[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci, napojeni goryczą, pewnie mają słuszne po temu racje, ale czyż kogo ocaliła gorycz i psiakrewskość? Nikogo nie ocaliła.Złe też obyczaje i obyczaje mało towarzyskie mają topielcy, którzy podobno lubią wciągać w topiel bliźniego swego.Czy to ładnie? Niestety, nieliczni ludzie pogodnego serca widzą ze smutkiem, że moda taka stała się nagminna.Teraz nikt nic innego nie robi, tylko jeden straszy drugiego.Pyta jeden:— Panie, co będzie?— Co będzie? — odpowiada drugi — nic nie będzie; będziemy gryźli kamienie!Pomijając już zgryźliwość tej odpowiedzi i jej niesmak, należy ją uznać jako grubo i niezmiernie ironiczną wobec dentystów, którzy także nie mają teraz raju na ziemi.Powiada jeden:— Coś mi się zdaje, że będzie lepiej…— Tak — warczy drugi — lepiej panu będzie, ale w grobie.Ach, jakiż brak uprzejmej wytworności, jaka nielitościwa niegrzeczność… Wszystko to dlatego, że ludzie mieli pieniądze, a teraz ich nie mają.Właściwie idzie o drobiazg i zrozumienie, że byle idiota potrafi żyć, mając pieniądze, a sztuką wspaniała i bohaterską jest żywot bez pieniędzy; do tego należy przywyknąć i powoli się do niej przystosować, do czego zresztą dała natura człowiekowi niebywałe, fenomenalne zdolności.Dobrze się dlatego dzieje, że niedawni bogacze zwracają się po radę do dziadów z dziada pradziada, do literatury, do starych praktyków, którym nic nie jest ‘dziwne, a najmniej dziwne to, jak się żyje bez pieniędzy.Możny Faraon, pan wielkich skarbów, też w takiej sytuacji, kiedy się urodzić miały krowy chude, poszedł po radę do mizeraka Józefa i dobrze na tym wyszedł.— Nie jęcz, bracie! — powiada biednym niedawnym bogaczom literatura — nie jęcz i nie biadaj.Nie ma tego złego, co by na gorsze nie wyszło… Bóg dał, Grabski wziął, niech będzie pochwalone itd.Wzbudź w sobie pogodę ducha i uśmiechnij się.Tylko nie narzekaj, bo się obwiesisz niedługo na własnym narzekaniu.Jeśli się sam boisz, nie strasz innych…Z najgorszych tarapatów można się zawsze wydobyć.Raz mój przyjaciel, literat we Lwowie, miał płacić nazajutrz weksel; był tak zmartwiony, że oka nie mógł zmrużyć, i przewracał się na posłaniu, jak Szekspir w grobie, kiedy mu w Teatrze im.Bogusławskiego wystylizowano komedię.Wreszcie, nie mogąc dłużej wytrzymać srogiego zmartwienia, wstał i poszedł do miłego Żydka, któremu miał nazajutrz płacić weksel.Puka w okno o drugiej w nocy.— Kto tam? Co tam?— Panie Teitelbaum, to ja!— Nu, co jest?Ja mam panu jutro płacić weksel!— To ja wim, ale czego pan chce teraz?— Ja panu chcę powiedzieć, że ja go nie zapłacę.— Oj, oj! Dlaczego pan mi to mówi teraz?— Bo chciałem, żeby pan także nie spał.To rzekłszy, poszedł i spał smacznie.Za niego martwił się jego Żyd.Trzeba wesoło przeżywać niewesołe życie.Wiem, że po tym, co tu napisałem, żaden bank mi nie da kredytu… Och! jak bardzo się uśmiałem!Muzyk i śmierćDobry dowcip zrobi czasem literat, rzadziej malarz, a nigdy rzeźbiarz.Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale tak już jest.Opowiadał jeden bardzo stary człowiek, że był raz przed wielu laty na Starym Mieście taki rzeźbiarz, któremu się udał dowcip; bardzo stary człowiek jednakże, zdaje się, że się myli, nie był to rzeźbiarz, tylko kamieniarz, co robił nagrobki i dlatego był wesoły.Rzeźbiarz pod tym względem jest jak marmur.Co do muzyków opinia jest podzielona: jedni twierdzą, że muzyk może ostatecznie zrobić dowcip, inna zaś szkoła jest temu przeciwna.Ja twierdzę, że są muzycy dowcipni, chociaż przekonanie moje nie ma podstaw ugruntowanych, opieram je bowiem na tym, że jeden wyborny muzyk, mój przyjaciel, obiecał mi siedem lat temu powiedzieć jeden świetny dowcip.Robił już niejednokrotne próby i już zaczynaliśmy się śmiać.Ponieważ rzecz nie doszła do skutku w całej pełni, nie mam powodu do tracenia nadziei i jestem jak najlepszej myśli, i przekonany jestem w głębi, że jednak muzyk może być dowcipny.Były zresztą tego przykłady w historii.Cudowny piosenkarz, Jan Gall, mówił pierwszorzędne dowcipy ŕ propos, nagłe i błyskawiczne.Zdarzyła się jednak niedawno rzecz naprawdę niebywała; oto muzyk, i to nie byle jaki, bo pierwszorzędny, twórca pysznej ilustracji muzycznej do Nocy listopadowej i Księcia niezłomnego, uczynił dowcip z premedytacją, dowcip na większą skalę, dowcip ponuro–makabryczny.Muzyk ten znamienity ma metodę Charlie Chaplina: twarz spokojna, piekielnie smutna, jak gdyby jej właściciel nie umarł tylko przez roztargnienie albo jak gdyby od siedmiu pokoleń ciążyła na nim klątwa — a w sercu pogoda.Ile razy spotkam tego strasznie miłego człowieka, chcę go zapytać w pierwszej chwili na wszelki wypadek:— Ach, więc ukochana ciotka pańska zeszła z tego świata?Ciotka albo stryj, albo babka — wszystko jedno, w coś by tam zawsze człowiek trafił; taka pogoda twarzy zapowiadała nie tylko jedną śmierć, lecz epidemię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]