X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natychmiast pojawił się kelner. Napije się pan kawy?  spytał Gregory. Owszem.Dobrze  zgodził się Sciss.Wciąż krył ręce pod obrusem. Zdaje się, że się upiłem. powiedział ze wstydliwym uśmiechem, rozglądając siędokoła niepewnie, ze zdziwieniem. Od czasu do czasu jest to konieczne  powiedział Gregory.Nalał tylko sobie.Kawa była gorąca i mocna.Pili ją w milczeniu.Było duszno, coraz duszniej.Gregoryposzukał oczami kelnera, a nie widząc go, wstał.Znalazł go przy barze, za kolumną,i poprosił o otwarcie okna.Gdy wrócił, delikatny, chłodny powiew poruszał już parąunoszącą się nad filiżankami.Sciss siedział oparty silnie o balustradę, oczy miał zapad-nięte i zaczerwienione.Oddychał głęboko, drobne, twarde żyłki wystąpiły mu na skro-niach. Czy pan się zle czuje?  spytał Gregory. Nie znoszę alkoholu  Sciss mówił z zamkniętymi oczami. To znaczy mój or-ganizm nie znosi go.Staję się w środku mętny, po prostu mętny, nic więcej. Bardzo mi przykro  powiedział Gregory. Och, to nic  Sciss wciąż nie otwierał oczu. Nie mówmy o tym. Czy pan był przeciwnikiem wojny prewencyjnej? Myślę, wtedy, w czterdziestymszóstym. Tak.Zresztą nikt nie wierzył w jej skuteczność, nawet ci, którzy ją propagowali.Nie było psychologicznej gotowości, wie pan.Ogólna euforia pokojowa.Pomału moż-na doprowadzić nawet konklawe d� kanibalizmu.Byle postępować stopniowo, krok zakrokiem.Właśnie jak teraz. Co pan robił potem? Różne rzeczy.Zaczynałem wiele, ale właściwie niczego nie mogłem skończyć.Byłem zwykłe tym kamieniem, na który trafiają kosy, wie pan, a z tego ma się niewiele.109 Tej ostatniej sprawy też pewno nie skończę.Zawsze dochodziłem do martwego punk-tu.Ba, gdybym wierzył w fatalność.ale to tylko kwestia charakteru.Nie znoszę kom-promisów. Pan nie ma żony, prawda? Nie.Sciss patrzał podejrzliwie na Gregory ego. Czemu pan pyta? Gregory wzruszył ramionami. Po prostu.chciałem wiedzieć.Przepraszam, jeśli. Przestarzała instytucja. mruknął Sciss. Dzieci też nie mam, jeśli chce pandokładnie wiedzieć.No, gdyby się je robiło głową.Nie lubię tej loterii genów, wie pan.Zdaje się, zdaje  się, że ja jestem gościem? A więc: chyba już pójdziemy.Gregory zapłacił.Gdy schodzili, orkiestra pożegnała ich przerazliwym jazzem, mu-sieli przemykać się brzegiem tanecznego ringu, potrącani przez pary.Za obrotowymidrzwiami Sciss z ulgą wciągnął w płuca chłodne powietrze. Dziękuję panu.za wszystko  powiedział ociężale.Gregory szedł za nim ku sa-mochodom.Sciss długo szukał kluczyka w kieszeni, otworzył drzwiczki, rozpiął płaszcz,potem zdjął go i rzucił, zmięty, na tylne siedzenie.Usiadł przy kierownicy.Gregsrywciąż stał.Sciss nie zamykał drzwiczek i nie ruszał się. Nie mogę prowadzić. powiedział. Odwiozę pana  zaofiarował się Gregory. Może się pan przesunie?Pochylił się, żeby wsiąść. Ale pan ma tu swój wóz. Głupstwo.Wrócę po niego.Gregory wsiadł, zatrzasnął drzwiczki i ruszył ostro z miejsca. Rozdział VIIPuste auto zostało na podwórzu.Gregory wrócił do sieni.Sciss opierał się o poręczschodów, z przymkniętymi oczami, na ustach błąkał mu się niewyrazny, trochę obola-ły uśmiech.Gregory nie żegnał się  czekał.Tamten odetchnął, wydawało się, że wes-tchnął.Nagle otworzył oczy, patrzyli na siebie. Nie wiem  odezwał się wreszcie Sciss  czy pan ma.czas?Gregory skinął głową i milcząc ruszył obok Scissa na górę.Nie mówili nic.Przeddrzwiami, z ręką na klamce Sciss naraz znieruchomiał, coś chciał powiedzieć, przytrzy-mał nawet drzwi, które się już odmykały, ale znów je rozwarł. Pójdę pierwszy, bo ciemno  zauważył.W przedpokoju paliło się światło.Drzwi do kuchni stały otworem, nie było w niej ni-kogo, tylko czajnik świszczał cicho, kipiąc na małym ogniu.Powiesili płaszcze.Pokój w świetle białej kuli pod sufitem miał wygląd schludny i odświętny.Na biurkustał zbudowany z książek jednakowego formatu długi murek, ołówki i pióra leżały sy-metrycznie, pod półkami bibliotecznymi przysunięto do szklanego stolika dwa klubowefotele, bardzo niskie, zielone, z jaskrawymi poduszkami w geometryczne wzory.Stolikzastawiony był szklankami, kieliszkami, tackami pełnymi owoców i ciastek.Ayżeczki,widelczyki  wszystko było przygotowane dla dwu osób.Sciss zatarł swoje kościste, ar-tretyczne ręce. Niech pan siada pod książkami, tam wygodniej  powiedział z nadrabianym ani-muszem. Miałem gościa po południu, mogą służyć resztkami.Gregory chciał odpowiedzieć lekko, wesoło, tak żeby pomóc Scissowi, ale nic nie byłw stanie wymyślić, odsunął fotel i przysiadł na jego poręczy, zwrócony twarzą ku książ-kom.Miał przed sobą imponujący zestaw różnojęzycznej literatury naukowej  pół-kę wypełniały dzieła antropologiczne, następna miała plastykowy szyldzik z napisem Matematyka.Kątem oka dostrzegł jakieś cieliste plamy na planszach wystającychz otwartej szuflady biurka, ale gdy spojrzał w tę stronę, Sciss ruszył, a raczej rzucił siętam niemal na swoich długich nogach, kolanem wepchnął szufladę i zamknął z hała-sem drzwiczki biurka.111  Nieporządki, nieporządki  wyjaśnił z wymuszoną swobodą, raz jeszcze zatarłręce i usadowił się na kaloryferze pod oknem. Pana nowe zainteresowanie moją osobą winienem uznać za równie podejrzanejak to pierwsze  powiedział. Jest zbyt.zbyt wszechstronne. Musi pan mieć wiele złych doświadczeń  zauważył Gregory.Wyjmował na chy-bił trafił grube tomy i przepuszczał pod palcami strumienie kartek, na których drgałyi skakały formuły algebraiczne. Raczej tak.Napije się pan kawy czy herbaty?  przypomniał sobie Sciss obowiąz-ki gospodarza. Napiję się tego, co pan. Dobrze.Sciss poszedł do kuchni.Gregory odstawił  Principia mathematica i przez chwi-lę patrzał na zatrzaśnięte drzwiczki biurka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.