[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie jest to, słyszę, wypadek izolowany.Sprawa będzie się wlokła po instancjach, bo jest trudna pod względem prawnym.Samobójca, który nie życzy sobie żadnych rezurekcji, musi chyba użyć bomby? Nigdy jakoś nie przyszło mi do głowy, że ktoś może sobie n i e życzyć zmartwychwstania.Widać może, ale tylko wówczas, gdy ono jest łatwo dostępne.Cmentarz piękny, tonie w zielonych gąszczach, trumny jednak dziwnie małe.Czyżby prasowali zwłoki? W tej cywilizacji wszystko wydaje się możliwe.6.IX 2039.Nie prasują zwłok, lecz pochówek dotyczy wyłącznie zewłoku biologicznego, natomiast protezy idą na złom.A więc w takim stopniu są teraz ludzie sprotezowani?W rewizji fascynująca dyskusja nad nowym projektem, który ma uczynić ludzkość nieśmiertelną.Mózgi starców w bardzo podeszłym wieku przesadzałoby się do ciał młodzieńców.Ci ostatni nic na tym nie tracą, jako że ich mózgi przesadzi się z kolei do ciał podrostków, i tak dalej - a ponieważ rodzą się wciąż nowi ludzie, nikt nie będzie poszkodowany, tj.bezzwrotnie odmóżdżony.Są jednak liczne obiekcje.Oponenci nazywają głosicieli nowego projektu przesady stami.Gdy wracałem z cmentarza pieszo, by zaczerpnąć świeżego powietrza, przewróciłem się jak długi o drut naciągnięty między nagrobkami.Cóż to za niewczesne żarty? Nadgrobot tłumaczył się gęsto, że to wybryk jakiegoś chamaka.Nuż w domu do Webstera.C hamak: robotchuligan, zwyrodniały wskutek defektów lub złego traktowania.Do poduszki czytałem Damekina Kameliowego.Już nie wiem - zjeść cały słownik naraz czy jak? Bo znów trudności rozumienia tekstu! Zresztą słownik nie wystarcza, zaczynam to coraz lepiej pojmować.Ot, ta powieść.Bohater ma coś z nadymanką (są dwa rodzaje: kasetowe i perwertynki).Wiem już, co to nadymanką, ale nie wiem, jak się ocenia taki związek - czy może być plamą na honorze męskim? Czy znęcanie się nad nadymanką to tyle, jakby ktoś pociął futbol, czy też jest to naganne moralnie?7.IX 2039.Co jednak znaczy prawdziwa demokracja! Mieliśmy dzisiaj libiscyt: najpierw pokazano w rewizji różne typy kobiecej urody, potem odbyło się powszechne głosowanie.Wysoki Komisarz Euplanu zapewniał w zakończeniu, że wytypowane modele zostaną upowszechnione już w następny m kwartale.To już nie czasy podkładek, gorsetów, kredki, farb, makijaży, bo można rzetelnie zmieniać wzrost, budowę, kształty ciała w zakładach kalotechnicznych (dopiększamiach).Ciekawym, czy Aileen.mnie odpowiada taka, jaka jest, ale kobiety są niewolnicami mody.Jakiś cudzak usiłował się dziś włamać do mego mieszkania, gdy akurat siedziałem w wannie.Cudzak to cudzy robot.Był to zresztą uchy lec - z defektem fabrycznym, zareklamowany, lecz nie wycofany przez wytwórcę, więc właściwie nierobot.Egzemplarze takie uchylają się od pracy - z nich się rekrutują nieraz chamaki.Mój łazienkowy w mig zorientował się i dał tamtemu odpór.Zresztą nie mam robota: mojak - to tylko kąputer (kąpielowy komputer).Napisałem “mojak”, bo tak się teraz mówi, ale jednak nie będę używał w dzienniku zbyt wielu nowych słów: rażą one mój zmysł estetyczny czy też moje przywiązanie do utraconej dawności.Aileen wyjechała do ciotki.Kolację zjem z George'em Symingtonem, właścicielem owego popsutego robota.Popołudnie wypełniło mi przetrawienie niezwykle ciekawego dzieła - Historii intelektrycznej.Nikt nie umiał przewidzieć za moich czasów, że maszyny cyfrowe, przekraczając pewien poziom inteligencji, stają się zawodne, bo razem z rozumem zdobywają i chytrość.Nazywa się to bardziej uczenie: podręcznik mówi o regule Chapuliera (prawo najmniejszego oporu).Maszyna tępa, niezdolna do refleksji, robi to, co jej zadać.Bystra pierwej bada, co się jej lepiej kalkuluje - rozwiązać otrzymane zadanie czy też wykręcić się sianem? Idzie na to, co prostsze.Niby dlaczego właściwie miałaby postępować inaczej, jeśli rozumna? Rozum to wolność wewnętrzna.Stąd się właśnie wzięły wymigacze i uchylce, a także osobliwe zjawisko symkretynizmu.Symkretyn to komputer symulujący durnia dla świętego spokoju.Za jednym zamachem dowiedziałem się, co to desymule: po prostu udają, że nie udają defektu.A może na odwrót.Bardzo to jest wszystko zawiłe.Tylko prymitywny robot może być pracuchem; ale kretyn (pokrętny robot) nigdy nie jest kretynem.W takim aforystycznym stylu utrzymana jest cała praca.Po jednej fiolce głowa trzeszczy od wiadomości.Elektronowy śmieciarz to komposter.Wojskowy w randze podoficera - kompunter.Wiejski - cyfruń lub cyfrak.Korrumputer - przekupny, kontraputer (counterputer) - odyniec, niezdolny pracować z innymi: od napięć, jakie dawniej wywoływały one w sieci na skutek konfliktów, zdarzały się burze elektryczne i nawet pożary.Pucybuter - automat czyszczący buty; pucybunter - ten sam, gdy się zbuntuje.No, a zdziczały - computherium; a ich kolizje - cyburdy, robitwy; a elektrotyka! Sukkubatory, konkubinatory, inkubatory, woboty - roboty podwodne, a poruby, czyli porubczaki (les robots des vohages), a człekowce (androidy), a lenistrony, ich obyczaje, ich twórczość samorodna! Historia intelektroniki notuje syntezę synsektów (sztucznych owadów), które jako programuchy na przykład były wliczane do arsenału zbrojeniowego.Pokąt lub wcier to robot uchodzący za człowieka, “wcierający się” w ludzkie środowisko.Stary robot, którego właściciel wyrzuca na ulicę, to niestety, częste zjawisko; nazywa się trupeć.Podobno wywożono je dawniej do rezerwatów i urządzano na nie polowania z nagonką, lecz z inicjatywy Towarzystwa Opieki nad Robotami praktyki te zlikwidowano ustawowo.Nie rozwiązało to problemu w pełni, skoro trafia się nadal robotsamobójca, automort.Pan Symington tłumaczył mi, że legislacja wciąż nie nadąża za postępem technicznym, i stąd tak smutne, a nawet ponure zjawiska.Tyle że wycofuje się z użycia malwersory i mendaktory, więc maszyny cyfrowe, co w pozaprzeszłej dekadzie doprowadziły do kilku poważnych kryzysów ekonomicznych i politycznego przesilenia.Wielki Mendaktor, zawiadujący przez dziewięć lat projektem melioracji Saturna, nic na tej planecie nie robił, przedstawiając sterty sfingowanych raportów, wykazów, doniesień o rzekomo wykonanych planach, a kontrolerów przekupywał lub wprawiał w stupor elektryczny.Rozzuchwalił się do tego stopnia, że gdy go zdejmowano z orbity, groził wypowiedzeniem wojny.Demontaż nie opłacał się, więc go storpedowano.Natomiast piratronów nigdy nie było; jest to zwykłe zmyślenie.Inny zawiadowca solarycznych projektów, pełnomocnik BIUSTu (Board of Intellectronics, United States), zamiast użyźniać Marsa, handlował żywym towarem (znany jest jako commeputainer, bo był wyprodukowany na francuskiej licencji).Idzie tu zapewne o zjawiska skrajne, coś jak smog lub korki komunikacyjne minionego stulecia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]