[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I przemieszczał się z miejsca na miejsce, z jednego obszaru do drugiego, jakby niebyło granic, jakby obowiązywały go wyłącznie pierwotne prawa.Tym samym Radu stał sięstworzeniem natury, samotnym człowiekiem, który szedł tam, dokąd miał ochotę.Niezostawiał za sobą śladów, obchodząc lub w jakiś inny sposób omijając siedziby ludzi.Zlubował sobie z całą mocą unikać szczególnie Cyganów Zirescu, bo wiedział, że gdybywrócił do nich, polałaby się krew.obojętnie, jego lub ich.Ale zdawał sobie również sprawę, że zakosztowanie krwi wroga spodobało mu się, cołatwo mogło przerodzić się w nałóg.Dwójka z jego rodziny została zabita i dwóch z jegowrogów zapłaciło za to.Niech to wystarczy, niech Giorga, Lexandru i Ion Zirescu i braciaFerenczy kiszą się w swojej własnej marnej egzystencji, i jeśli sądzą, że Radu nie żyje, toniech tak będzie, nie żyje - przynajmniej dla nich.Na wschód leżały tereny Cyganów Hagi,Cyganów Tireni, Mirlusów, Lidescich i wielu innych grup lub szczepów.Radu często słyszałich trajkotania, widział blaski ich ognisk odbijających się od nisko pędzących nad kniejąchmur, odczytywał znaki graniczne terytoriów i przecinał ich szlaki, ale poza tym nie miał znimi nic wspólnego, a oni ani razu nie zorientowali się, że jest w pobliżu.Wędrował więc wzdłuż i wszerz przez lasy Krainy Słońca wspinał się po stokachgórskich ku granicy lasu, skręcił na zachód i zbadał tamtejsze przełęcze i szczyty.Przezpierwszy rok, dwa, trzy chodził samotnie, aż do dnia, kiedy odnalazł wielką białą wilczycęuwięzioną w ośnieżonej szczelinie skalnej, w miejscu, gdzie odłupał się niewielki fragmentskały.I było to niezwykłe, rzadkie wydarzenie.Radu był głodny i mógł zabić i zjeść wilczycę.To byłoby proste, podczas swychwędrówek ukradł dobrą kuszę i mógł z łatwością posłać jej bełt, następnie wyciągnąć zwierzęi rozpalić ogień, by upiec.Była wilkiem, to prawda, ale miała też mięso.Ale kiedy Radu spojrzał w żółte oczy drapieżnika, postanowił zrobić inaczej.Onrównież został swego czasu okaleczony - apatią i tchórzostwem i wstydem Cyganów Zirescu,niepotrafiących wyjść z cienia swego bezwstydnego wodza -ale wyleczył się o własnychsiłach, urósł w siłę w swej wolności i przetrwał.Skaleczenie wilczycy było czysto fizycznąraną: przednią łapę miała złamaną.Sterczała jej pod nienaturalnym kątem z osypiska kamienii żwiru i wilczyca nie była w stanie sama się uwolnić.Ale Radu dostrzegł podobieństwa i niemógł się zmusić do zabicia jej.Był to jeden z owych dziwacznych paradoksów; gdyby biegaław stadzie, nie namyślałby się nawet nad zastrzeleniem jej.Ale teraz: Podszedł niebezpieczniepochyłym stokiem, dotarł do szczeliny i cierpliwie odkopał jej łapę.W każdej chwilizdradziecki kawał skały mógł się odłamać i osunąć razem z nimi, miotając ich w paszczęprzeznaczenia, suka mogła też rzucić się na niego i złapać go za gardło.Lecz góra wstrzymałaoddech, a wilczyca nie wyładowała na nim wilczej furii.W końcu Radu owinął ją liną iodciągnął na bok.I w tym samym momencie popękana skała wydała głuchy łoskot i spadła w kierunkuKrainy Słońca!Cóż, być może wiedziała, że Radu ocalił jej życie.Tak czy inaczej pozwoliła munastawić łapę i dała się nakarmić ludzkim jedzeniem z ręki, po tym jak upolował i upiekłkrólika.Dzień pózniej, kiedy Radu pomyślał, że już sobie poradzi i wyruszył znów na zachód,wilczyca utykając pobiegła za nim.Ponieważ o ile jej stado ją porzuciło, o tyle ten człowiektego nie zrobił i dlatego ona też go nie porzuci.Pózniej, stopniowo odzyskując siły, wyleczyłasię całkowicie.I od tej chwili wędrowali we dwójkę.W całym życiu Radu to wydarzenie było jednym z najszczęśliwszych momentów,jakich kiedykolwiek doświadczył.Któż mógł przypuszczać, że zaowocuje najgorszą rzeczą zmożliwych?2.Przemiana!We śnie Radu jego ojciec i siostra znów żyli i chodzili, rozmawiali z nim, wspominającprzeszłość.Przebudzenie niezmiennie należało do nieprzyjemnych chwil, kiedy nagleprzypominał sobie, że przecież nie żyją i że jest sam jak palec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]