[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na razie nie rozpowiadaj o tym nikomu, Jack - popro­sił.- Ale zrób mi tę uprzejmość i zatelefonuj jutro rano do Dakoty Południowej, do ich Departamentu Rolnictwa.Zdo­bądź kilka nazwisk i numerów telefonów tamtejszych farmerów i sprawdź, czy również nad ich terenem wykonywano w tym roku zdjęcia z powietrza.A już przy okazji sprawdź też w Iowa tych, którzy zajmują się kukurydzą i soją.- Mam nadzieję, że nie będziesz się bawił w detektywa -powiedział Jack.- To znaczy kiedy już będziemy pewni, mam nadzieję, że przekażesz informację do Waszyngtonu, do De­partamentu Rolnictwa.- Wszystko w swoim czasie.Na razie nie bardzo ufam Departamentowi Rolnictwa i myślę, że lepiej będzie trochę poczekać, zanim wyłożę im kawę na ławę.- Co masz na myśli?- Jeszcze nie jestem pewien.Nie mogę rozgryźć tego całe­go senatora Shearsona Jonesa, Nie chce mi się wierzyć, że organizuje cały ten fundusz tylko dlatego, żeby nam pomóc.Niby dlaczego miałby go nagle obchodzić los kilku bankrutu­jących farmerów z Kansas.Poza tym dlaczego tak bardzo ogranicza informację dla mass mediów? Jutro, po wschodzie słońca, wyjrzę za okno i zapewne zobaczę jedynie czarne pola.I tak będzie w całym Kansas.Dlaczego nikt się tym w wido­czny sposób nie przejmuje? Jak ten senator może mówić, że zbiory w tym roku będą jedynie o osiem procent mniejsze, skoro wszystko wskazuje na to, że ich w ogóle nie będzie? Według mnie powinien mówić o stu procentach! Tak, Jack, to jest katastrofa!Jack skinął głową w kierunku drzwi, za którymi zniknęła Della.- Masz nadzieję, że pani McIntosh ci coś wyjaśni?- Nie wiem.To dama z Oklahomy, więc jeśli będzie chcia­ła, być może puści parę z ust.- Powodzenia - powiedział Jack, żartobliwie salutując do kapelusza.- Jej wygląd świadczy, że będziesz go potrzebo­wał.ROZDZIAŁ XIJuż w czasie wspólnej kolacji Ursula Hardesty stwierdziła, że Della McIntosh jest sympatyczna.Była w końcu żoną farmera i lubiła proste rozmowy, szczególnie jeśli dotyczyły ziemi, upraw, plonów i temu podobnych spraw.Stwierdziła nawet, że ona i Della mają wspólnych znajomych, Shaugh-nessów z Kansas City, choć żadna z nich od wielu lat ich nie widziała.Ursula miała na sobie kremowo-niebieską suknię, przety­kaną srebrną nicią.Season powiedziała kiedyś, że jest to wspaniały strój, jeśli planuje się podróż maszyną czasu do roku 1958.Della przebrała się w dużej sypialni dla gości, której okno wychodziło na łąkę, gdzie zwykle lądował helikop­ter.Włożyła kusą atłasową sukienkę, którą zakupiła specjal­nie po to, żeby olśnić senatora Jonesa podczas zbliżającego się weekendu.Prawdopodobnie Ursula nie zdawała sobie sprawy, że Della ma piękne, lśniące rude włosy i wielkie, prowokujące pier­si.Prawdopodobnie też nie zdawała sobie sprawy, że usta Delii lśnią w świetle świec i z tego, że rozmawia z Edem uwodzicielskim, zaczepnym tonem.Ed nie miał natomiast wątpliwości co do tego, że Della wywarła wielkie wrażenie na jego matce.Była dziewczyną ze wsi, mimo związków z Wa­szyngtonem.A w South Burlington, zdaniem Ursuli, brako­wało właśnie takiej wiejskiej dziewczyny.O dziewiątej trzydzieści Ursula stwierdziła, że czas na nią.Zamierzała powrócić do swojego domu w Independence wcześ­nie rano i “zostawić Edwarda w spokoju”.Ed nigdy jeszcze nie widział matki kończącej dzień tak szybko i w takim dobrym humorze.Ucałował ją zdawkowo, powiedział “dobranoc, ma­mo”, a ona uśmiechnęła się jeszcze do niego, opuszczając jadalnię.- Napijesz się brandy? - zapytał Delię i poprowadził ją do salonu.- Mam nawet dość cywilizowaną markę.- Z przyjemnością wypiję jednego - powiedziała, obserwu­jąc go, jak podchodzi do barku.- Wiesz, to jest bardzo ciekawy dom.Starannie utrzymany, stylowy, lecz bardzo przyjacielski.- Jak każdy Hardesty - powiedział, podając Delii drinka.Usiadł obok niej na sofie.- Zdaje się, że bardzo ująłeś Shearsona Jonesa - stwier­dziła Della.- Jest przekonany, że bardzo mu pomożesz w akcji zbierania pieniędzy na fundusz przeznaczony dla farmerów z Kansas.- Jest przekonany? A ty, co o tym myślisz?- Myślę, że ma rację.Poznałam cię i mogę tylko pozazdro­ścić senatorowi intuicji.Odrobinę się obawiał, że może wyglą­dasz jak Quasimodo, ale skoro cię wreszcie zobaczyłam, mogę mu z czystym sumieniem powiedzieć, że jesteś właściwym mężczyzną.- Co ten Shearson Jones tak naprawdę planuje? - zapytał Ed, popijając brandy i przyglądając się Delli przez lśniące szkło.- Chciałby, żebyś wystąpił na żywo w transmisji z Fall River, w sobotę wieczorem.O ile wiem, napisano już nawet tekst twojego przemówienia.Zapewniam cię, nie ma w nim nic nadzwyczajnego.Masz jedynie powiedzieć, że jesteś mło­dym farmerem z Kansas, że całe swoje życie i wszystkie swoje pieniądze poświęciłeś farmie i pszenicy i teraz, zupełnie nie­spodziewanie, bez swojej winy, znalazłeś się nagle bez środ­ków do życia i możliwości dalszej produkcji.To wszystko.Ed rozparł się wygodnie na kanapie.- To brzmi rozsądnie.Czy wyemitują to w całym kraju?- Od wybrzeża do wybrzeża.Ed pokiwał głową.- To brzmi bardzo przyjemnie.Nastąpiła cisza, którą po dłuższej chwili przerwał Ed pyta­niem:- Powiedz mi, co taka dziewczyna jak ty ma wspólnego z takim typem jak Shearson Jones? W końcu to bardzo ważny facet, nie tylko w polityce.Poza tym przekazy telewizyjne upewniły mnie, że to raczej gruboskórny typ.Jak to się dzieje, że pracujesz dla kogoś takiego?- Dopiero od środy.- Ale dlaczego? Nie wiem o nim wiele, ale z tego, co słysza­łem, to cham.Ja sam skontaktowałem się z nim tylko dlate­go, że mój ojciec pomógł mu się wyplątać z jakiegoś skandalu i ma facet wobec mnie dług.Nie rozumiem, jak ty możesz przebywać w otoczeniu kogoś takiego?Della wzruszyła ramionami.- To siła władzy przyciągnęła mnie do niego, jej ogromny wpływ na postępowanie ludzi.Władza uderza do głowy jak alkohol.- Bardziej niż świeże, wiejskie powietrze? Popatrzyła na niego.- Co to miało znaczyć? - Nie wiem.Cokolwiek.- Zdaje się, że jesteś żonatym mężczyzną, prawda? - przy­pomniała mu.- I ojcem sześcioletniej dziewczynki.- Chcesz rozmawiać o mojej rodzinie?Della uniosła swój kieliszek do światła.Na jej policzku pojawił się bursztynowy refleks.- Nie - odparła.- Wcale mi na tym nie zależy.Znów przez kilka minut sączyli w ciszy swoje drinki, po czym Ed zapytał:- Czego Shearson Jones spodziewa się po tym funduszu? Możesz mi powiedzieć?- Prestiżu - stwierdziła Della.- Głosów.Taka akcja bar­dzo wzmocni jego pozycję.- To dlatego tak bardzo się stara, żeby do Amerykanów nie dotarła prawda o grozie sytuacji? O tym, jakie niebezpie­czeństwo zawisło nad wszystkimi tegorocznymi zbiorami?Della zaczerwieniła się.- Nic mi nie wiadomo, żeby tak postępował.- Sama pewnie nie zachowywałabyś się inaczej na jego miejscu.Spójrzmy prawdzie w oczy.W chwili gdy kraj dowie się, jak wielkie obszary upraw zostały zniszczone, nikt ani minutę dłużej nie będzie się martwił o biednego Eda Harde-sty'ego, Waltera Klugmana i paru innych nieszczęśników z Kingman County, prawda? Wszyscy zaczną się martwić przede wszystkim o siebie.- Myślę, że to wszystko rozszerza się o wiele szybciej niż Shearson Jones spodziewał się w najczarniejszych przewidy­waniach - powiedziała Della.- Sądził, że będzie miał na zebranie pieniędzy dla was dwa, a może trzy tygodnie.Teraz widać, że wszystko musi się ograniczyć do najwyżej kilku dni.Shearson Jones zebrał do tej pory około jedenastu milionów dolarów.Jeśli dobrze wypadniesz w telewizji, może osiągnąć dwadzieścia albo trzydzieści milionów.Ed odstawił szklaneczkę.- Już zebrał jedenaście milionów?- Tak.- Cóż, to wiele wyjaśnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • necian.htw.pl