[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.63Laura oddychała powoli, równo i głęboko, ale serce biło jej jak szalone.To Sheener.Wiedziała, że to on.Och, Boże, zapomniała, że on ma zle w głowie, żejest nieobliczalny, a teraz zjawił się wcześniej, niż się go spodziewała, i już szykował za-strzyk.Zapakuje ją do worka i zabierze jak jakiś pomylony Zwięty Mikołaj, który wyno-si dzieci zamiast przynosić im prezenty.Tykał zegarek.Zimny powiew poruszył firankami.W końcu ten ktoś, stojący przy łóżku, wycofał się.Zamknął drzwi.A zresztą: to byłapanna Keist.Wstrząsana gwałtownymi dreszczami Laura zsunęła się z łóżka i naciągnęła szla-frok.Otuliła ramiona kocem i opuściła pokój.Była boso, żeby nie robić hałasu stukają-cymi kapciami.Nie mogła powrócić do pokoju sióstr Ackerson.Zamiast tego udała się w kierunkupółnocnych schodów, ostrożnie otworzyła drzwi na klatkę schodową i weszła na zala-ny mglistym światłem podest.Nasłuchiwała odgłosu kroków Węgorza, które mogłybydobiec z dołu.Schodziła uważnie, obawiając się zetknięcia z Sheenerem, ale do parterudotarła bez przeszkód.Drżąc z zimna, które z wykładanej płytkami podłogi przenosiło się na jej bose sto-py, schroniła się w pokoju zabaw.Nie zapaliła światła, wystarczał jej niewyrazny po-blask latarni, przenikający szyby okienne i kładący się srebrem na krawędziach mebli.Ostrożnie ominęła krzesła i stoliki do gier i położyła się za kanapą, na złożonym kocu.Drzemała niespokojnie; często budziły ją koszmary.Stary dom pełen był tajemni-czych nocnych odgłosów: trzeszczenia parkietu na wyższych piętrach i głuchych stęk-nięć dobiegających ze starych wodociągów.8.Stefan zgasił światło i czekał w sypialni urządzonej dziecinnymi mebelkami.O wpółdo czwartej nad ranem usłyszał powracającego Sheenera.Bezszelestnie wsunął się zadrzwi sypialni.W parę chwil potem wkroczył tam Willy Sheener, zapalił światło i pod-szedł do materaca.Przechodząc przez pokój wydał dziwny dzwięk przypominającywestchnienie lub sieknięcie zwierzęcia, które umykając wrogiemu światu zagłębia sięw swoją norę.Stefan zamknął drzwi.Sheener obrócił się gwałtownie, zaszokowany, że ktoś wdarłsię do jego gniazda. Kim.kim jesteś? Co tu, do diabła, robisz?64***Z chevroleta, zaparkowanego w cieniu po drugiej stronie ulicy, Kokoschka obserwo-wał Stefana, opuszczającego dom Willy ego Sheenera.Odczekał dziesięć minut, wyszedłz wozu i okrążył dom.Znalazł uchylone drzwi i ostrożnie wszedł do środka.W dziecięcej sypialni odnalazł Sheenera zmaltretowanego, skrwawionego i bezprzytomności.W powietrzu unosił się odór moczu.Nieprzytomny mężczyzna straciłkontrolę nad pęcherzem.Któregoś dnia, pomyślał Kokoschka z ponurą determinacją i dreszczem sadystycznejrozkoszy, urządzę Stefana jeszcze lepiej.Jego i tę cholerną małą.Kiedy tylko dowiem się,jaką rolę ona gra w jego planach i dlaczego on przeskakuje dziesięciolecia, aby odmie-niać jej życie, zadam im taki ból, że odkryją piekło na ziemi.Opuścił dom Sheenera.Przez moment wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo, poczym wrócił do instytutu.9.Krótko po wschodzie słońca, zanim pierwsi mieszkańcy przytułku obudzili się,Laura opuściła pokój zabaw i wróciła na swoje piętro.Nie zrobiła tego, zanim nie nabra-ła pewności, że niebezpieczeństwo ze strony Sheenera już jej nie grozi.Wszystko w jejpokoju było jak przedtem.Nic nie wskazywało na wizytę jakiegoś nocnego intruza.Wyczerpana, z piekącymi oczyma, zastanawiała się, czy nie przeceniła odwagi i po-mysłowości Węgorza.Było jej głupio.Słała łóżko u McIlroya było to obowiązkiem wszystkich dzieci kiedy podniosłapoduszkę i stanęła sparaliżowana na widok tego, co się pod nią kryło.Tootsie Roll.***Tego dnia Biały Węgorz nie zjawił się w pracy.Czuwał przez całą noc, szykując się doporwania Laury, i bez wątpienia musiał to odespać. Jak taki człowiek może w ogóle zasnąć? dziwiła się Ruth, kiedy po szkole spo-tkały się w kącie placu zabaw. Chodzi mi o to, jak jego sumienie daje mu spać? Ruthie uświadomiła ją �elma on nie ma sumienia. Każdy ma, nawet najgorsi spośród nas.Takich nas Bóg stworzył. Shane powiedziała �elma gotuj się do asystowania przy egzorcyzmach.Nasza Ruth jest znów opętana kretyńskim duchem Dobrej Królewny.Pani Bowmaine uległa niezwykłemu jak na nią odruchowi zrozumienia i przenio-sła Tammy i Rebekę do innego pokoju, a Laurze pozwoliła zamieszkać z blizniaczkami.Czwarte łóżko na razie miało pozostać nie zajęte.65 To będzie łóżko Paula McCartneya ogłosiła �elma, kiedy razem z Ruth pomo-gły Laurze się rozgościć. Kiedy tylko Beatlesi będą w mieście, Paul może wpaść i sko-rzystać z niego.A ja z Paula! Czasem upomniała ją Ruth potrafisz być żenująca. Co ci jest?! Daję tylko upust moim zdrowym seksualnym pragnieniom. �elma, masz dopiero dwanaście lat! powiedziała wyprowadzona z równowa-gi Ruth. Trzynastka za progiem.Mój pierwszy okres tuż-tuż.Któregoś dnia obudzimy sięi będzie tu tyle krwi jak po masakrze. �elma!Sheener nie pojawił się w pracy również we czwartek.W tym tygodniu miał wolnypiątek i sobotę, więc kiedy minął sobotni wieczór, Laura i blizniaczki z podniecenia za-częły zastanawiać się nad szansą nieoglądania już nigdy Węgorza.Może wpadł pod cię-żarówkę albo złapał beri-beri.Ale podczas niedzielnego śniadania Sheener stał przy bufecie.Oczy miał podbite,prawe ucho zabandażowane, górną wargę nabrzmiałą i długie na sześć cali zadrapaniepo lewej stronie szczęki.Brakowało mu dwóch przednich zębów. Może jednak wpadł pod ciężarówkę? wyszeptała Ruth, kiedy przesuwały sięwzdłuż kontuaru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]