[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Raz bowiem praktyka — nawet zabawowa — poprzedza teorię, a raz teoria, jak w przypadku bomby wodorowej, poprzedza praktykę.Ale do rzeczy.2W powieści Wizja lokalna, pisanej od 1970 roku, a ukończonej i wydanej w roku 1982, można znaleźć następujące słowa: „Każda społeczność, zawłaszczająca siły Natury, podlega dramatycznym wstrząsom.Pożądany dobrobyt przynosi niepożądane skutki.Gwałt i przemoc zdobywają w nowych technikach nowe postaci i wzmocnienia.Wydaje się wówczas, że im większa władza nad Naturą, tym większa deprawacja społeczna — i tak jest rzeczywiście — k do pewnej granicy.Wynika to z samej kolejności odkryć, czyli stąd, F że łatwiej jest przejąć od Natury jej niszczycielstwo aniżeli jej przychylność.[…] Potencjał destrukcji staje się wartością do zdobycia.To jest nowe zagrożenie historyczne…”Fikcyjni bohaterowie mojej książki, Encjanie, na swojej planecie wzięli się tedy środkami nanotechnologii do USZLACHETNIANIA środowiska tak, ażeby to środowisko życiowe stało się ich doskonale spolegliwym opiekunem.„U nas — mówi uczony Encjanin — doszło do syntezy nowych ciał stałych i nowych typów ich nadzoru.To dwa filary naszej cywilizacji.Nazywamy ich ożenek etykosferą”.Chodzi o „molekuły dobra, czyli bystry”, działające tak, ażeby nikt nikomu, bliźniemu, nie mógł zrobić, co mu niemiłe: przejechać na drodze, pobić, ale i zabić samego siebie, roztrzaskać swego wehikułu o betonowy filar itd.Dalej mówi: „Ratowniczy zwrot stanowi utworzenie systemu wiedzy wszechdostępnej — ale nie żywym istotom, bo żadna z nich nie podźwignie tego ogromu”.(Dodaję: to jest wizja wszechinformatycznie obecnego Internetu).Lecz tu znowu mówi powieść:„Żaden z wziętych z osobna pyłków, jakimi są bystry, nie jest ani trochę uniwersalny, lecz uniwersalne są wszystkie, wzięte razem.Ten uniwersalizm [ratowniczy, S.L] jest każdemu dostępny, gdy zjawi się taka potrzeba.Te moce można przyzwać w każdej chwili jak dżina z baśni.Ale nikt nie może uczynić tego wprost sam — to [= nieść pomoc, S.L.] wolno tylko jego bystrom.Dzięki temu nikt nie może posłużyć się tym niewidzialnym kolosem przeciw komukolwiek…”Bystry są w książce jak gdyby przedłużeniem niezłomności praw natury.Nie można według nich zdobyć energii z niczego i nie można przekroczyć szybkości światła.„Etykosferą” zaś czyni, że nie można nikogo dręczyć, zabić, uwięzić, porwać wbrew jego woli, nie można też tego samego czynić jakiemukolwiek społeczeństwu na planecie, a nawet siłom żywiołowym usiłują bystry stawiać ratowniczy opór, np.przy powodzi… W powieści próby „przechytrzenia bystrów”, ażeby jednak dało się porywać, zabijać, nękać itp., są obficie ukazane.3Żadnej „etykosfery” za panowania Billa Gatesa i jego cesarstwa (Microsoftu) oczywiście nie ma.To bajdoły, to czcza fantazja.Lecz pierwociny już można obecnie wykryć.Pierwszy lot nad kanałem La Manche zakończył się wodowaniem, ale niecałe sto lat później już można było za jednym zamachem oblecieć kulę ziemską.Jakkolwiek etykosferą tai w sobie trudne do totalnego wyeliminowania zagrożenia, o czym rozprawiałem z niemieckimi informatykami i psychologami ładnych parędziesiąt lat temu, przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego, jakkolwiek nikt w kraju o takich perspektywach ani „mru–mru” nie wytchnął, obecnie (lecz naturalnie znowuż nie u nas) pierwociny ratowniczych technologii zdające się jak gdyby pierwszymi prekursorkami „etykosfery” i „bystrowego uszlachetnienia środowiska” już się pojawiają.W jakiej postaci?4W realnej postaci, np.jako sterowane komputerowo urządzenia umieszczone na poboczach autostrad, które wysyłają naprzeciw jadącym samochodom takie sygnały (dla kierowcy mogą być” niewidzialne i niewyczuwalne), które odbierają umieszczone w każdym aucie maleńkie odbiorniki–komputerki, po to, ażeby żaden pojazd, w taki sposób oprzyrządowany (to by było tak samo obowiązkowe, jak na przykład posiadanie układu hamulcowego), nie był w stanie przekroczyć nakazanej na danym odcinku drogi szybkości.Żadne gnanie i wyprzedzanie nie byłoby możliwe, a jak niewidzialny nakaz każe jechać w tempie pieszego na przykład, to auto „posłucha”, choćby kierowca zjadł kierownicę — ale na przykład pojazdy policyjne lub ratunkowego pogotowia tego systemu odbiorczego mieć by nie musiały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]