprawdzić nasze domysły! Poza tym wgłębi ducha liczyłam, że Maksim nie zawiedzie i że jużwkrótce milicja pojawi się na wyspie.Minęłyśmy krzaki i zobaczyłyśmy wysoką brzozę, ale nawetbez niej nietrudno było znalezć przejście na wyspę, wydeptanotu prawie cały trakt. - Anfisa - odezwała się %7łeńka, idąc przodem.- Pisarz mógłtrafić na wyspę bez trudu.A jeśli się tam spotkamy?- Grunt to nie pchać mu się w oczy.Ja chcę się tylkodowiedzieć, gdzie schował te ukradzione skarby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl